Statyny: medyczne oszustwo

Wydaje nam się, że w pewnym wieku praktycznie wszyscy powinniśmy łykać obniżające cholesterol statyny. Najświeższe badania wykazują jednak, że w najlepszym przypadku leki te przedłużają życie o raptem 4 dni!

20 październik 2016
Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Statyny to najlepiej sprzedające się leki na świecie. Ich zadaniem jest obniżanie we krwi poziomu "złego" cholesterolu, czyli frakcji LDL, który odkłada się w tętnicach i wywołuje choroby serca. Lekarze na wszelki wypadek przepisują te środki nawet całkiem zdrowym ludziom w wieku ok. 50 lat.

Nie powinno dziwić, że statyny postrzega się jako leki ratujące życie. Jak szacuje Brytyjski Narodowy Instytut Zdrowia i Doskonałości Klinicznej, zajmujący się oceną leków dopuszczonych do obiegu, statyny zapobiegałyby 50 tys. zgonów rocznie, gdyby tylko regularnie przyjmowali je mężczyźni po 60. i kobiety po 65. r.ż. Z racji tak obiecujących wyników lekarzy namawia się, by przepisywali statyny wszystkim pacjentom po 60. r.ż., nawet jeśli nie występują u nich problemy z mięśniem sercowym ani ryzyko rozwoju chorób układu krążenia.

Koszty, jakie ponoszą przez to podatnicy, są kolosalne. Na całym świecie statyny corocznie kosztują ich ok. 35 mld dolarów. Skoro jednak leki te ratują życie tylu ludziom, cena ta nie jest wygórowana.

Ale czy statyny rzeczywiście ratują życie?

Szacunki Narodowego Instytutu Zdrowia i Doskonałości Klinicznej dotyczące rzekomo ocalonych pacjentów zdają się odbiegać nieco od rzeczywistości. Eksperci z wielu ośrodków badawczych na całych Wyspach Brytyjskich uważają, że statyny mogą zapobiegać jedynie 750 zgonom rocznie1. Badacze wzięli pod lupę statystyki dotyczące śmiertelnych przypadków choroby niedokrwiennej serca w latach 2000-2007 i zauważyli, że liczba zgonów spadła o 38 tys. Jednakże tylko 1 800 przypadków poprawy stanu zdrowia można było przypisać statynom - znakomita większość wiązała się przede wszystkim ze zmianą trybu życia, a więc np. poprawą diety czy zwiększoną aktywnością fizyczną2.

Jaki masz poziom cholesterolu?

W Polsce za prawidłowy poziom cholesterolu uznaje się 200 mg/dl, z czego "zła" frakcja LDL nie powinna przekraczać 130 mg/dl.

W przypadku pacjentów po zawale, udarze oraz cierpiących na chorobę niedokrwienną serca powinien być niższy niż 100 mg/dl, natomiast u chorych na cukrzycę nie może przekraczać 70 mg/dl. Najbardziej pożądany poziom frakcji HDL wynosi natomiast 60 mg/dl, a minimalny - 35 mg/dl.

Jednak poziom cholesterolu ma więcej wspólnego z panującą modą niż rzeczywistą koniecznością jego obniżania. Według badań w latach 1980-2008 średnia wartość stężenia cholesterolu całkowitego nie uległa wcale większym zmianom3.

W 2008 r. u mężczyzn wyniosło ono w przybliżeniu 180,1 mg/dl, a u kobiet ok. 185,6 mg/dl. Stężenie cholesterolu całkowitego zmniejszyło się w regionach o dużych dochodach, takich jak Ameryka Północna i Europa Zachodnia, natomiast w Japonii, Chinach i Tajlandii odnotowano jego wzrost.

Statyny nikogo nie ratują

Ale co właściwie rozumiemy przez "ocalenie życia"? O dziwo naukowcy nie operują tu jasno określonymi kryteriami - często za uratowane uważa się życie pacjenta, który przyjmował dane leki w przeciwieństwie do innego pacjenta, który leków tych nie brał i zmarł w toku badania. Takie podejście to swego rodzaju żonglerka statystykami - ma co prawda pewien sens w logicznym kontekście naukowego badania, tak naprawdę nie znajduje jednak odbicia w prawdziwym życiu.

Grupa badaczy z Danii postanowiła bliżej przyjrzeć się tej niejasnej sprawie, co doprowadziło do bardzo interesującego odkrycia. Zamiast liczyć uratowane życia, zdecydowali się oni wykorzystać znacznie bardziej precyzyjną statystykę, a mianowicie średnią liczbę lat, o jaką udało się "odsunąć zgon w czasie". Dzięki temu naukowcy byli w stanie policzyć, jak długo pacjenci chorzy na serce żyli po tym, kiedy ich życie zostało "ocalone" przez statyny. Jak się okazało, przeciętnie udało się przedłużyć je tylko o 3-4 dni.

Jak wykazały analizy 11 eksperymentów, życie sercowców udało się przedłużyć o maksymalnie 27 dni, jeżeli przyjmowali oni statyny przez ponad 5 lat. W najlepszym przypadku pacjenci na statynach żyli zatem niecały miesiąc dłużej niż ludzie nie biorący tych leków4.

Korzyści są więc bardzo skromne, co potwierdziły też dalsze badania. Pewien przegląd wskazywał jasno, że przyjmowanie statyn przez 5 lat obniżyło ryzyko zgonu u pacjentów z chorobami serca o jedyne 1,2%5. Nawet tak drobna różnica nie występuje zaś u ludzi, którzy nie chorują na serce. Jak wynika z analiz niezależnej grupy badawczej Cochrane Collaboration, u osób, których ryzyko rozwoju chorób serca przez najbliższe 10 lat nie przekracza 20%, profilaktyczne przyjmowanie statyn nie przynosi absolutnie żadnych korzyści6.

Komu placebo, komu?

Skoro statyny nie przedłużają nam życia, to czy chociaż chronią przed zawałem albo udarem? Niestety i tym razem trudno dopatrzyć się tu jakichkolwiek korzyści - statyny zapewniają pewną ochronę przed zawałem czy udarem zaledwie w 1 na 140 przypadków, w dodatku tylko u ludzi z niskim ryzykiem wystąpienia choroby serca przez następne 10 lat (mniejszym niż 10%)6.

Innymi słowy statyny są równie skuteczne, co placebo. Tego zdania są w każdym razie naukowcy z Cambridge University, którzy przeanalizowali 11 badań nad statynami, w których brało udział ponad 65 tys. pacjentów, z czego ponad połowa przyjmowała statyny. Owszem, pacjenci niebiorący statyn odznaczali się wyższym poziomem cholesterolu LDL, lecz w trakcie 4 lat badania zmarło ich mniej więcej tylu, co pacjentów z grupy leczonej statynami. Sugeruje to, że leczenie chorób serca to jednak nieco więcej niż faszerowanie pacjentów statynami i obniżanie "złego" cholesterolu za wszelką cenę7.

Jedzmy zdrowo

Właściwa dieta i regularna aktywność fizyczna są 6 razy bardziej skuteczne od statyn w zapobieganiu zgonom wywołanym chorobami serca.

Skoro, jak twierdzą brytyjscy naukowcy, statyny na samych Wyspach ratują rocznie 750 pacjentów, to zdrowy tryb życia może ratować nawet 4 600 osób.

Obliczenia te mają sens, ponieważ aż 80% przypadków choroby wieńcowej wywołane jest przez niewłaściwe wybory dotyczące trybu życia, takie jak niezdrowa dieta oparta na śmieciowym jedzeniu, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu czy brak ruchu7.

Zła dieta wydaje się być najistotniejszym czynnikiem, dlatego też zdrowe odżywianie się służy za najlepszą ochronę przed chorobami serca. Już zjedzenie 1 jabłka dziennie przynosi taki sam efekt zapobiegawczy, co statyna przyjmowana przez osobę wolną od chorób układu krwionośnego7. Dieta śródziemnomorska, zwłaszcza wzbogacona o 30 g orzechów lub 4 łyżki stołowe oliwy z pierwszego tłoczenia dziennie, może obniżyć ryzyko wystąpienia zawału serca bądź udaru aż o 1/39

Co ciekawe, ten spadek ryzyka można zaobserwować również u osób z wysokim stężeniem "złego" cholesterolu. Istotne znaczenie mają tu bowiem kwas alfa-linolenowy, polifenole oraz kwasy tłuszczowe omega-3, a wszystkie te składniki znajdują się przede wszystkim w owocach i warzywach10.

- Skupianie się na samym obniżaniu cholesterolu LDL może na dłuższą metę przynieść odwrotny skutek do zamierzonego - komentuje dr Aseem Malhotra, czołowy kardiolog z Firmley Park Hospital w angielskim hrabstwie Surrey. - To insulinooporność może okazać się najważniejszym wskaźnikiem choroby niedokrwiennej serca11.

Dwaj badacze z University College Hospital w irlandzkim Galway przeanalizowali 55 opublikowanych wcześniej badań i stwierdzili, że pacjenci na statynach wcale nie żyją dłużej od tych, którzy ich nie stosują, a ryzyko rozwoju chorób serca w obu grupach jest takie samo. Co gorsza u kobiet, cukrzyków oraz osób młodych przyjmujących statyny ryzyko wystąpienia choroby układu krwionośnego było wręcz większe12.

Ewentualność, że statyny tak naprawdę zwiększają ryzyko chorób serca, zaobserwowano po raz pierwszy podczas tzw. eksperymentu Illuminate, który opisywano później jako najlepiej strzeżony sekret medycyny. Badanie to pospiesznie przerwano, gdy uczestnicy zaczęli nagle umierać i chorować na nowotwory13.

Zły stres

Zła dieta to z pewnością najczęstsze podłoże chorób serca, tuż po niej plasują się zaś palenie papierosów oraz brak ruchu. Czy istnieje jednak jakaś inna przyczyna?

Jak twierdzi dr Malcolm Kendrick, stres i odizolowanie społeczne stanowią często pomijane źródło występowania chorób serca, zwłaszcza dziś, gdy coraz większą popularnością cieszy się model rodziny nuklearnej (czyli dwupokoleniowej).

Stres pomaga co prawda w sytuacjach, gdy musimy stawić czoła wyzwaniom, jednak zdaniem dr. Kendricka utrzymujące się poczucie bezsilności i frustracji może prowadzić do chorób układu krążenia.

Ryzyko zwiększa również ciągłe martwienie się o pieniądze, pracowanie dla bezdusznego szefa czy wysłuchiwanie rasistowskich uwag.

Chodzi o pieniądze

Czy statyny rzeczywiście mogą wywoływać choroby serca, skoro organizacje ochrony zdrowia są przekonane o niezmierzonych korzyściach tych substancji? Badania, na których agencje te opierają politykę zdrowotną, praktycznie zawsze sponsorowane są przez koncerny farmaceutyczne, mające oczywiście interes w tym, aby wyniki stawiały ich produkty w jak najlepszym świetle.

Krótko mówiąc, przemysł farmaceutyczny stosuje tzw. "oszustwo statystyczne", które podkreśla korzyści i umniejsza ryzyko związane z terapią statynami.

David Diamond, naukowiec z Veterans Hospital w Tampa na Florydzie, oraz niezależny badacz dr Uffe Ravnskov ponownie przeanalizowali dane zebrane podczas największych badań nad statynami. Doszli oni do wniosku, że sponsorujące je koncerny farmaceutyczne uciekły się do oszustwa statystycznego, by stworzyć iluzję, że statyny to ratujące życie leki-cud. W rzeczywistości jednak ich skromne korzyści znacząco przyćmiewają "liczne efekty uboczne związane z terapią statynami"14.

Decyzja Narodowego Instytutu Zdrowia i Doskonałości Klinicznej, aby poszerzyć grupę pacjentów leczonych statynami, podyktowana była częściowo przez grupę Cholesterol Treatment Trialists (CTT), która, jak się później okazało, otrzymywała znaczące wsparcie finansowe od koncernów farmaceutycznych. Dla przykładu Merck, jeden z największych producentów statyn, przekazał grupie CTT aż 217 mln funtów.

Gdy niezależne organizacje badawcze w obiektywny sposób przeanalizowały te same dane, nie stwierdziły żadnych korzyści płynących ze stosowania statyn. Subiektywne wyniki badań przedstawione przez koncerny farmaceutyczne nie brały pod uwagę m.in. 36% uczestników, ponieważ wcześniej wystąpiły u nich działania niepożądane związane z przyjmowaniem testowanej simwastatyny, co negatywnie wpłynęłoby na wynik badania i zmniejszyło jej atrakcyjność rynkową15.

Efekty uboczne i działania niepożądane występują wśród pacjentów przyjmujących statyny nader często. Jak wyjawiła przeprowadzona w USA ankieta nt. stosowania statyn przez Amerykanów, nawet połowa pacjentów przestawała brać leki jeszcze w pierwszym roku terapii. 62% ankietowanych tłumaczyło to występowaniem efektów ubocznych, takich jak osłabienie mięśni, ból stawów, mdłości lub zawroty głowy16.

W najlepszym przypadku statyny mogą przynosić drobne korzyści u osób, które już chorują na serce. Pacjenci tacy mogliby jednak żyć równie dobrze bez przyjmowania tych leków, a ich stan z pewnością poprawiłaby zmiana diety. Nie istnieją natomiast żadne niezależne badania, które dostarczyłyby chociaż cień dowodu, iż najpopularniejsze leki na świecie przynoszą jakiekolwiek korzyści osobom zdrowym.

Bryan Hubbard

Bibliografia

  1. http://goo.gl/wEwHwO
  2. BMJ Open, 2015; 5: e006070
  3. Lancet 2011; doi: 10.1016/S0140-6736(10)62346-X
  4. BMJ Open, 2015; 5: e007118
  5. http://goo.gl/CiGjGC
  6. BMJ, 2013; 347: f6123
  7. Arch Intern Med, 2010; 170: 1024–31
  8. BMJ, 2013; 347: f7267
  9. 2 N Engl J Med, 2013; 368: 1279–90
  10. Cardiovasc Ther, 2010; 28: 227–35
  11. BMC Med, 2016; 14: 4
  12. Open J Endocr Metab Dis, 2013; 3: 179–85
  13. J Lipid Res, 2012; 53: 2436–42
  14. Expert Rev Clin Pharmacol, 2015; 8: 201–10
  15. Lancet, 2002; 360: 7–22
  16. http://goo.gl/m74d0S
Wczytaj więcej
Nasze magazyny