Jak się uczyć, żeby się nauczyć. Urozmaicanie metodą uczenia się

Czy myślałeś o tym, jak się uczyć, żeby się nauczyć? Dzieci, nawet te specjalnej troski, robią duże postępy poprzez niewielkie zmiany. Przekonaj się, że urozmaicanie jest dobrą metodą uczenia się!

24 lipiec 2014
Artykuł na: 23-28 minut
Zdrowe zakupy

Kiedy przyglądamy się, w jaki sposób dzieci często uczy się w szkole, a dorosłych szkoli w miejscu pracy i jak stosuje się przeróżne metody terapeutyczne, zaczyna być jasne, że wszystko to opiera się na pewnym jawnym bądź ukrytym założeniu.

Według niego najlepszym sposobem na nabycie umiejętności jest jej jak najintensywniejsze doskonalenie, przy czym w centrum zainteresowania znajduje się wyłącznie to, czego uczeń nie wie, nie potrafi poprawnie wykonać w tej chwili lub być może w ogóle.

Panuje przekonanie, że im bardziej skupiamy się na ściśle określonym zadaniu, tym szybciej poprawimy sposób jego wykonywania. Nauczyciel, trener czy terapeuta w możliwie najbardziej szczegółowy sposób kierują swoją uwagę na to, czego powinni nauczyć.

Jednak dwa różne badania naukowe przeprowadzone na szczurach i ludziach dowodzą znaczenia odmiany we wspomaganiu tworzenia nowych połączeń w mózgu i doskonaleniu zdolności do nabywania nowych umiejętności.

Według przyjętego przez pedagogów założenia najlepszym sposobem na nabycie umiejętności jest jej jak najintensywniejsze doskonalenie, przy czym w centrum zainteresowania znajduje się wyłącznie to, czego uczeń nie wie, nie potrafi poprawnie wykonać w tej chwili lub być może w ogóle.

W 1990 r. zespół naukowców badających funkcjonowanie mózgu przygotował interesujący projekt, w którym wykorzystał cztery odrębne grupy dorosłych szczurów. Każda z nich podejmowała inny rodzaj aktywności.

Ćwiczenia obowiązkowe. Zwierzęta z tej grupy spędzały codziennie godzinę na bieżni. Ich ćwiczenia były obowiązkowe.

Ćwiczenia nieobowiązkowe. Zwierzęta z tej grupy miały w swojej klatce bieżnię, z której często korzystały, czyniły to jednak całkowicie dobrowolnie.

Akrobatyka. Zwierzęta z tej grupy przebywały w otoczeniu ze skomplikowanym torem przeszkód, który - choć nie stanowił wyzwania z fizycznego punktu widzenia - oferował bogaty wybór aktywności.

Lenistwo. Zwierzęta z tej grupy nie miały możliwości wykonywania ćwiczeń fizycznych.

Naukowcy prowadzący badanie przyglądali się szczurom z każdej grupy pod katem dwóch kluczowych czynników. Analizowali objętość naczyń krwionośnych w mózgach zwierząt oraz liczbę synaps, czyli połączeń, przypadającą na każdy neuron (komórkę nerwową).

Dostatecznie dużo odpowiednio podobnych wariacji czynności, którą dziecko potrafi obecnie wykonać, sprawi, że jego mózg spontanicznie zrobi użytek z brakujących mu elementów pozyskanych ze strumienia nowych informacji.

Wyniki badania były zaskakujące. Szczury wykonujące ćwiczenia obowiązkowe miały w mózgach największe zagęszczenie naczyń krwionośnych. Jednak to zwierzęta, które miały do dyspozycji tor przeszkód, hodowane w środowisku stwarzającym najrozleglejsze możliwości wyboru aktywności, uzyskały najlepsze rezultaty, jeśli chodzi o przyrost liczby synaps przypadających na komórkę nerwową. To właśnie one miały w mózgach największą liczbę nowych połączeń. Tego typu badania na zwierzętach to zasobne źródło wiedzy na temat ludzkich możliwości i metod wspomagania umysłów dzieci specjalnej troski.

Melissa Schilling, naukowiec z Uniwersytetu Nowojorskiego i jej współpracownicy z Boston University w Massachusetts i George Mason University w Wirginii przeprowadzili podobne badanie na ludziach. Jego uczestników podzielono na trzy grupy, które uczyły się strategicznej gry planszowej go. Pierwsza z nich grała wyłącznie w nią, bez żadnej odmiany. Druga - w go i podobną do niej strategiczną planszówkę reversi, była to więc nauka z wariacją pokrewną (robienie tego samego w inny sposób). Trzecia grupa grała w go oraz niepowiązaną z nią strategiczną grę karcianą cribbage - w tym przypadku w procesie uczenia się zastosowano więc wariację niepokrewną (robienie kompletnie różnych rzeczy).

Zespół Melissy Schilling odkrył, że tempo uczenia się ludzi z grupy pierwszej i trzeciej było takie same. Tymczasem osoby, które przyswajały sobie nową umiejętność z wykorzystaniem wariacji pokrewnej, robiąc to samo w inny sposób, doskonaliły ją znacznie szybciej niż wszyscy pozostali uczestnicy. Wyniki te można interpretować następująco: wariacja pokrewna zapewnia mózgowi bogactwo doświadczeń i informacji, które pomaga uczestnikom w nauce. Ja nazywam to "różnicowaniem brzegowym" poprzez odmianę - tworzeniem niewielkich nowych elementów wzdłuż krawędzi tego, co już umiemy.

Specjalizacja oznacza natomiast skupienie się wyłącznie na obszarze pożądanej nauki, co ogranicza zdolność mózgu do tworzenia nowych informacji, a więc również uczenia się. To próba zmuszenia dziecka do przyswojenia sobie tego, czego aktualnie nie potrafi zrobić, poprzez koncentrację wyłącznie na tej jednej rzeczy, co wiąże się z jej wielokrotnym powtarzaniem. Tak właśnie było z pierwszą grupą uczestników badania, która grała tylko w go.

W przypadku dziecka specjalnej troski podejście to działa tylko wtedy, gdy już prawie jest ono w stanie wykonać to, czego ma się nauczyć. Poza tym ten sposób kształcenia może negatywnie wpływać na osiągnięcia dziecka, które może np. nauczyć się raczkować, ale niezbyt dobrze.

Sto sposobów na podniesienie samochodu

Powiedzmy, że Twoje dziecko ma problem z koordynacją ruchów dłoni. Zacznij od wyznaczania mu prostych zadań, np. podnoszenia średniej wielkości samochodów-zabawek. Powinny to być modele nieco mniejsze od wewnętrznej strony dłoni dziecka, które zwykle podnosi ono w gwałtowny i energiczny sposób. Zacznij od żartobliwej prośby o podniesienie samochodu prawą ręką, upewniając się, że tak jest mu łatwiej. Kiedy dziecko wykona polecenie, poproś je o upuszczenie zabawki.

Następnie powiedz mu, by ponownie podniosło samochód, jeszcze bardziej energicznie niż poprzednio. Lekko ściskaj jego dłoń, kiedy wykonuje tę czynność i mów przy tym: "ściślej… silniej" lub: "luźniej… lżej". Niech dziecko kilkakrotnie przejdzie tam i z powrotem od podnoszenia do upuszczania samochodu. Aby wprowadzić kolejną odmianę, poproś dziecko o podniesienie zabawki obiema dłońmi, których wewnętrzne części oraz palce będą proste i płasko ułożone.

Następna wariacja to zdjęcie mu butów i polecenie, by spróbowało podnieść samochód obiema stopami, a potem jednocześnie stopą i dłonią. Później przekonaj się, czy potrafi go podnieść za pomocą tylko trzech palców każdej z dłoni.

Możesz również wypróbować to podejście w przypadku problemów o charakterze behawioralnym. Jeśli Twoje dziecko ma skłonność do histerii i wrzasków, możesz - kiedy nie jest to akurat środek napadu - zagrać z nim w grę polegającą na wydawaniu różnych dźwięków (odmiana). Niech Twój głos celowo będzie głośniejszy, potem jeszcze głośniejszy, a następnie naprawdę głośny. Potem wydawaj z siebie cichszy dźwięk, z zamkniętymi i otwartymi ustami, w trakcie siedzenia, stania lub nawet skakania. Jeśli dziecku zdarzy się kolejny atak furii, poproś je o zmianę sposobu krzyczenia - głośniej, ciszej itd. Histeria najprawdopodobniej minie.

Wariacja pokrewna, czyli różnicowanie brzegowe, zapewnia dziecku wyjątkowe wyzwania, odmianę w obrębie umiejętności, które już posiadło, przynajmniej w pewnym stopniu. Owa wariacja, w połączeniu z tym, co uczeń już poniekąd potrafi zrobić, tworzy swoisty pomost do lepszego wykonywania tej czynności bądź nawet do zdobycia całkiem nowej kompetencji.

Trzecie podejście, czyli wariacja niepokrewna, stanowi coś w rodzaju próby zmuszenia dziecka do zrobienia czegoś, do czego jest ono całkowicie niezdolne z powodu swojego aktualnego stanu.

Posłużę się przykładem zmuszania dziecka do raczkowania, kiedy - z powodu podstawowego zaburzenia - jego mózg nie potrafi rozwinąć zasadniczych i fundamentalnych elementów niezbędnych do wykonywania tej czynności. Maluch może nawet jeszcze nie być w stanie przewracać się na brzuch i plecy. Takie podejście jest często nieskuteczne i przynosi nawet efekt przeciwny do zamierzonego. Dzieje się tak powodu zdezorganizowanych wzorców, które są utrwalane w mózgu dziecka, kiedy dorosły zapoznaje je z ruchami wykonywanymi podczas raczkowania, będącymi całkowicie poza zasięgiem jego możliwości.

Na podstawie badań, o których wspomniałam, można się wiele nauczyć na temat sposobów wspomagania funkcjonowania mózgów dzieci specjalnej troski. Mali pacjenci ze spektrum zaburzeń autystycznych mają często trudności z akceptacją odmiany. Przeważnie negatywnie reagują na jakąkolwiek zmianę, szczególnie jeśli się jej nie spodziewają. To tak jakby ich mózgi zatrzymywały się na przyzwyczajeniu do kompulsywnych lub powtarzalnych wzorców i trudno im było podążać inną ścieżką.

Tego rodzaju oporność mózgu można zauważyć, w większym lub mniejszym stopniu, u większości dzieci specjalnej troski. Kiedy mały pacjent ma tego typu problem z kompulsywnym zachowaniem - emocjonalny, umysłowy czy fizyczny - ważne jest, by najpierw wprowadzić odmianę do obszaru, w którym już dobrze sobie radzi.

Dostatecznie dużo odpowiednio podobnych wariacji czynności, którą twoja pociecha potrafi obecnie wykonać, niezależnie od tego, jak ograniczone lub zaawansowane mogą one być, sprawi, że jej mózg spontanicznie zrobi użytek z brakujących mu potrzebnych elementów. Niezbędne składniki pozyska ze strumienia nowych informacji pochodzącego z owych wariacji. Korzystając z tych nowych elementów, mózg może później utworzyć swoisty pomost, po którym dziecko przejdzie od obecnie posiadanych umiejętności do swego własnego wyjątkowego kolejnego poziomu kompetencji.

Stawianie kropek nad "i"

Jeśli twoje dziecko ma problem z nauką czytania, wybierz trzy proste kształty - powiedzmy: kropkę, linię prostą i linię falistą - i rysuj je na jego twarzy.

Lekko dotknij twarzy Twojego dziecka koniuszkiem palca i cofnij go, aby postawić kropkę.

Lekko i powoli narysuj palcem linię prostą na twarzy Twojego dziecka i zapytaj: "czy to jest kropka, czy linia prosta?"

Lekko i powoli narysuj palcem linię falistą na twarzy Twojego dziecka i zapytaj: "czy to jest kropka, linia prosta, czy falista?"

Jak się uczyć, żeby się nauczyć. Narzędzia do odmiany

Odmianę można łatwo wprowadzić do prawie każdej codziennej czynności, którą już wykonujesz ze swoim dzieckiem lub, z którą potrafi ono poradzić sobie samo. Mogą to być np. ubieranie się, rysowanie, zmiana pieluch, jedzenie czy kąpanie się. Następujące narzędzia wskazują metody zastosowania tych koncepcji w codziennych interakcjach z Twoim dzieckiem.

  1. 1 Podążaj tropem swojego dziecka

Kiedy Twoje dziecko zyska więcej swobody w poruszaniu się, zacznie samodzielnie spontanicznie zmieniać to, co robi. Może to dotyczyć zarówno ruchów jego ciała, rąk, nóg, głowy, barków i pleców, jak również myśli i poglądów, wyrażania emocji oraz interakcji z innymi. W takich sytuacjach bądź niczym mistrz tańca towarzyskiego - podążaj tropem swojego dziecka i bierz udział w tym, co robi. Bądź elastyczna i gotowa na zmianę.

Jeśli zatem Twoje zwykle ciche i nieśmiałe dziecko nagle bez uprzedzenia wyraża swoje emocje podniesionym głosem i uderza dłonią o podłogę, domagając się czegoś, postępuj po prostu w żartobliwy i spokojny sposób. Odzwierciedlaj to, co robi dziecko. Naśladuj je poprzez podniesienie nieco własnego głosu i delikatne klepanie podłogi własną dłonią. Bądź dla swojej pociechy partnerem, uczestniczcie razem w zabawie, w której podążasz jej śladem.Twoje uczestnictwo w działaniu dziecka jest dla niego swoistym potwierdzeniem i częścią składową dodatkowego rodzaju odmiany. Innym sposobem podążania śladem Twojej pociechy jest opisywanie wykonywanych przez nią czynności.

Możesz powiedzieć np.: "O, Twoje ręce są uniesione w górę, w górę do nieba, a teraz są opuszczone w dół, w dół… Ojej, właśnie wylądowałeś na tyłku!". Zamiast poprawiać dziecko według jakichkolwiek surowych poglądów dotyczących tego, co powinno robić, okaż mu swoje zainteresowanie.

  1. 2 Nie poprawiaj

Kiedy Twoje dziecko robi coś w niewłaściwy sposób, nie poprawiaj go. Tak, dobrze przeczytałaś: nie poprawiaj go (oczywiście o ile jego zachowanie nie stwarza zagrożenia dla niego samego lub innych osób, w takim przypadku natychmiast je powstrzymaj). Tobie błąd może wydawać się rażący i oczywisty. Tymczasem dziecko najczęściej nie zdaje sobie z niego sprawy, nie ma pojęcia, co robi.

Zapewniam, że nie doradzam ignorowania błędów. Chodzi mi raczej o wykorzystywanie okazji do wprowadzenia większej odmiany. Będziesz w ten sposób pomagać swojemu dziecku nabrać świadomości tego, co robi, a co za tym idzie zyskać alternatywy, które działają lepiej. Postrzegaj jego błędy jako niezwykle bogate źródło odmiany, tak by umożliwić mu nauczenie się tego, czego potrzebuje.

  1. 3 Zadbaj o ćwiczenia fizyczne

Wspomaganie mózgu w ulepszaniu jego zdolności do odmiany często najłatwiej zacząć od ruchu fizycznego.

Pamiętaj, aby wybrać ruch, który Twoje dziecko już potrafi i lubi wykonać i, który jest dla niego najłatwiejszy i najwygodniejszy. Jeśli maluch przepada za klaskaniem w dłonie, może to być dobry punkt wyjścia, nawet jeśli robi to nieco kompulsywnie.

Można by zacząć od naśladowania ruchów dziecka i klaskać wtedy, kiedy ono to robi, a następnie nieco zmienić tempo. Możesz również klaskać w dłonie co drugie jego klaśnięcie. Możesz delikatnie chwycić jego prawą dłoń i klepać nią we własną prawą dłoń albo - jeśli dziecko jest bose - lekko podnieść mu nogę i łagodnie uderzać jego stopą o jego dłoń. Jeśli dziecko stawia opór i nie chce wykonywać któregokolwiek z tych ruchów, nie nalegaj. Zamiast tego poszukaj innych możliwości wprowadzenia delikatnej odmiany, która może mu się spodobać.

  1. 4 Naucz dziecko rozpoznawać kształty

Niektóre dzieci mają problem z uczeniem się i poznawaniem świata nie dlatego, że nie są wystarczająco inteligentne, lecz ponieważ z jakiegoś powodu ich mózgi nie dostrzegają pewnych różnic, które są niezbędne do nabycia konkretnych umiejętności. Odmiana może pomóc umysłom tych maluchów zauważyć odmienności, których obecnie nie widzą, nie słyszą bądź nie czują, pomimo że dla wszystkich innych ludzi mogą one być oczywiste. Jednym z przejawów tego problemu są trudności z nauką czytania i nieumiejętność rozpoznawania różnych kształtów tworzących litery. Dziecko nie potrafi np. dostrzec różnicy pomiędzy "p" i "q" lub pomiędzy "W" i "M". Może również nawet nie zauważać jeszcze, czym różni się rysowanie linii od prawej do lewej od robienia tego w przeciwną stronę.

Jednym ze stosowanych przeze mnie sposobów pomocy dziecku w sprostaniu tego rodzaju wyzwaniu jest - zamiast kazania mu próbować rozpoznawać i pisać litery - wybór trzech nieskomplikowanych kształtów, powiedzmy: kropki, linii prostej i linii falistej. Sprawiam, by mały pacjent obserwował, jak powoli rysuję każdy z nich na kawałku papieru. Podczas kreślenia danego kształtu nazywam go, mówiąc kolejno: "kropka, linia prosta, linia falista". Następnie palcem rysuję te same trzy kształty na zewnętrznej stronie dłoni dziecka, nazywając je dokładnie tak jak poprzednio. Następnie kładę pacjenta z zamkniętymi oczami na kozetce. Kontynuuję rysowanie palcem tych samych trzech kształtów, tym razem jednak w przypadkowej kolejności: na jego ramieniu, twarzy, brzuchu lub plecach. Kiedy to robię, proszę dziecko, by rozpoznawało każdy kształt.

Zmieniam również orientację rysunków, np. poprzez kreślenie linii falistej od góry do dołu lub w odwrotnym kierunku bądź linii prostej - pionowo, poziomo czy ukośnie. Dzieci, u których stosuję tę metodę, osiągają biegłość w rozpoznawaniu różnych kształtów na własnych ciałach, co pozwala im na identyfikację i rysowanie ich również na papierze. Wykorzystując kombinacje tych trzech kształtów, możemy zacząć budować wszystkie litery alfabetu. Linia prosta staje się "l", linia falista - "u" itd. Cztery linie skośne tworzą literę "W", a dwie pionowe i dwie skośne - "M".

Ja nakłaniam dziecko do odtwarzania tych różnych kształtów własnym ciałem poprzez podnoszenie się wysoko jak linia prosta lub położenie się na podłodze w pozycji wygiętej jak linia falista.

Mogę poprosić je o przejście po linii prostej lub skakanie w jednym miejscu na kropce. Wariacje te zapewniają mózgowi ważne rozróżnienia, których potrzebuje, aby poradzić sobie z czytaniem i pisaniem.

Siła złego

Ośmioletni Joe od jakiegoś czasu zmagał się z trudnościami w szkole, szczególnie z czytaniem i pisaniem. Zaszufladkowano go jako "upośledzonego w nauce". Wysiłki wszystkich nauczycieli mające na celu skłonienie go do pisania liter w bardziej czytelny sposób oraz przestrzegania uporządkowanej sekwencji słów na kartce wydawały się bezskuteczne. Starali się oni więc przyjąć strategię ukierunkowaną na nieco więcej powtórzeń, i to nawet łatwiejszych zadań.

Prosili Joe o pisanie tylko jednego prostego słowa a nie całych zdań. Miał robić to wielokrotnie, starając się utrzymywać litery pomiędzy dwiema pogrubionymi liniami. Kiedy mu się nie powiodło, narysowano mu na kartce kwadraty. Chłopiec musiał teraz pisać pojedyncze litery, próbując zmieścić je w obrębie pól. Z tym zadaniem również sobie nie poradził. Kiedy zaczęłam pracować z Joe, pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, było poproszenie go o napisanie litery "A" naprawdę źle (stanowiło to odmianę w wykonywanym zadaniu). Chłopiec był zachwycony. Zastanawiał się nad tym przez chwilę. Oznaczało to, że musiał mieć w swoim umyśle wyobrażenie poprawnej litery "A", aby obmyślić, jak nie napisać jej właściwie. Następnie stworzył naprawdę kiepską literę "A". Sukces!

Wesoło kontynuowaliśmy w ten sposób tworzenie licznych wariacji. W końcu narysowałam na kartce kwadrat, kazałam Joe wybrać literę, którą chciałby następnie napisać, a potem powiedziałam mu: "możesz zacząć pisać tę literę pod jednym warunkiem: jej część musi wychodzić poza pole". Chłopiec wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczyma w kompletnym niedowierzaniu. Po krótkim zastanowieniu bardzo starannie napisał literę, która częściowo znajdowała się w kwadracie, a częściowo poza nim.

Następnego dnia matka Joe powiedziała mi, że po naszej sesji chłopiec spontaniczne spędził półtorej godziny na pisaniu słów i liter na kartkach z podwójnymi pogrubionymi liniami i robił to idealnie. Od tej pory nie stanowi to dla niego problemu.

Bibliografia

  1. Management Science, 2003; 49: 39-56
Wczytaj więcej
Może Cię zainteresować
Nasze magazyny