Niezmazywalna pieczęć

Każdy z nas ma znak szczególny - jedyny i niepowtarzalny. Ta wiedza, znana Japończykom i Chińczykom od dawna, przez prawie pół wieku mozolnie zdobywała zwolenników w Starym i Nowym Świecie, by wreszcie na przełomie XIX i XX w. raz na zawsze zmienić oblicze kryminalistyki.

02 marzec 2020
Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Późnym wieczorem 29 czerwca 1892 r. w małym miasteczku Necochea Franciszka Rojas wpadła do chaty swojego najbliższego sąsiada, krzycząc rozpaczliwie: "Moje dzieci!... Zabił moje dzieci!... Velasques..." 26-latka miała potargane włosy i zmienioną twarz. Mężczyzna posłał syna na najbliższy komisariat, sam zaś z żoną pognał do chaty Franciszki, gdzie znalazł w łóżku 6-letniego chłopczyka i 4-letnią dziewczynkę - zalane krwią, z roztrzaskanymi główkami.

Komisarz przesłuchał Franciszkę, która zeznała, że Velasques (nota bene ojciec chrzestny jej dzieci) coraz natarczywiej nalegał, by za niego wyszła, wręcz prześladował ją swoją miłością, a gdy kobieta zakochana w kimś innym odmówiła, wpadł w szał i groził jej, że zabije to, co ma najdroższego, po czym wybiegł. Gdy wieczorem wróciła do domu z pracy, natknęła się na niego w drzwiach swojej chaty, w komorze zaś leżały martwe dzieci. Tej samej nocy absztyfikant kobiety został aresztowany. Mężczyzna przyznał, że kocha Franciszkę i groził jej, ale stanowczo zaprzeczył, jakoby tknął dzieci, twierdził, że nigdy nie wprowadziłby w czyn swoich pogróżek.

Velasqueza poddano brutalnym przesłuchaniom. Tymczasem wyszło na jaw, że ukochany Franciszki nieraz mówił, iż ożeniłby się z nią, gdyby nie jej nieślubne dzieci. Jako że główny podejrzany mężnie zniósł chłostę i przebywanie w jednej komorze ze zwłokami ofiar, komisarz powziął podejrzenie, że winna może być matka dzieci.

Kajdanki

Nocą udał się pod jej chatę, gdzie przez parę godzin pukał do okien i drzwi, wołając głuchym głosem, tak by kobieta myślała, że to duchy zemsty przybyły ukarać dzieciobójczynię. Liczył, że ogarnięta trwogą wybiegnie przed dom i przyzna się do winy. Jednak o brzasku Franciszka otworzyła drzwi całkowicie niewzruszona nocną wizytą "duchów". Zirytowany komisarz zbił ją, ale ona z uporem oskarżała natarczywego adoratora.

Dochodzenie utknęło w martwym punkcie. W związku z tym posłano do La Plata po śledczych. Przybyły na miejsce inspektor Alvarez ustalił dość istotny fakt, który umknął miejscowemu komisarzowi - Velasques miał alibi. Pozostawała więc matka, ale kto uwierzy, że ta śpiąca snem sprawiedliwego kobieta mogłaby to zrobić?

Alvarez udał się do chaty Franciszki na bardzo spóźnioną wizję lokalną (przyjechał do Necochea 8 lipca). Skrupulatnie przeszukiwał dom i otoczenie przez kilka godzin i już miał poniechać dalszych wysiłków, gdy promień słońca wpadający przez okno na półotwarte drzwi komory, uwidocznił szarordzawą plamę...

Zdradliwa sadza

Zostawmy na chwilę Alvareza z jego odkryciem i cofnijmy się o 15 lat. Właśnie wtedy William J. Herschel, brytyjski urzędnik przebywający w Indiach, zmagał się z problemem wypłaty renty nieuczciwym żołnierzom hinduskim. Widziani oczami Europejczyka wszyscy oni wyglądali podobnie, mieli tak samo ciemne włosy i ten sam kolor oczu, nosili te same nazwiska i nie umieli pisać.

A przy tym niektórzy z nich, chcąc się wzbogacić, zgłaszali się pod odbiór pieniędzy kilkukrotnie lub wysyłali swoich bliskich i znajomych. Herschel, którego od niemal 2 dekad fascynowały linie papilarne, wiedział już, że u każdego przebiegają one w nieco odmienny sposób. Postanowił tę wiedzę wykorzystać i zarządził, by wojskowi renciści najpierw złożyli odcisk 2 palców na spisie nazwisk uprawnionych do pensji, następnie musieli też odbijać te same palce na pokwitowaniu.

