Strachy, lęki, fobie

Każdy z nas się czegoś boi. Czasem bardziej, czasem mniej. Chyba tylko ludzie całkiem pozbawieni wyobraźni nie boją się niczego. Ponoć prawdziwe bohaterstwo polega właśnie na przezwyciężaniu strachu.

18 wrzesień 2017
Artykuł na: 29-37 minut
Zdrowe zakupy

Strach jest istotnym elementem strategii przetrwania, pierwotnym instynktem, właściwym każdemu żywemu stworzeniu, reakcją fizjologiczną w obliczu realnego zagrożenia, kiedy to gwałtowny wyrzut adrenaliny tak mocno stymuluje metabolizm, że dodaje organizmowi niemal nadprzyrodzonych sił do walki lub ucieczki. Ewolucyjnie jest więc strach ważnym mechanizmem ratowania życia. Gorzej, gdy stresogenna sytuacja się przedłuża - prowadzi to do wyczerpania zasobów energetycznych organizmu, opadnięcia z sił, a w skrajnych przypadkach nawet do śmierci.

Strach jest reakcją na konkretne zagrożenie, którego właśnie doświadczamy. Inaczej jest z lękiem, który bywa przewlekły, niesłychanie męczący, a na dodatek nic go nie łączy z realiami. U jego podłoża leży rozpasana wyobraźnia, podsuwająca swej ofierze coraz bardziej przerażające scenariusze. Wrażliwcy z wybujałą wyobraźnią ciągle się czegoś boją, a z przezwyciężaniem lęku radzą sobie raz lepiej, raz gorzej. Czasami tak dobrze, że otoczenie w ich zachowaniu dostrzega kokieterię, a nie prawdziwe obawy. Czasami jednak wychodzi im to gorzej - wtedy wysiłek związany z pokonaniem własnej słabości sprawia, że po każdym epizodzie są skrajnie wyczerpani.

Stany lękowe ujawniają się najczęściej między 17. a 30. rokiem życia

Najłatwiej żyje się ludziom pozbawionym wyobraźni, ich nie dręczą złe przeczucia i lęki. Wrażliwcom z nieokiełznaną wyobraźnią jest trudniej, ale prawdziwy dramat zaczyna się wtedy, gdy lęk odbiera człowiekowi trzeźwy osąd sytuacji, paraliżuje ciało i mózg. Świadomość, że obezwładniająca trwoga jest w istocie irracjonalna i pozbawiona sensu, niczego tu nie zmienia, gdyż nie jest ona w stanie zagłuszyć panicznego lęku. W dodatku osoby z najbliższego otoczenia nie potrafią ani tego zrozumieć, ani udzielić wsparcia. Tu nie chodzi przecież o strach, którego przyczyny można zracjonalizować: boję się głębokiej wody, ponieważ słabo pływam.

Lęku przed myszą, pająkiem czy psem nie udaje się tak łatwo wyjaśnić. W przypadku psa można się ewentualnie zasłaniać pogryzieniem czy inną niemiłą przygodą, ale myszka, urocza puszysta myszka, albo zwierzak tak mały jak pająk? Okazanie choćby niewielkiego zaniepokojenia wzbudza zwykle śmiech i naraża na drwiny, więc kiedy ciało drętwieje, niezdolne do wykonania najmniejszego ruchu, a myśli wirują w irracjonalnym galopie, poczucie osamotnienia sięga niemal zenitu. Znikąd pomocy.

Według współczesnych psychologów każdy z nas cierpi na jakąś fobię, a jest ich nieskończenie wiele. I nic dziwnego, skoro przyczyn fobii należy szukać w wybujałej wyobraźni. Ona nie zna przecież granic.

 

Prawdziwe przyczyny

Fobie dzieli się na specyficzne i sytuacyjne. Pierwsze dotyczą lęku przed zwierzętami, konkretnymi obiektami i miejscami, np. przed zamkniętymi pomieszczeniami lub otwartą przestrzenią, a także chorobami czy śmiercią. Sytuacyjne są powiązane z obawami przed utratą kontroli nad sobą i swoimi reakcjami w określonych sytuacjach. Każda fobia wiąże się z występowaniem reakcji psychosomatycznych, takich jak przyspieszenie akcji serca, szczękościsk, suchość śluzówek, nadmierna potliwość czy zawroty głowy. Natężenie tych reakcji jest osobnicze i zależy od stopnia nasilenia fobii. Jednak każdą fobię można i powinno się leczyć.

Fobie bywają odbiciem zmieniającej się rzeczywistości. Najnowsza to nomofobia, oznaczająca lęk przed tym, że po przebudzeniu nie odnajdziemy swojego telefonu komórkowego lub że straci on zasięg

Wyobraźnia i nadwrażliwość to tylko pożywki dla fobii, ich przyczyn należy szukać gdzie indziej. Według behawiorystów u podstaw każdej z nich najczęściej leży warunkowanie klasyczne, czyli skojarzenie jakiegoś obiektu z konkretnym niebezpieczeństwem. Ten mechanizm doskonale obrazuje eksperyment przeprowadzony w jednym z amerykańskich szpitali na początku XX w. przez prekursora behawioryzmu w psychologii, Johna Watsona, na osieroconym dziecku, Albercie B.

Watson wraz ze swoją asystentką Rosalie Rayner pokazywał chłopcu białego szczura, uderzając jednocześnie w metalową rurę, co wywoływało u dziecka reakcję lękową, szybko przez nie skojarzoną z widokiem gryzonia. W trakcie eksperymentu okazało się, że nastąpiło przeniesienie reakcji na inne białe zwierzęta, które od tej pory wywoływały u Alberta paniczny lęk.

Dziś na szczęście nikt nie zezwoliłby na tego rodzaju eksperyment, a i wtedy był on możliwy głównie dlatego, że za chłopcem jako sierotą nie miał się kto ująć. Żeby przelać czarę goryczy, dodajmy, że ani Watson, ani jego asystentka nie zadali sobie trudu, by dziecko odczulić, a tym samym pozostawili je z nabytą fobią na całe, skądinąd niedługie, życie1.

Psychoanalitycy szukają przyczyn fobii w projekcji, czyli przypisywaniu własnych odczuć i emocji obiektowi lęku. Uczucie zagrożenia wywołują więc nieakceptowane, niechciane czy wypierane własne emocje. Psychologia ewolucyjna zwraca z kolei uwagę na przystosowawczą rolę fobii - miałyby one być powiązane z mechanizmem przetrwania, czyli genetycznym zapleczem organizmu, pozwalającym na przetrwanie gatunku.

 

Najpopularniejsze fobie

Według internetowego portalu LifeScience spośród niesłychanej mnogości rozmaitych fobii można wyłonić 10, które występują najczęściej.

Palma pierwszeństwa bezsprzecznie należy się ofidiofobii. Pod tą nazwą kryje się lęk przed wężami. Dotyczy on w takim samym stopniu kobiet i mężczyzn, dorosłych i dzieci. Naukowcy twierdzą, że nie ulega wątpliwości, iż u jego podstaw leży wrodzona, instynktowna zdolność przetrwania, zależna w dużej mierze od błyskawicznej reakcji na widok jadowitego gada, ba, od umiejętności zauważenia go, zanim to on nas dostrzeże.

U współczesnego mieszczucha ten rodzaj fobii jest swego rodzaju genetycznym spadkiem po przodkach, podsycanym przez negatywny obraz węży w filmie, literaturze czy języku potocznym - "śliski jak wąż" czy "a to żmija jadowita" nie są określeniami z grupy miłych komplementów. Notabene, ciekawe byłoby zbadanie, czy lęk przed jadowitym wężem jest silniejszy wśród chrześcijan niż wyznawców innych religii, oczywiście z uwagi na węża kuszącego Ewę jabłkiem, co - jak wiadomo - skończyło się niefortunnie dla gatunku ludzkiego.

1–1,5% dzieci w wieku 7–14 lat cierpi na fobię szkolną, zaliczaną do zaburzeń nerwicowych

Arachnofobia, czyli lęk przed pająkami, jest niemal tak samo popularna jak ofidiofobia, tyle że cztery razy częściej dotyka kobiet niż mężczyzn. Według Davida Rakisona z uniwersytetu w Pittsburghu u kobiet już samo patrzenie na zdjęcie pająka wywołuje uczucie niepokoju2. Widok pająka powoduje zresztą reakcje o rozmaitym nasileniu - od krzyku po omdlenia. Te zwierzęta spotyka się znacznie częściej niż węże, dlatego w przypadku arachnofobii zdecydowanie warto poddać się terapii.

Polega ona na stopniowym odczulaniu, ale nie brakuje również zwolenników terapii szokowej, sprowadzającej się do oswajania z pająkiem przez umieszczanie go na ręce albo twarzy pacjenta. Czasem osoby cierpiące na arachnofobię w lżejszej postaci radzą sobie jakoś same. Tak było z Zuzanną, dziewczyną z miasta, która na widok pająka zamykała oczy i zaczynała przeraźliwie krzyczeć niezależnie od tego, czy to był wielki krzyżak, czy cienkonogi kosarz. Wprawdzie Zuzanna nie pamięta, czy ktoś w dzieciństwie straszył ją pająkami, ale skoro dorastała jako jedyna dziewczyna w sporej grupie chłopaków, w dodatku najmłodsza, to zapewne tak było, tylko wyparła ten fakt z pamięci.

Mimo wszystko arachnofobia nie doskwierała zanadto Zuzi do czasu wyprowadzki na wieś. "Mogłam albo zaakceptować te wszystkie pająki, albo wydzierać się nieustannie, od rana do wieczora, zwłaszcza jesienią". Częste spotkania ze znienawidzonymi stworzeniami zadziałały jak terapia odczulająca. "Nie zabijam ich, nigdy nie zabijałam, teraz nawet jestem w stanie zgarnąć takiego drania do kubeczka i wyrzucić za okno, kiedyś nie było to możliwe".

Agorafobia obejmuje całkiem sporą grupę bardzo popularnych fobii wynikających z leku przed opuszczeniem bezpiecznego miejsca, a więc także przed przebywaniem w miejscach publicznych, w tłumie, a nawet przed wejściem do sklepu. Takie fobie być może urozmaicają akcję filmu, gdy dodają nieco nerwowego wdzięku detektywowi Monkowi, ale w życiu codziennym to absolutny koszmar zarówno dla dotkniętych nimi osób, jak również ich najbliższych.

 

Nieustanne tłumaczenie, dlaczego nie poszło się na spotkanie, nie zrobiło zakupów, nie to, nie tamto… lista tych "nie" jest bardzo długa. W dodatku za każdym razem daje o sobie znać brak zrozumienia ze strony otoczenia. Kobiety cierpią na agorafobię dwa razy częściej niż mężczyźni. Ponieważ wiąże się ona z atakami niemożliwej do opanowania paniki, dotknięte nią osoby zaczynają unikać miejsc publicznych i wychodzenia z domu. Jest to bardzo trudna do pokonania odmiana fobii - terapia przypomina leczenie depresji.

Fobie dotykają kobiet 2-3 razy częściej niż mężczyzn

Odwrotnością agorafobii jest występująca z podobną częstotliwością klaustrofobia, czyli lęk przed ciasnymi, małymi czy zatłoczonymi pomieszczeniami. Życie z tą fobią, zwłaszcza w mieście, jest koszmarem - windy, autobusy czy tramwaje to przecież codzienność. Gdy jest nasilona, nawet samochód to środek lokomocji nie do przyjęcia. Podobnie jak w przypadku agorafobii osoba z klaustrofobią doświadcza ataków paniki niemożliwej do opanowania, tyle że powiązanych z ciasnymi pomieszczeniami. Leczenie polega na psychoterapii połączonej z odpowiednio dobranymi farmaceutykami i jest długotrwałe.

Socjofobia to paniczny lęk przed kontaktami z obcymi ludźmi, utrudniający w znacznym stopniu występy publiczne. Przejawem socjo- czy też antropofobii są spocone ręce, zaczerwieniona twarz, ściśnięte gardło i bełkotliwe, nieskładne wypowiedzi. Życie zamienia się w koszmar. Według Amerykańskiego Instytutu Zdrowia Psychicznego przypadłość ta dotyczy 15 mln dorosłych Amerykanów. Jedną z odmian socjofobii jest niechęć czy wręcz lęk przed posilaniem się w towarzystwie obcych ludzi. W skrajnych przypadkach rozwija się lęk przed jakimikolwiek relacjami interpersonalnymi, pogłębiony przez obawy przed odrzuceniem. 

W zależności od stopnia nasilenia stosuje się psychoterapię w połączeniu z podawaniem odpowiednio dobranych leków. Wielu socjofobików ucieka w świat wirtualny, uwalniający ich od konieczności bezpośrednich kontaktów z obcymi ludźmi. W takich przypadkach prowadzi się zazwyczaj równolegle terapię uzależnień. Proces leczenia trwa długo i nie zawsze kończy się sukcesem. U podstaw socjofobii leży zwykle zaniżona samoocena, odrzucenie przez grupę, czyli brak akceptacji, oraz lęk przed powtórnym tego rodzaju doświadczeniem3.

 

Akrofobia (lęk wysokości) częściej dotyczy kobiet niż mężczyzn. W lekkiej postaci przejawia się niechęcią do gór, mostów, wysokich pięter. W bardziej zaawansowanej uniemożliwia nawet wyjście na balkon na drugim piętrze czy podejście do okna. Ataki paniki w takich sytuacjach są tyleż irracjonalne, co trudne do opanowania. Na lęk wysokości cierpią trzy osoby na pięć, więc to jedna z częstszych fobii.

Trudno dociec, skąd się bierze. U niektórych osób pojawia się bowiem nagle, w dość już zaawansowanym wieku, nawet jeśli wcześniej nic nie zdradzało jej istnienia. Nierzadko dotyka ludzi, którzy wcześniej chodzili po górach, nawet próbowali się wspinać. Niektórzy terapeuci doszukują się początków lęku wysokości w bardzo odległym dzieciństwie, wtedy winą obarczają rodziców, którzy prawdopodobnie podczas zabawy z maluchem zbyt wysoko go podrzucali lub sadzali na wysokim krzesełku, by miał lepszy widok.

Strach przed podróżą samolotem deklaruje co trzeci Polak. Z badania prowadzonego wśród pasażerów na polskich lotniskach wynika, że 34% osób obawia się awarii maszyny lub usterki niewykrytej na ziemi

Przeprowadzono ciekawe doświadczenie, w którym poproszono różne osoby o określenie wysokości wieżowca. Okazało się, że oceny akrofobików różniły się w zależności od tego, gdzie się znajdowali - z dołu budynek wydawał się im zaledwie 3-metrowy, ale gdy patrzyli na niego z góry, szacowali go na 12 metrów. To wyjaśnia istotę problemu - osoby z tą fobią odczuwają lęk, gdy znajdą się tam, gdzie według nich jest wysoko. O ile postawienie diagnozy w przypadku akrofobii nie przedstawia większego problemu, o tyle leczenie jest żmudne i wymaga indywidualnego podejścia. Wiele dotkniętych nią osób nawet nie próbuje się leczyć. Po prostu oswajają swoje lęki lub starają się je ukryć4.

Często spotykana jest również nyktofobia, czyli lęk przed ciemnością. W życiu dorosłym dotyczy raczej kobiet niż mężczyzn; jest nią dotknięte co drugie dziecko. U podłoża dziecięcych leków mogą znajdować się nieprzemyślane słowa, straszenie niesfornego malca wiedźmami, potworami czy obcymi, którzy wychyną z ciemności i zrobią mu coś złego, jeśli natychmiast nie znajdzie się pod kołdrą. Dzieci mają i tak bujną wyobraźnię, która po zgaszeniu światła zaludnia ich pokoje mnóstwem dziwacznych istot.

Lekceważenie czy stymulowanie tych dziecięcych lęków może prowadzić w późniejszym życiu do nyktofobii, nie zawsze łatwej do wyleczenia. Według wielu psychologów lęk przed ciemnością u kobiet jest zjawiskiem całkiem normalnym. Jego powstawaniu sprzyja oglądanie horrorów czy filmów grozy. Podobne podłoże może mieć nyktofobia u nieco starszych dzieci, które uwielbiają straszne historie i filmy stanowczo nie dla nich przeznaczone. To, co wydaje się tylko trochę straszne w grupie, nabiera zupełnie innego wymiaru w samotności.

Popularną fobią jest strach przed burzą z piorunami. Nie ma znaczenia, że współcześnie jesteśmy podczas burzy w miarę bezpieczni, chronią na ściany i dachy budynków oraz piorunochrony - widząc przecinające niebo błyskawice, odczuwamy ten sam pierwotny lęk, jaki towarzyszył naszym praprzodkom skulonym wokół nędznego ogniska, zdanym na łaskę i niełaskę natury. Tkwi w nas zabobonna obawa przed siłami przyrody. Jeśli nawet uda się nam zapomnieć o groźnych skutkach burzy, wystarczy kilka medialnych doniesień o nieostrożnych ofiarach pioruna, by ten pierwotny lęk powrócił. Odczuwają go również nasi czworonożni ulubieńcy - wiele psów przejawia taki sam, a czasem nawet silniejszy niż nasz, lęk przed burzą, wpadając w panikę na dźwięk każdego uderzenia gromu czy widok błyskawicy. U wielu z nich strach jest tak potężny, że wyczuwają burzę długo przed tym, zanim ona faktycznie się zacznie.

 

Lęk przed lataniem - aerofobia pojawił się w XX w. wraz z rozwojem lotnictwa. Mimo zapewnień linii lotniczych o bezpieczeństwie rejsów, wielu pasażerów czuje silny dyskomfort podczas podróży samolotem. Są i takie osoby, które deklarują, że nigdy nie wejdą na pokład samolotu. Co ciekawe, jest to nadwrażliwość osobnicza. Znane są przypadki uczestników katastrof lotniczych cudem ocalałych, którzy nadal bez obaw latają. Inni z kolei powołują się na wypadki lotnicze i rezygnują z tego środka transportu. Wydaje się, że w tej niechęci do latania, poza pewnymi elementami klaustrofobii i lęku wysokości, sporą rolę odgrywa przekonanie, że tu nic od nas nie zależy, że jesteśmy zdani na łaskę losu i pilota.

Zaburzenia lękowe często występują u osób z rodzin, w których panowały relacje konfliktowe7

Kynofobia - ten rodzaj lęków jest nie do pojęcia dla miłośników psów. No bo jak to? Lęk przed najbliższym, najstarszym przyjacielem człowieka? Tym, który kocha nas bezwarunkowo, akceptuje i nigdy nie ocenia? To przecież niemożliwe. A jednak to wcale nie taki rzadki rodzaj fobii. Ba, w dzisiejszych czasach coraz częstszy. Zapracowani rodzice, uwięzieni w kieracie korporacji, nie mają głowy do posiadania psa, więc dziecko dorasta bez czworonogiego towarzysza. Ono nawet nie wie, że mogłoby chcieć mieć psa. Nie umie z nim postępować ani go nie rozumie.

Stąd już tylko krok do lęku. Co gorsza, znakomita większość maluchów jeszcze w wózeczku jest straszona zwierzakiem - zjedz bułeczkę, bo ci piesek zje. Kiedy dziecko zaczyna chodzić, często słyszy: nie ruszaj pieska, bo cię ugryzie.

I tak malec dorasta w przekonaniu, że piesek jest zły, że to wróg. Przy takim nastawieniu bardzo łatwo o bezmyślne zachowanie, które spowoduje ugryzienie. W 9 przypadkach na 10 dziecko ugryzione czy choćby wystraszone przez zwierzę wyrośnie na człowieka nielubiącego psów, który się ich boi. Strach nie ułatwia porozumienia, wymusza za to histeryczne reakcje, które prowokują psy do ataku. Leczenie kynofobii jest bardzo trudne, ponieważ silna wewnętrzna blokada uniemożliwia zrozumienie zwierzęcia.

Podobne podłoże ma felinofobia, czyli lęk przed kotami. Jej genezy należy się pewnie doszukiwać w ludowym przekonaniu, że koty to dranie czyhające tylko na to, by komuś wyssać oddech.

 

Dentofobia, zaliczana do najbardziej popularnych fobii, korzeniami tkwi pewnie w zamierzchłych czasach, kiedy to bolący ząb współplemieniec traktował kamieniem albo - trochę później - wyrywał go na żywca kowal. Współczesna medycyna poczyniła wielkie postępy, mamy znieczulenia, szybkoobrotowe wiertła, ultradźwięki i inne cuda, a jednak lęk przed bólem dla większości jest trudny do zwalczenia, a dla niektórych osób wręcz niemożliwy do pokonania. Dentofobia stała się na tyle poważnym zagrożeniem dla zdrowia naszego uzębienia, że stomatolodzy wspólnie z psychologami starają się opracować techniki odczulające i relaksacyjne, które umożliwią podjęcie leczenia opornych pacjentów5.

Leczenie podejmuje co 4. osoba z fobiami

Mizofobia to kolejna fobia rodem z XX w. Oznacza ona lęk przed brudem, bakteriami i wszelkimi zanieczyszczeniami. Dotyczy coraz większej rzeszy ludzi, a skutecznie podsycają ją straszące zarazkami reklamy kosmetyków i środków czystości. Zachowanie higieny osobistej jest ważne dla zdrowia, ale obsesyjny lęk przed infekcją skutecznie utrudnia codzienne funkcjonowanie, zwłaszcza gdy występuje w połączeniu z obsesyjnym myciem rąk i przymusem ciągłego prania. To niemal jak starożytny rytuał oczyszczenia.

Badania pokazały, że mycie, czyli oczyszczanie ciała, przynosi symboliczne ukojenie osobom o "zabrudzonej duszy". Uczestników jednego z eksperymentów poproszono o przypomnienie sobie własnych złych uczynków, co wywoływało u nich dyskomfort, kojony do pewnego stopnia myciem rąk, ablucją. Doświadczyła tego, jak wiemy, również lady Makbet6.

To tylko kilka przykładów najbardziej popularnych fobii. Przedstawienie wszystkich demonów lęku wymyślonych przez człowieka wypełniłoby wielotomowe dzieło, ale zanim ujrzałoby ono światło dzienne, niewątpliwie musiałby powstać suplement - tak szybko ich niestety przybywa. Jeśli więc dostrzeżemy u siebie niepokojące objawy, nie zwlekajmy z szukaniem pomocy. Czy warto pobłażać choćby takiej aerofobii, skoro pozbawia nas możliwości podziwiania widoków z lotu ptaka?

Anna Redlicka

Leczenie refundowane

Osoby cierpiące na fobie mogą korzystać z bezpłatnej opieki psychiatrycznej w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Co ważne, nie jest wymagane skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu, chyba że wybieramy się do sanatorium, by tam poddać się terapii.

Psychiatra dysponuje trzema możliwościami. Może zaproponować farmakoterapię, która pomaga doraźnie zmierzyć się z problemem, jednak nie usuwa jego przyczyn i nie prowadzi do nabycia trwałej zdolności radzenia sobie z lękiem. Inna możliwość to terapia poznawczo-behawioralna, która za pomocą różnych technik ma doprowadzić do zmniejszenia objawów lękowych. Istnieje też trzecia droga, czyli długoterminowa terapia psychodynamiczna (interpersonalna), polegająca na poszukiwaniu wraz z terapeutą źródeł problemów lękowych, ich zracjonalizowaniu i wyeliminowaniu.

 

Warto pamiętać, że leki przeciwlękowe należą w psychiatrii do najskuteczniejszych, ale mogą powodować uzależnienia, które z czasem przybierają obraz kliniczny zbliżony do objawów lękowych. Dlatego zachęca się pacjentów do tego, by sporadycznie korzystali z farmakologii, ale nigdy nie rezygnowali z psychoterapii8. Leczenie zaburzeń nerwicowych w postaci fobii prowadzi wiele placówek medycznych, także o charakterze sanatoryjnym. Dominującą formą leczenia jest wtedy psychoterapia grupowa, często z elementami psychodramy czy dodatkowymi zajęciami z arteterapii (leczenie uwzględniające obcowanie ze sztuką), muzykoterapii czy choreoterapii (terapia tańcem).

Na stronie internetowej jednego z sanatoriów można znaleźć informację, że istniejący tam oddział leczenia zaburzeń nerwicowych oferuje interwencje terapeutyczne w ramach zajęć grupowych, do których należą m.in. psychoedukacja, trening uważności (mindfullness), trening relaksacji i psychorysunek. W tego typu oddziałach zazwyczaj istnieje również możliwość skorzystania z psychoterapii indywidualnej w wymiarze ustalonym z terapeutą w zależności od wskazań.

Można więc mieć nadzieję, że tak kompleksowe podejście do leczenia przyniesie rezultaty. Pacjenci są przyjmowani na podstawie skierowania wydanego przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (z poradni kontraktującej usługi z NFZ). W skierowaniu należy zwykle uwzględnić krótki opis dotychczasowego leczenia. Pomocne może być również dołączenie kopii dokumentów dotyczących wcześniejszego leczenia (karty informacyjne z pobytów szpitalnych, zaświadczenia o wcześniejszych terapiach i ich przebiegu).

Psychoterapeuci są wysoko wykwalifikowanymi specjalistami, którzy nieustannie doskonalą swoją wiedzę i umiejętności podczas szkoleń oraz superwizji w kraju i zagranicą. W swojej pracy wykorzystują różne, indywidualnie dobrane podejścia terapeutyczne. Tymczasem zaledwie co czwarta osoba z fobiami podejmuje leczenie. Może warto to wreszcie zmienić?

Terapie pomagające wychodzić z fobii i lęków

Stosunkowo łatwo się nauczyć, jak radzić sobie ze strachem, gdyż jest on racjonalny, można go rozłożyć na czynniki pierwsze, przedyskutować, a w końcu zwalczyć. Inaczej ma się rzecz z lękiem, stanowiącym pożywkę wszelkich fobii.

Lęk jest irracjonalny i trudno go ogarnąć rozumem, a tym bardziej wyperswadować - wszelkie sensowne argumenty trafiają w próżnię albo idą w całkowite zapomnienie przy pierwszym napadzie panicznego lęku. Nic więc dziwnego, że zespoły naukowo-badawcze na całym świecie starają się znaleźć takie terapie, które pozwoliłyby pacjentom wyrwać się z zaklętego kręgu: unikanie sytuacji czy czynników wywołujących atak paniki zwiększa lęk, ten z kolei pogłębia ataki paniki, co z kolei skłania do jeszcze staranniejszego unikania sytuacji za nie odpowiedzialnych.

 

I tak koło się zamyka. Stopniowe odczulanie pacjentów, czyli desensytyzacja, jest metodą dość żmudną. Zapoczątkował ją psychiatra dr Josepha Wolpe. Składają się na nią trzy fazy: trening relaksacyjny, budowanie hierarchii lęków i przeciwwarunkowanie, czyli oduczanie lęku. Chodzi o to, by w umyśle pacjenta doszło do skojarzenia przyjemnego stanu relaksu z nieprzyjemnym wspomnieniem bodźców wywołujących lęk, co po kilku miesiącach powinno skutecznie wyeliminować fobię. Cała terapia przebiega na poziomie wyobraźni i jest w 80-90% skuteczna przy fobiach specyficznych.

Według behawiorystów fobie utrwalają się przez uporczywe unikanie obiektów budzących lęk, co tylko go wzmacnia. Należy więc zastosować takie metody leczenia, które pozwolą uświadomić pacjentowi irracjonalność lęku. Postuluje się więc poddanie osoby dotkniętej fobią działaniu możliwie silnego bodźca wywołującego lęk. Ta metoda może przynieść bardzo wiele szkody, jeśli między pacjentem i terapeutą nie istnieje silna więź, oparta na zaufaniu. Terapia ma pokazać pacjentowi, że mimo przedłużającego się kontaktu z czynnikiem lękotwórczym do żadnej katastrofy nie dochodzi. Jednak dla jednostek nadwrażliwych ta metoda może się okazać zbyt drastyczna.

Jeśli jednak zadziała, pozytywne skutki utrzymują się długo. W terapii behawioralnej wykorzystuje się również tzw. modelowanie - najogólniej rzecz ujmując, technika ta polega na uczeniu się pożądanych zachowań za pomocą doświadczeń zastępczych, obserwacji i naśladownictwa. Chory obserwuje np. odważne zachowania modela wobec obiektu wywołującego lęk, co służy wyuczeniu się zachowań, które pacjent powinien powielać. Wymienione metody nie zawsze działają, a jeśli nawet, to rezultaty terapii bywają krótkotrwałe. Trwają więc poszukiwania skutecznych terapii.

Zespół badawczy z Uniwersytetu Południowej Karoliny w Charleston prowadzi badania nad zastosowaniem środków farmakologicznych w terapii uzależnień, stosując niewielkie dawki cykloseryny, antybiotyku pierwotnie używanego w leczeniu gruźlicy u nałogowych palaczy. Uzyskano całkiem niezłe efekty w porównaniu do grupy przyjmującej placebo. Podobne rezultaty osiągnięto w badaniach nad pacjentami uzależnionymi od kokainy, ale w tym przypadku używano propranololu, leku z rodziny beta-blokerów, który w wyraźny sposób pomagał zmniejszyć potrzebę sięgnięcia po narkotyk.

Zastosowanie tego samego leku u pacjentów z arachnofobią pozwoliło zredukować wyuczone reakcje lękowe na widok znienawidzonych pajęczaków w takim stopniu, że pacjenci bez lęku zbliżali się nawet do tak dużych przedstawicieli tej gromady zwierząt jak tarantula. Badania nad zastosowaniem farmaceutyków w leczeniu fobii są prowadzone od niedawna, więc naukowcy nie potrafią jeszcze jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy terapie prowadzone za pomocą testowanych leków okażą się skuteczne.

Bibliografia

  1. Watson J., Rayner R., Conditioned emotional reactions, Journal of Experimental Psychology, 1920
  2. Rakison D.H., Does women’s greater fear of snakes and spiders originate in infancy? Evolution andHuman Behavior, Official Journal of the Human Behavior and Evolution Society, 30: 439-444. PMID 20160910 DOI: 10.1016/j.evolhumbehav.2009.06.002
  3. Heimberg R.G., Social Phobia: Diagnosis, Assessment, and Treatment, Guilford Press, s. 29-30
  4. Menzies R.G., Clarke J.C. The etiology of acrophobia and its relationship to severity and individual response patterns. Behav. Res. Ther., Sep.,33. 7, s. 795-803, 1995, PMID: 7677717
  5. Kleinknecht R.A, Thorndike R.M, McGlynn F.D, Harkavy J., Factor analysis of the dental fear survey with cross-validation. J Am. Dent. Assoc.,January, 1984,108 (1): 59–61, PMID 6582116,
  6. Hammond W.A., Mysophobia, Neurologic Contributions 1, no. 2 (1879), s. 40–54
  7. goo.gl/JNjExF
  8. goo.gl/UMsRi2
Artykuł należy do raportu
Mózg i układ nerwowy
Zobacz cały raport
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Może Cię zainteresować
Nasze magazyny