Czesław Lang: dietą w chorobę Ménière'a

Kiedy po zakończeniu kariery zawodowego kolarza Czesław Lang zaczął podupadać na zdrowiu, nawet nie przypuszczał, jak duże znaczenie ma w tym wszystkim dieta. A jednak właśnie radykalna zmiana sposobu odżywiania pozwoliła mu odzyskać formę sprzed lat.

01 luty 2019
Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Pierwszy atak nastąpił w 2009 r. Czesław Lang, wówczas już dyrektor generalny Tour de Pologne, chciał osobiście sprawdzić, czy na drugim etapie wyścigu wszystko jest w porządku. Dopiero wieczorem, kiedy odpoczywał po intensywnym dniu w hotelu, poczuł się dziwnie.

- Miałem wrażenie, że świat odjeżdża, że za chwilę wszystko przewróci się do góry nogami. Nie panowałem nad równowagą - wspomina.

Ten pierwszy sygnał zbagatelizował, ale z czasem ataki zaczęły się nasilać i pojawiać coraz częściej: najpierw raz w roku, później raz w miesiącu. Pojawił się strach, bo przecież mogły nastąpić w każdej chwili - podczas konferencji prasowej czy programu telewizyjnego nadawanego na żywo.

Niepozorna choroba Ménière'a

W 1861 r. Prosper Méniére opisał triadę objawów występujących w sposób napadowy, składającą się ze stałych lub przerywanych szumów usznych, którym towarzyszą pogorszenie słuchu oraz zawroty głowy, a także zaburzenia równowagi z nudnościami i wymiotami. Jako miejsce lokalizacji zmian chorobowych, w odróżnieniu od innych współczesnych mu autorów, wskazujących na centralny układ nerwowy, podał on kanały półkoliste ucha wewnętrznego1.

Przez ponad 70 lat za przyczynę choroby Ménière'a uważano krwawienie w uchu wewnętrznym. Dopiero później wykazano, że wystąpienie jej objawów należy wiązać z rozdęciem przestrzeni endolimfatycznych - wodniakiem błędnika2.

Leczenie zachowawcze w chorobie Ménière'a polega na stosowaniu leków przeciwhistaminowych, poprawiających krążenie krwi w uchu wewnętrznym oraz mózgu, przeciw zawrotom głowy, naczyniowych, oraz blokerów kanału wapniowego. We wczesnych stadiach lub podczas zaostrzenia objawów wstrzykuje się kortykosterydy bezpośrednio do jamy bębenkowej, stąd drogą dyfuzji przenikają one do wnętrza błędnika. To metoda bezpieczna dla słuchu, ale jej skuteczność nie przekracza 50%. Z kolei wstrzykiwanie gentamycyny skutecznie zapobiega atakom, ale niesie ze sobą aż 30% ryzyka dalszego pogorszenia słuchu oraz długo utrzymujące się zaburzenia równowagi.

Nawet operacja (przecięcie nerwu przedsionkowego tak, by uniemożliwić przekazywanie informacji o zawrotach głowy z błędnika do mózgu) jest jedynie leczeniem objawowym - likwiduje zawroty, ale choroba toczy się w błędniku dalej.

Bibliografia

  1. Gaz. Med. Paris 1861; 16: 239
  2. Forum Medycyny Rodzinnej 2007; 1 (2): 152-158

- Chyba nie chciałem sam przed sobą przyznać, że staję się wrakiem człowieka. Dość gwałtownie zerwałem z karierą sportowca, zająłem się biznesem i cieszyłem się, że mi się udało. Po prostu przestałem dbać o zdrowie - przyznaje Czesław Lang. - Dopiero kiedy dolegliwości przybrały na sile, zdecydowałem się na badania. Ich wynik mnie poraził: wrzody żołądka i dwunastnicy, migotanie przedsionków, borelioza i najgorsze - choroba Ménière'a, która odpowiadała za zawroty głowy. W pewnym momencie nie mogłem funkcjonować bez szklanki tabletek. Byłem poumawiany na wizyty u różnych specjalistów, a i tak niewiele się zmieniało - mówi.

Diagnoza: choroba Ménière'a

Początkowo o swoim schorzeniu wiedział niewiele. Nic dziwnego - choroba Ménière'a jest rzadka, a zgodnie z oficjalnym nurtem również nieuleczalna. Można tylko łagodzić jej objawy, przyjmując leki.

- Ataki wciąż się pojawiały i były coraz gorsze. Nagle czujesz szum w uszach i skok ciśnienia, kręci ci się w głowie, świat wygląda jak po butelce mocnego alkoholu, nie możesz ustać na nogach, zbiera ci się na wymioty. Po takim napadzie przez 3-5 godzin czujesz się wyczerpany jak po największym wysiłku, nie chcesz z nikim rozmawiać, odbierać telefonu. To prosta droga do depresji - wyznaje Czesław Lang.

Do tego coraz bardziej pogarszała się kondycja jego serca i człowiek, który przez 20 lat był aktywnym sportowcem, w tym przez 10 lat zawodowym kolarzem, nawet przy niewielkim wysiłku "sapał jak lokomotywa".

Kiedy lekarze nie mieli do zaoferowania nic poza pigułkami i operacją, jego żona Elżbieta zaczęła szukać innych opcji. W ten sposób odkryła Instytut dr. Gersona w Meksyku. Choć Czesław Lang podchodził do jego metody sceptycznie, zdecydował się pojechać do Tijuany na 3 tygodnie.

Dieta w chorobie Ménière'a

To, co Langowie zobaczyli w Meksyku, początkowo ich zaskoczyło: zamiast wielkiej kliniki niepozorny hotelik, w którym wszyscy - bez względu na to, czy zmagają się z nowotworem, czy innymi schorzeniami - stosują ten sam protokół. Polega on po prostu na jedzeniu dużych ilości warzyw i owoców oraz piciu świeżo wyciskanych soków.

- Trzeba było odstawić wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego. Kiedy byłem sportowcem, wmawiano mi, że im więcej białka, tym więcej siły. Byłem typowym mięsożercą, któremu nagle kazano żywić się pomidorami, więc organizm się buntował - wspomina Czesław Lang. - Ale już po 5-6 dniach przestało mi się kręcić w głowie, serce już się nie trzepotało. Po 10 dniach nabrałem nowej energii i chęci do życia - dodaje.

Podkreśla przy tym, że nie można mówić o protokole Gersona jak o diecie. To raczej sposób odżywiania, polegający na odstawieniu tego, co nie służy organizmowi. Skoncentrowanie się na owocach i warzywach pozwala wzmocnić organizm immunologicznie, by sam radził sobie z wirusami, a nawet nowotworami. W ten sposób odbudowuje się naturalną odporność, wyrównuje metabolizm, odżywia komórki.

- Choć początkowo byłem bardzo sceptyczny, szybko zauważyłem, że mam więcej siły, energii i pomysłów, lepszą koncentrację i wydolność. Po zakończeniu zawodowych startów właściwie całkowicie zarzuciłem jazdę rowerem, a teraz bez problemu przemierzam 100-120 km dziennie - mówi.

Choroba Ménière'a: nowy styl życia

Oczywiście efekty nie przyszły od razu. Kiedy Langowie wrócili z Meksyku do Polski, postanowili kontynuować wegańską dietę. Początkowo nie było łatwo - czasem zdarzało im się "zgrzeszyć" i złamać zasady żywienia, ale od razu to odczuwali.

- Teraz już w ogóle nie ciągnie nas do mięsa i nabiału, organizm się przestawił. Po prostu zmieniła się nasza flora bakteryjna. W końcu to ona wysyła do mózgu sygnał, że ma ochotę na coś do jedzenia. Kiedy dosłownie zagłodzi się te złe bakterie, jelita zasilają mikroorganizmy nastawione na owoce i warzywa - przekonuje Czesław Lang.

Stopniowo odzyskiwał formę. Dzisiaj, po 7 latach od zmiany stylu życia, ma wyniki badań niczym dwudziestolatek: udało mu się wyrównać poziom cukru i cholesterolu, zrzucił zbędne kilogramy, jego serce pracuje bez zarzutu, a przede wszystkim ustąpiły objawy choroby Ménière'a. Nie musi też łykać garści tabletek dziennie.

Czesław Lang: Azyl na Kaszubach

Langowie postanowili podzielić się wiedzą i doświadczeniem z przyjaciółmi i rodziną. Nie mieli zresztą wyboru: ich bliscy, zafascynowani tak radykalną pozytywną zmianą, zaczęli ciągnąć do ich dworku w Barnowie, by poznać sekret powrotu Czesława do zdrowia. Przysyłali do nich "znajomych znajomych". Elżbieta tak bardzo zainteresowała się alternatywnymi metodami leczenia, że skończyła podyplomowe studia z dietetyki i zaczęła zajmować się zawodowo rolą żywienia w utrzymaniu zdrowia. Dziś do Barnowa może przyjechać każdy.

- Cieszymy się, że możemy komuś pomóc. To nie jest leczenie, tylko zmiana jedzenia. Jeśli chcesz odczuć ulgę, po prostu nie męcz organizmu tym, czego nie potrzebuje, a daj mu to, co mu służy - przekonuje Czesław Lang.

Teraz oboje z żoną najlepiej czują się na Kaszubach, blisko natury. Propagują nie tylko dietę wegańską, ale i ekologiczną. Mają nawet własne gospodarstwo, w którym uprawiają zboża, marchew, buraki i pomidory. Co więcej, prowadzą je według kalendarza biodynamicznego, zgodnie z fazami Księżyca.

Czesław Lang

Wicemistrz olimpijski, pierwszy zawodowiec w historii polskiego kolarstwa, triumfator niezliczonych etapów i wyścigów jednodniowych, torowiec i szosowiec, a dziś biznesmen i propagator zdrowego stylu życia. Człowiek, który z Tour de Pologne uczynił jedną z najważniejszych imprez kolarskich na świecie.

- Ekologiczne warzywa to podstawa zdrowego jedzenia - przekonuje Czesław Lang. - Nie da się oczyścić organizmu, kiedy serwuje się mu chemię i pestycydy.

Czesław Lang: Rachunek sumienia

Chociaż dziś ekologiczny, zdrowy styl życia jest dla Langów czymś oczywistym, potrzebowali czasu, by zrozumieć, jak wiele zależy od diety.

- Mam ponad 60 lat i moim największym odkryciem jest to, że zmiana odżywiania może tak radykalnie zmienić życie - mówi Czesław Lang. - Wcześniej jadłem w miarę zdrowo, ale problem polega na tym, że kiedy kończy się karierę kolarza i przechodzi do normalnego życia, automatycznie odkłada się tkanka tłuszczowa. Apetyt jest, ale organizm nie może już spalać takiej ilości kalorii jak wówczas, gdy przejeżdżałem 40-50 tys. km rocznie. Dodatkowo stres związany ze zmianą też sprzyja przybieraniu na wadze. O ile jako sportowiec zdrowie miałem wzorcowe, o tyle na kolarskiej emeryturze szybko je straciłem - przyznaje.

Dlatego cieszy się, że wśród młodych zawodników świadomość żywienia jest dużo większa. Zresztą ma to znaczenie nie tylko w sporcie.

- Do 50. r.ż. mamy swego rodzaju gwarancję na organizm. Ale później nasze zaniedbania zaczynają się manifestować. Mi przyplątały się wrzody, choroba Ménière'a, kłopoty z sercem. Nikt nie mówił o diecie, lekarze zapisywali pigułki. Ale mam nadzieję, że wszyscy coraz bardziej będziemy zwracać uwagę na to, co jemy. Liczy się nie ilość, a jakość. W przeciwnym razie za chwilę wszystkie dzieci będą miały cukrzycę - podsumowuje.

Elżbieta i Czesław Langowie

 

Wegański protokół

Wbrew pozorom bezmięsny jadłospis nie oznacza wyrzeczeń - wręcz przeciwnie. Dieta dostarcza ok. 2500 kcal, co pozwala zachować siłę i energię przez cały dzień.

Śniadanie:

  • 1 szklanka wody owsianej (odlanej z gotowanych płatków owsianych), można dodać owoce suszone - taki kleik wpływa pozytywnie na żołądek i jelita, wspomaga odtruwanie wątroby i usuwanie nadmiaru wody. Zawiera żelazo, wapń, fosfor, magnez, witaminy z grupy B i błonnik
  • 1 szklanka soku z pomarańczy
  • zalane wrzątkiem płatki owsiane z suszonymi owocami (np. rodzynki, śliwki, figi, daktyle).

II śniadanie (ok. godz. 11):

  • zielony shake, np. z jarmużu, papryki, sałaty rzymskiej i jabłka. Do smaku można dodać miodu.

Obiad:

  • zupa Hipokratesa (patrz poniżej)
  • gotowane ziemniaki (zawierają dużo białka) z sałatą, pomidorami i kotlecikami z kaszy jaglanej

Podwieczorek:

  • owoce

Kolacja:

  • zupa Hipokratesa
  • gotowane ziemniaki z warzywami (zielonymi, marchwią)

W międzyczasie należy wypić ok. 3-4 szklanek świeżego soku z ekologicznej marchwi. Można pić również zieloną herbatę, wodę lub napar z czystka.

Zupa Hipokratesa

Max Gerson uważał, że specjalna zupa, którą wymyślił Hipokrates, powinna być spożywana zarówno podczas obiadu, jak i kolacji. Stanowiła ona podstawę diety niemal wszystkich jego pacjentów cierpiących na choroby zwyrodnieniowe. Jej głównym zadaniem jest oczyszczenie nerek. Aby jednak przynosiła pozytywne efekty, należy gotować ją na bazie ekologicznych warzyw.

Składniki:

  • 1 seler korzeniowy średniej wielkości (lub 3-4 łodygi selera naciowego)
  • natka pietruszki
  • 0,5 kg ziemniaków
  • 0,7 kg pomidorów
  • 2 średnie cebule
  • 1 korzeń pietruszki
  • 2 małe pory
  • 3-4 ząbki czosnku

Przygotowanie:

Warzywa dokładnie umyj i wyszoruj (nie obieraj ze skórki!), pokrój w kostkę, zalej wodą i gotuj przez 2 godz. na bardzo wolnym ogniu. Następnie wszystko zmiksuj, aby otrzymać gęstą, kremową masę, a na koniec dodaj zmiażdżony czosnek do smaku. Przed włożeniem zupy do lodówki pozwól jej ostygnąć. Zjedz w ciągu 2-3 dni.

 Artykuł ukazał się pt. "Drugi start" w numerze Październik 2018 >>

Wczytaj więcej
Nasze magazyny