Uwaga na ameby w wodzie!

Ameby, które wnikają do mózgu i wgryzają się w szarą istotę, są niebezpieczne, ale to reakcja układu odpornościowego może doprowadzić do naszej śmierci.

29 czerwiec 2016
Artykuł na: 4-5 minut
Zdrowe zakupy

Ameby z gatunku Naegleria fowleri można znaleźć w ciepłych zbiornikach wodnych na całym świecie. Żywią się bakteriami. Jeśli jednak człowiek pływa w takim zbiorniku, a woda dostanie mu się do nosa, ameba zmierza w kierunku mózgu w poszukiwaniu posiłku. Kiedy już tam dotrze, zaczyna niszczyć tkankę poprzez wchłanianie komórek i uwalnianie białek, które z kolei niszczą inne komórki.

System immunologiczny przystępuje do kontrataku poprzez zalanie mózgu białymi krwinkami, co doprowadza do stanu zapalnego i obrzęku. Obrzęk ten w końcu miażdży pień mózgu, odcinając komunikację między ciałem a mózgiem ze skutkiem śmiertelnym. Tak więc prawdziwy problem polega na tym, że enzymy uwalniane przez białe krwinki mogą doprowadzić do zniszczenia tkanki mózgowej.

Naegleria Fowleri from Lilian Diaz on Vimeo

Na 132 znane przypadki infekcji w USA od 1962 roku tylko 3 nie zakończyły się śmiercią. Jednak w innych rejonach świata zakażenia amebami niszczącymi mózg zdarzają się o wiele częściej.

- W Pakistanie mamy około 20 śmiertelnych przypadków rocznie - mówi Abdul Mannan Baig z Uniwersytetu Aga Khan w Karaczi.

Nie istnieje standardowa procedura leczenia. W USA lekarze niedawno podjęli próbę zabicia ameby miltefozyną -  lekiem, który działa na pasożyty (wiciowce) przenoszące leiszmaniozę. Mannan uważa natomiast, że należy zmienić podejście, ponieważ reakcja immunologiczna może być bardziej szkodliwa niż sama ameba.

Aby sprawdzić słuszność tej teorii, Mannan i jego zespół sprawdzili, jak komórki mózgowe radzą sobie z amebą przy wsparciu białych krwinek lub bez niego. Odkryli, że przy braku reakcji immunologicznej komórki mózgowe przeżywały osiem godzin dłużej.

W świetle tego Mannan sugeruje, że ludzie zainfekowani amebą powinni najpierw być kurowani lekami tłumiącymi reakcję układu odpornościowego, a następnie poddawani leczeniu ukierunkowanemu na pasożyta.

fot.: Wikimedia

Jennifer Cope z Amerykańskiego Centrum Prewencji i Kontroli Chorób w Atlancie (Georgia) uważa ten pomysł za dobry. - Warto spróbować, chociaż nie będzie to łatwe, jako że infekcje zdarzają się bardzo rzadko.

Jednakże ocieplający się klimat może to zmienić. Chociaż statystyki infekcji nie urosły znacząco, odkąd 60 lat temu po raz pierwszy opisano niebezpieczną amebę, kolejne przypadki zaczynają pojawiać się w niespodziewanych miejscach, chociażby w północnej części stanu Minnesota.

- Mieliśmy już w Stanach pierwszy przypadek powiązany z piciem wody - mówi Cope. - Musimy uważnie śledzić takie doniesienia.

Tymczasem Mannan uważa, że "mózgożerna ameba" to nietrafiony termin. Proponuje "amebę atakującą mózg poprzez nos" lub "olfakto-encefalopatyczną amebę".

- Nie będzie łatwo to wymówić – uważa Cope.

Naegleria Fowleri - Brain Eating Amoeba from Townsend Majors on Vimeo

Bibliografia

  1. Acta Tropica, http://dx.doi.org/10.1016/j.actatropica.2015.04.022
Wczytaj więcej
Nasze magazyny