Kolorowy odcisk palca

Tymczasem podobna myśl zaiskrzyła w głowie Henry’ego Fauldsa, szkockiego lekarza, który pracował w japońskim szpitalu Tsukiji w Tokio. Na początku 1880 r. napisał on do brytyjskiego czasopisma Nature list: " W roku 1979 obejrzałem kilka znalezionych w Japonii prehistorycznych skorup glinianych i uwagę moją zwróciły na nich odciski palców, które musiały powstać jeszcze, gdy glina była miękka.

Porównanie tych odcisków z nowo sporządzonymi sprawiło, że zacząłem ogólnie studiować ów problem... Rysunek linii skóry palców nie ulega zmianie przez całe życie, może zatem lepiej aniżeli fotografia służyć identyfikacji". Wkrótce Faulds miał okazję udowodnić to w praktyce. W sąsiedztwie jego domu złodziej wspiął się na biało otynkowany mur, zostawiając na nim ślady uczernionych sadzą rąk.

Gdy sprawcę ujęto, Faulds poprosił o możliwość zdjęcia jego odcisków palców. Jednak różniły się one od tych znalezionych na murze. Zdaniem lekarza aresztowany był niewinny. Kiedy po kilku dniach zatrzymano innego włamywacza i Szkot również od niego pobrał odciski palców, okazało się, że odpowiadają one dokładnie rysunkowi pozostawionemu na murze...

Pomiary kontra odciski

4 lata później sir Francis Galton w czasie Międzynarodowej Wystawy Londyńskiej przeprowadził cieszące się ogromną popularnością badanie - otóż za jedyne 3 pensy każdy z odwiedzających mógł dać zmierzyć i oszacować niektóre ze swoich cech fizycznych i duchowych właściwości. Następnie otrzymywał ozdobną kartę z wynikami badań. Jednak sir Galton nie prowadził pomiarów ku uciesze wizytujących wystawę.

O nie. Galton, daleki krewny Karola Darwina, po przeczytaniu jego dzieła "O pochodzeniu gatunków" zaczął zgłębiać tajniki dziedziczenia. W tym celu potrzebował szerokiej dokumentacji statystycznej, najlepiej obejmującej kilka pokoleń. Tak wyrósł na jednego z najwybitniejszych angielskich antropologów. Nic więc dziwnego, że gdy Alfons Bertillon postanowił zrewolucjonizować system identyfikacji policyjnej, wprowadzając do niego antropometrię, Brytyjczycy poprosili o opinię Galtona.

Ten wybrał się do Paryża, by porozmawiać osobiście z Bertillonem. Spotkanie to sprawiło, że Galton zaczął interesować się sposobami identyfikacji. Przypomniał wtedy sobie o materiale opublikowanym lata temu w Nature, napisał więc do redakcji z prośbą o bliższe dane, a traf chciał, że choć prosił o pracę Fauldsa, dostał rozprawę Williama Herschla. Wkrótce potem William nauczył go, w jaki sposób zdejmuje się odciski palców.

Quote icon
Rysunek linii skóry palców nie ulega zmianie przez całe życie, może zatem lepiej aniżeli fotografia służyć identyfikacji.

Wydawać by się mogło, że sir Francis, który całe lata poświęcił antropologii i mierzeniu buszmenów, plemion dzikich i własnego narodu, stanie się oddanym orędownikiem bertillonage’u. Jednak w chwili, gdy zapoznał się z gromadzoną przez ponad 20 lat dokumentacją Herschla, zrozumiał, że daktyloskopia jest przyszłością. Galton z typowym dla siebie zapałem rzucił się na nowe wody.

Teraz odwiedzający jego laboratorium musieli pozostawiać tam swój odcisk palca. Obliczył, że szansa powtórzenia się wzoru linii papilarnych u drugiego człowieka wynosi 1:64 000 000 000 (nawet obecna liczba ludzi jest zbyt mała, by odciski 2 różnych osób były zgodne). Zdał też sobie sprawę, że aby móc je wykorzystać do identyfikacji, konieczne jest opracowanie systemu, który pozwoli łatwo je odnaleźć.

Po niezliczonych próbach usystematyzowania wzorów linii papilarnych doszedł do wniosku, że są 4 typy zasadnicze, z których dadzą się wyprowadzić wszystkie pozostałe wzory.Pętle, łuki i trójkąty

Choć w XIX w. wiadomości kursowały powoli, unoszone konnymi powozami lub starzejące się na pokładach transatlantyckich statków, to jednak informacja o bertillonage’u oraz eksperymentach Galtona dotarła do Argentyny - jak na tamte czasy błyskawicznie.

W 1891 r. Juan Vucetich otrzymał zadanie stworzenia antropometrycznego biura pomiarowego. Udało mu się to osiągnąć w zaledwie 8 dni. Jednak jego matematyczny mózg cały czas zajmowały badania Galtona nad odciskami palców i jego próby ich klasyfikacji. Zafascynowany Vucetich badał je u żywych, u zmarłych, a nawet u mumii w muzeum w La Plata. Po 6 tygodniach od zapoznania się z artykułem o pracy Brytyjczyka miał już w głowie zarys klasyfikacji i rejestracji linii papilarnych.

Odcisk palca

Samodzielnie doszedł do tego, że odciski palców mogą być bez trójkąta, z trójkątem z lewej lub z prawej strony oraz z parą trójkątów (po obu stronach). Te cztery typy oznaczył dla kciuków literami A, B, C, D, a dla pozostałych palców cyframi. Jednak gdy z upływem czasu jego kartoteka pęczniała, konieczne stało się dalsze rozróżnienie wzorów. Wtedy Vucetich wpadł na pomysł, by liczyć linie papilarne...

Jednak ostateczną klasyfikację odcisków palców zawdzięczamy nie jemu, a generalnemu inspektorowi policji brytyjsko-indyjskiej prowincji Bengalu Edwardowi Henry’emu. Naszkicował on 5 nowych wzorów zasadniczych ((łuki właściwe, namiotowe, pętlice radialne, ulnarne i wiry) na… mankiecie swojej białej koszuli podczas podróży pociągiem pośpiesznym do Kalkuty. Podobnie jak Vucetich wzorom przyporządkował litery. Jednak dodatkowo zaproponował daleko idący podział na podgrupy wzorów. To, co na pierwszy rzut oka mogło wydawać się skomplikowane, w rzeczywistości okazało się łatwe do opanowania i wymagało jedynie szkła powiększającego oraz igły do liczenia linii.

Krwawy znak

Wróćmy teraz do inspektora Alvareza. Należał on do grupy policjantów, która z zainteresowaniem śledziła poczynania Vuceticha. Dlatego gdy promienie słońca ujawniły szarordzawą plamę na skrzydle drzwi, uznał ją za odcisk powalanego krwią kciuka. Nie marnując czasu, Alvarez zorganizował sobie piłę i... wyciął z drzwi kawałek drewna z odciskiem. Następnie na posterunku zażądał poduszki do stempli i sprowadzenia Franciszki.

Gdy spełniono oba jego żądania, na zmianę przyciskał jej kciuk do poduszki i papieru, po czym za pomocą lupy zaczął porównywać je z tym wyciętym z drzwi jej komory. Choć w La Plata przyglądał się jedynie pracy Juana, to jednak śmiało mógł stwierdzić, że odciski są takie same. Pokazał to również Franciszce. Wówczas kobieta, której nie przestraszyły ani nocne strachy, ani bicie, straciła panowanie nad sobą i zaczęła zeznawać. Zabiła dzieci kamieniem, bo stały na przeszkodzie jej małżeństwu z kochankiem. Kamień wrzuciła do studni, a ręce starannie obmyła.

Odciska palca zamiast twarzy

Gdy Alvarez wrócił do La Plata z kawałkiem drewna oraz odciskami kciuków dzieciobójczyni i złożył raport, w mieście zawrzało. Kolejne rozwiązane dzięki odbitkom linii papilarnych sprawy doprowadziły do tego, że w 1896 r. Argentyna stała się pierwszym państwem na świecie, w którym odciski palców stały się jedyną podstawą policyjnej służby śledczej. Rok później daktyloskopię wprowadzono w Indiach Brytyjskich.

To nowatorskie rozwiązanie miało dotrzeć do Europy dopiero w 1902 r. dzięki Edwardowi Henry’emu, torując medycynie i technice drogę do świata kryminalistyki.

 

ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą 2/2020
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny