Podróż z bagażem emocji

Strach, wstręt, radość, smutek, złość, poczucie winy... z pewnością każdemu z nas przyszło w życiu tych stanów doświadczać. Tak naprawdę lista emocji jest długa, a często nie potrafimy nawet nazwać tego, co w danej chwili odczuwamy. Problem w tym, że dając się ponieść jednej emocji, wytwarzamy kaskadowo następne.

04 marzec 2019
Artykuł na: 17-22 minuty
Zdrowe zakupy

Strach może rodzić niechęć i poczucie wstydu, w parze ze złością często idzie frustracja, bezsilność, poczucie winy itd. Emocjonalne reakcje nierzadko przysparzają nam kłopotów. Trzeba potem sprawy odkręcać, przepraszać... Jak to się dzieje, że pod wpływem emocji nasze reakcje są zwykle nieadekwatne do sytuacji? Odbieramy je wówczas jako oznakę słabości, chcemy się ich pozbyć, odrzucamy je, wypieramy.

Michel Odoul w książce "Powiedz mi, co cię boli - powiem ci, dlaczego"1 porównuje człowieka do powozu (ciało) toczącego się po Drodze Życia. Powóz ten ciągną konie (emocje), którymi kieruje woźnica (umysł), w powozie siedzi zaś pasażer - nasz wewnętrzny mistrz, byt duchowy, który zna kierunek podróży. Nasza wędrówka Drogą Życia (nasza egzystencja), jej komfort i osiągnięcie celu - wyjaśnia Odoul - będzie zależała od tego, czy woźnica potrafi usłyszeć i... usłuchać pasażera, a także od jego umiejętności właściwego prowadzenia koni, tj. stanowczo, lecz łagodnie. Złe traktowanie koni (emocji), spinanie ich, sprawi, że staną się nerwowe lub poniosą, co grozi wypadkiem.

Podobnie jest z naszymi emocjami, mogącymi prowadzić nas czasem do działań nieracjonalnych czy wręcz niebezpiecznych.

Również wtedy, gdy woźnica będzie konie poganiał, narazi powóz na wypadek. Jeśli zaśnie lub straci czujność, konie same poprowadzą powóz, ale wówczas trudno będzie uniknąć dziur i wybojów (ciosy i błędy życiowe), a podróż stanie się bardzo uciążliwa dla powozu, woźnicy i pasażera. Ta wizja podkreśla znaczenie emocji w naszym życiu i przywraca im należne miejsce. Widzimy je tu jako energię, siłę napędową, bez której nasza podróż nie mogłaby się odbyć, bez której bylibyśmy niczym martwi. W jaki zatem sposób współpracować z tą siłą, aby dzięki jej energii poruszać się w odpowiednim kierunku? Możemy spróbować pracować z emocjami zarówno na poziomie umysłu (woźnica), jak i ciała (powóz).

Oswajanie emocji - poziom umysłu

W procesie oswajania emocji pomocne jest zrozumienie mechanizmu ich powstawania. Jego zgłębienie pozwala bowiem dostrzec, że emocje nie są ani negatywne, ani pozytywne, a jedynie informują nas, że dana sytuacja jest dla naszego życia korzystna (powoduje np. radość) lub że zagraża naszej integralności (wywołuje np. strach). Wyzwala to odpowiednie reakcje organizmu, mające np. chronić nas przed zagrożeniem. Emocje, będące pochodną instynktu przetrwania, schedą po praprzodkach, są więc naszym sojusznikiem. Ich starania nie przyniosłyby jednak skutku, gdyby nie współdziałały z ciałem migdałowatym, niewielką strukturą podkorową mózgu, położoną w wewnętrznej części płata skroniowego, której zadaniem jest chronienie nas przed niebezpieczeństwem.

Wraz z hipokampem, podwzgórzem i korą przedczołową jest ono częścią układu limbicznego, tzw. mózgu emocjonalnego. W odpowiedzi na docierające do nas z otoczenia bodźce ciało migdałowate powoduje, że odczuwamy strach. Struktura ta ma połączenia z wieloma innymi elementami układu limbicznego, np. dzięki jej powiązaniu z hipokampem doświadczane przez nas emocje mogą być zapamiętywane (tzw. pamięć emocjonalna). Ale dla reakcji związanych z przetrwaniem istotne jest połączenie ciała migdałowatego ze wzgórzem. Odkrycie tego połączenia (synapsy) było kluczowe dla amerykańskiego neurobiologa Josepha LeDoux2, umożliwiło mu stworzenie modelu przebiegu impulsów nerwowych prowadzących do powstania emocji.

Okazuje się, że impulsy nerwowe pomiędzy wzgórzem (wstępnie dekodującym bodźce) a ciałem migdałowatym (wstępnie te bodźce wartościującym) mogą przebiegać dwoma torami: tzw. drogą dolną (impuls przemieszcza się bezpośrednio od wzgórza do ciała migdałowatego) i tzw. drogą górną (impuls pokonuje dłuższy dystans - przez korę mózgową). W pierwszy przypadku zostaje pominięta kora nowa, bodziec wyzwala więc nieświadome i automatyczne procesy emocjonalne. Gdy pobudzona jest droga górna (dłuższa, korowa), powstanie emocji jest możliwe dopiero po rozpoznaniu bodźca i dokonaniu jego rozumowej oceny.

LeDoux zobrazował ten proces za pomocą prostego przykładu. Idziemy przez las i w pewnej chwili wydaje się nam, że zobaczyliśmy węża. Pierwsza reakcja to strach mający nas chronić przed zagrożeniem. Mobilizuje on nasze ciało do ucieczki lub walki. Impuls przebiegł drogą dolną, wywołując automatyczną reakcję fizjologiczną organizmu (wyrzut adrenaliny i noradrenaliny). Chwilę po nim, drogą górną, dociera do ciała migdałowatego impuls z kory nowej, gdzie bodziec został poddany dokładniejszej analizie: to, co wzięliśmy za węża, okazało się zwykłym kijem. Nie musimy więc brać nóg za pas ani szykować się do konfrontacji z przeciwnikiem.

Połączenie ciała migdałowatego z korą nową ma jeszcze jedną implikację. Otóż reakcje emocjonalne mogą być wywoływane nie tylko przez bodźce zewnętrzne (jak w przypadku kija), ale również przez nasze myśli, które mogą dotyczyć zarówno przeszłości, jak i przyszłości. Ileż to razy, gdy wspominaliśmy jakąś sytuację, pojawiały się emocje, które tamtej sytuacji towarzyszyły. Ile razy odczuwaliśmy lęk na myśl o egzaminie mającym odbyć się w przyszłości?

Jak widać, możemy reagować emocjonalnie na bodźce zewnętrzne i wewnętrzne (myśli), a reakcje te mają charakter automatyczny lub refleksyjny.

Chociaż dzisiaj z zagrożeniem zewnętrznym mamy do czynienia rzadziej niż nasi przodkowie jaskiniowcy, którym zaprogramowana reakcja "uciekaj lub walcz" często ratowała życie, i tak wypracowujemy w sobie w ciągu całego życia pewne automatyczne, nawykowe sposoby reagowania na bodźce. Ważną funkcję pełni tu połączenie ciała migdałowatego z hipokampem, odpowiedzialnym za naszą pamięć emocjonalną, na której podstawie tworzą się pewne schematy postępowania i od której zależy nasze nawykowe reagowanie. Jeśli kiedyś, dawno temu, w jakiejś sytuacji zareagowaliśmy w określony sposób, który okazał się dla nas korzystny, to później w podobnej sytuacji wykorzystamy to doświadczenie i z dużym prawdopodobieństwem zareagujemy podobnie.

Jest to typowy proces uczenia się pewnych zachowań, które stają się z czasem automatyczne. Służy on zwiększeniu przystosowania do otoczenia. Jesteśmy jak kierowca z długim stażem, który nie musi myśleć o wciśnięciu pedału sprzęgła przed zmianą biegu, ponieważ robi to odruchowo, bez udziału woli. Nasza zdolność uczenia się reakcji warunkowych jest w tym przypadku niewątpliwie korzystna. Niedoświadczony kierowca po godzinie jazdy w cyklu miejskim, kiedy musi pamiętać o wszystkim i mieć oczy szeroko otwarte, zazwyczaj wysiada z auta kompletnie wykończony. Cudowna natura obdarzyła nas zatem narzędziami pozwalającymi zaoszczędzić naszą cenną energię i żyć z mniejszym wysiłkiem. Tyle że ta "automatyczna" pamięć, mająca nam życie ułatwiać, może stać się uciążliwa, a nawet nami zawładnąć, jeśli jej na to pozwolimy (np. nie zdajemy sobie sprawy z jej istnienia).

O ironio! Nasze własne narzędzie, wypracowany odruch warunkowy, miałoby nami rządzić?! Istotne jest uświadomienie sobie tego niebezpieczeństwa, zrozumienie procesów, które za nie odpowiadają, i rozpoznanie ich w swoich zachowaniach. Ważne jest również, aby wziąć odpowiedzialność za swoje emocje, nawet jeśli zostały sprowokowane czynnikami zewnętrznymi ("to on mnie tak zdenerwował!"), spróbować nad nimi zapanować. Tylko jak oduczyć się automatycznego reagowania, skoro nasze reakcje są w większości nieświadome? Tu z pomocą przychodzi nam... ciało.

Cel: stabilność emocjonalna

Pojęcie medytacji wywodzi się z łaciny (meditatio) i oznacza zagłębianie się w myślach, rozmyślanie. Odpowiedniejszym terminem na określenie medytacji jako buddyjskiej praktyki byłaby kontemplacja (łac. contemplatio - przypatrywanie się), odnosząca się w większym stopniu do intuicyjnego, bezpośredniego postrzegania niż konceptualnej analizy. Upowszechniło się jednak określenie medytacja, które tym samym nabrało nowego znaczenia, ponieważ istotą buddyjskiej praktyki nie są intelektualne rozważania4.

Osoby medytujące - jak wykazują wyniki wielu badań - mają zdecydowanie lepszą stabilność emocjonalną. Za pomocą technik neuroobrazowania dowiedziono, że występuje u nich wyraźnie zwiększona aktywność płata czołowego mózgu (przedni płat czołowy i hipokamp są związane z regulacją emocji i kontrolą reakcji). Ponadto cechuje je większa objętość tego płata, co potwierdza tezę o ich stabilności emocjonalnej (w badaniu strukturalnym mózgu wykazano, że u ludzi praktykujących medytację 7-9 lat (4-6 godzin tygodniowo) kora przedczołowa w rejonie przedniego zakrętu obręczy jest o 5% grubsza niż u niemedytujących.

Osoby systematycznie medytujące zdecydowanie lepiej oceniają swoje pobudzenie emocjonalne i trafniej oceniają treści emocjonalne zawarte w eksponowanych podprogowo zdjęciach. Charakteryzuje je również zmniejszona reaktywność na wewnętrzne doświadczenia, zwiększona zdolność podtrzymywania uwagi oraz różnicowania konfliktowych bodźców, co dodatkowo stabilizuje emocjonalność5

Oswajanie emocji - poziom ciała

Każda emocja zaczyna się od określonej reakcji w ciele: przyśpieszony rytm serca, uczucie gorąca lub zimna, ściśnięte gardło, ucisk w klatce piersiowej etc. Ważne jest wówczas nie tyle szukanie od razu jakiegoś rozwiązania, aby tych nieprzyjemnych na ogół doznań uniknąć, ile samo dostrzeżenie ich i zaakceptowanie. Rozpoznanie stanów emocjonalnych w ciele może okazać się trudne, ponieważ większość z nas całkowicie lub w znacznym stopniu odcięła się od doznań płynących z organizmu, straciła kontakt z własną fizycznością. W ponownym nawiązaniu tego kontaktu pomocne okażą się takie techniki pracy z ciałem jak joga, qi gong, tai chi, metoda Feldenkraisa i taniec, a także inne ćwiczenia fizyczne, w których każdy ruch wykonywany jest świadomie, uważnie.

Wiele osób uprawiających regularnie jogę czy qi gong zauważyło u siebie nie tylko zmianę sylwetki i poprawę ogólnej sprawności fizycznej, ale również pozytywne zmiany psychiczne. Można powiedzieć, że ucząc ciało nowych postaw, rozmontowujemy nie tylko stare struktury fizyczne, ale też schematy zachowań. Jest jeszcze dodatkowy skutek uboczny takiej uważnej pracy z ciałem: obdarzenie siebie uwagą. Aby zaleczyć psychiczne rany bądź wypełnić egzystencjalną pustkę, aby poczuć, że istniejemy, staramy się zwykle zdobyć uwagę otoczenia. Teraz jesteśmy w stanie obdarzyć się tą uwagę sami. Stajemy się tym samym coraz bardziej niezależni od opinii i emocji innych ludzi. Również wiele technik psychoterapeutycznych wykorzystuje pracę z ciałem, np. gestalt, focusing czy MBSR (ang. Mindfulness-Based Stress Reduction - redukcja stresu poprzez medytację mindfulness). Metody te w dużej mierze są inspirowane buddyjskimi technikami medytacyjnymi.

Bardzo ważnym elementem medytacji jest zauważanie tzw. poruszeń umysłu, czyli pojawiających się myśli i emocji. Każde poruszenie umysłu wywołuje jakieś doznanie w ciele.

Może być ono postrzegane jako przyjemne, nieprzyjemne lub neutralne. Medytujący obserwuje je jako przemijające, nie identyfikuje się z nim i nie reaguje na nie (niechęcią do doznań odbieranych jako nieprzyjemne lub pragnieniem doznań przyjemnych). To uczenie się niereagowania, czy też raczej oduczanie się automatycznego reagowania, powoduje, że między bodźcem i reakcją pojawia się na ułamek sekundy przerwa, w której możemy sobie uświadomić funkcjonowanie naszego emocjonalnego systemu, ucząc się w ten sposób samych siebie. Jesteśmy wówczas w stanie zaakceptować pojawiającą się emocję, ale nie to, do czego mogłaby nas ona popchnąć.

Początkowo ta przerwa może pojawiać się sporadycznie i na bardzo krótko. Ale w miarę treningu stanie się częstsza i dłuższa. Będziemy mogli tym samym, niczym mistrzowie powożenia, umiejętnie wykorzystać energię naszych emocji do osiągnięcia korzystnego dla nas celu. Co ciekawe, wszystkie te ćwiczenia pozwalają wzmocnić również komunikację pomiędzy woźnicą i pasażerem... a to prowadzi do zintegrowania wielu aspektów naszej osobowości i osiągnięcia spokoju ducha. Konie, powóz, woźnica i pasażer współpracują wówczas harmonijnie, prowadząc nas ku spełnieniu.

Jesteśmy prawdziwym cudem natury. Dysponujemy narzędziami i ogromnym potencjałem transformacyjnym, który umożliwia nam poszerzanie świadomości i wzmacnianie uważności, dzięki czemu zyskujemy możliwość, aby panować... przede wszystkim nad sobą.

Joanna Wójcik-Gehin

Bibliografia

  1. Odoul M., Powiedz mi, co cię boli – powiem ci, dlaczego, Co-Libris 2018, www.co-libris.pl
  2. LeDoux J., Mózg emocjonalny. Tajemnicze podstawy życia emocjonalnego, Media Rodzina 2000
  3. Jarymowicz M.,Imbir K., Próba taksonomii ludzkich emocji, Przegląd Psychologiczny, 2010, t. 53, nr 4, 439–461
  4. http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=35
  5. https://www.ipri.pl/mindfulness-krakow/neurobiologia/
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 2/2019
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny