Wąglik - zapomniana bakteria zaczęła znów zabijać

Jest rok 2016. W niewielkiej wiosce leżącej za kołem podbiegunowym na Półwyspie Jamalskim zapada na dziwną chorobę 12-letni chłopiec. Nagle pojawia się u niego wysoka gorączka, duszność i kaszel. Pomimo wysiłków lekarzy mały pacjent czuje się coraz gorzej, zaczyna pluć krwią i po 3 dniach umiera.

Artykuł na: 6-9 minut
Zdrowe zakupy

Lekarze z przerażeniem ustalają, że chłopiec zmarł wskutek zakażenia zapomnianym już w tym rejonie świata wąglikiem. To pierwszy taki przypadek od stu lat! Skąd wzięła się tutaj ta bakteria? Pokryty wieczną zmarzliną Półwysep Jamalski nie jest krainą przyjazną dla ludzi. Przez prawie 9 miesięcy w roku temperatura nie przekracza tam 0 st. C, a zimą spada nawet do minus 50.

Na Syberii tzw. wieczna zmarzlina sięga miejscami nawet 1,5 km w głąb skorupy ziemskiej. Latem, gdy temperatura przekracza 0 st. C, odmrożeniu ulega jedynie wierzchnia warstwa ziemi o grubości około 50 cm, czego skutkiem jest tworzenie się płytkich bagien. Mogłoby się wydawać, że w takim miejscu trudno przeżyć.

Okazuje się jednak, że w głębszych warstwach gleby skrywa się życie. Wirusy i bakterie mają tam idealne warunki do hibernacji, ponieważ pod ziemią jest zimno, ciemno i nie ma tlenu. Bytują tam również przetrwalniki wąglika i innych groźnych bakterii oraz chorobotwórcze wirusy. Ocieplenie klimatu sprawiło, że z każdym rokiem odmarzają coraz głębsze warstwy wiecznej zmarzliny. Temperatura wzrasta w pokładach ziemi, które przez tysiące lat pozostawały skute lodem. Do tej pory bezpiecznie zahibernowane patogeny wydostają się więc spod ziemi i stwarzają zagrożenie dla ludzi i zwierząt.

Tak też stało się w przypadku chłopca z jamalskiej wioski. Naukowcy postanowili sprawdzić, co było źródłem zakażenia. Przybyli do osady również po to, by przebadać jej mieszkańców. Dziesiątki chorych z objawami zakażenia wąglikiem trafiło do szpitali. Pozostałe osoby zostały przesiedlone w inne rejony Syberii. Ustalono też przyczynę wybuchu epidemii.

Niedaleko wioski znaleziono bowiem szczątki renifera, które przez prawie sto lat były uwięzione w wiecznej zmarzlinie wraz z obecnymi w nich przetrwalnikami wąglika, który spowodował śmierć zwierzęcia. Bardzo ciepłe, jak na warunki syberyjskie, lato spowodowało rozmarznięcie głębszych warstw ziemi i uwolnienie uśpionego wroga.

Przetrwalniki wąglika przedostały się do gleby i wody, a następnie zakaziły stado ponad dwóch tysięcy reniferów, które dla syberyjskich ludów są źródłem nie tylko pożywienia, jak nasze bydło, ale także skór na ubrania. Naukowcy podkreślają, że to, co się stało na dalekiej Syberii, mogło wydarzyć się także w innych częściach świata i stanowi dla nas realne zagrożenie. Dlaczego?

Przywrócone do życia zahibernowane bakterie 

Dzięki badaniom prowadzonym na terenie Alaski odkryto, że pod wieczną zmarzliną znajdują się masowe groby z początków ubiegłego wieku. W szczątkach ludzkich znaleziono zaś RNA wirusa hiszpańskiej grypy, który w latach 1918–1919 wywołał epidemię o światowym zasięgu. Niektóre źródła podają, że pandemia tzw. hiszpanki pochłonęła około 100 mln istnień ludzkich, a sama choroba dotknęła 500 mln ludzi, co w owych czasach stanowiło jedną trzecią ludzkości.

Naukowcy podejrzewają, że na terenie syberyjskiej tundry znajdują się podobne groby, w których spoczęły osoby zmarłe na czarną ospę i dżumę – choroby już zapomniane, ale nadal śmiertelnie groźne. Zagrożenie jest poważne, ponieważ wyjście ze stanu hibernacji wirusów i bakterii powodujących te choroby może skutkować powrotem epidemii, które dziesiątkowały ludność w XVIII i XIX wieku.

Oczywiście współczesna medycyna nie byłaby wtedy tak bezradna jak sto czy dwieście lat temu, ale nie zmienia to faktu, że groźna jest niezwykła zaraźliwość wspomnianych chorób, a to wiąże się z poważnymi konsekwencjami społeczno-ekonomicznymi na światową skalę. Jednak nie to najbardziej niepokoi badaczy.

W 2005 r. naukowcom z NASA udało się przywrócić do życia bakterie, które przetrwały na Alasce w wiecznej zmarzlinie aż 32 tys. lat. Pochodziły one z czasów plejstocenu, w których na Ziemi żyły mamuty, a rodzaj ludzki dopiero się kształtował. Z kolei w 2007 r. ten sam zespół ożywił bakterie, które zamrożone w lodach Antarktydy przetrwały prawie 8 mln lat!

Oba odkrycia rodzą obawy o przyszłość ludzkości, ponieważ postępujące zmiany klimatu mogą sprawić, że niebawem staniemy w obliczu epidemii wywołanej patogenem nam nieznanym, który przez miliony lat pozostawał uśpiony. Indian obu Ameryk zdziesiątkowały w przeszłości patogeny przywiezione przez odkrywców z Europy.

Może się okazać, że dla nas zagrożeniem jest prehistoryczna bakteria, z którą człowiek nigdy nie miał do czynienia, więc nie jest na nią odporny. Lody na biegunach topnieją, tundra odmarza, a globalne ocieplenie sprawia, że w naszej strefie klimatycznej o prawdziwych, mroźnych i śnieżnych zimach słyszymy już tylko w opowiadaniach naszych dziadków. Nadmierną eksploatacją środowiska doprowadziliśmy do zatrważających zmian klimatu i ponosimy tego skutki. Dlaczego nie potrafimy chronić naszej planety?

Autor publikacji:
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 3/2020
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny