Myśl o sobie dobrze. Pozytywne myślenie, medytacja i modlitwa wpływają na zdrowie

Myśli, uczucia i emocje mogą mieć ogromny wpływ na nasz stan zdrowia oraz na to, czy zachorujemy. Jak wykazują najnowsze badania, są nawet w stanie zmieniać materię fizyczną.

09 wrzesień 2014
Artykuł na: 23-28 minut
Zdrowe zakupy

Badacze byli zdumieni wynikami, jakie przyniosło roczne badanie nad pacjentkami z rakiem piersi: ich stan umysłu odgrywał ogromną rolę w poprawie zdrowia. Ich myśli i podejście do choroby okazały się wręcz silniejsze niż same nowotwory.

Zespół fizjologów z Uniwersytetu Ohio był już wcześniej zadziwiony podobnymi implikacjami innych badań. Odkrył bowiem, że terapia psychologiczna ograniczyła ryzyko nawrotu choroby w grupie 227 badanych pacjentek z rakiem piersi.

Korzystając więc z tych samych danych, naukowcy zapragnęli dogłębnie zbadać to zagadnienie. Czy terapia psychologiczna będzie w stanie wydłużyć życie 62 pacjentkom, u których wystąpił nawrót choroby?

Badania udowodniły, że nasze myśli - czy to w postaci nastroju, przekonań, emocji, lęku czy depresji - mają bezpośredni wpływ na układ odpornościowy.

Wszystkie te kobiety oczywiście były załamane faktem, że ich rak powrócił. Zauważono jednak, że odpowiedź ze strony układu immunologicznego była wyraźniejsza i silniejsza u tych z nich, które przeszły wcześniej terapię psychologiczną, a po upływie roku większość z nich nadal żyła.

Kilka tygodni później zespół badaczy z Nottingham University w Wielkiej Brytanii opublikował własne badania, które przedstawiały podobne wnioski: nasz umysł, a zwłaszcza przeświadczenie, że wszystko jest w porządku, ma bezpośredni wpływ na proces leczenia.

Eksperci przebadali 92 dorosłych pacjentów z cukrzycą cierpiących na owrzodzenie stóp, komplikację często towarzyszącą tej chorobie, która może doprowadzić do zakażenia i nawet amputacji kończyny. Przez 24 tygodnie badacze śledzili proces leczenia owrzodzeń, po którym powinny one całkowicie zniknąć. Pacjenci, u których owrzodzenia jednak nie zostały wyleczone, odczuli podwyższony poziom lęku i depresji; w gruncie rzeczy u osób zamartwiających się wrzody nie zmniejszyły nawet swojego rozmiaru.

Być może rezultaty takie wydają się zaskakujące - a nie powinny, są bowiem jedynie kontynuacją sięgającej lat 60. tradycji badań niezbicie udowadniających, że umysł, zwłaszcza nastrój, uczucia, myśli i przekonania, są nie mniej skuteczne niż leki na receptę.

Efekt placebo

Najlepiej znanym lekarstwem udowadniającym wyższość umysłu nad materią jest tzw. efekt placebo. Mianem placebo określa się szeroko stosowane w badaniach podwójnie ślepej próby tabletki pozbawione jakiegokolwiek działania medycznego, które podaje się uczestnikom niewiedzącym, czy otrzymują prawdziwe leki, czy właśnie placebo. Pacjenci nie zdają sobie jednak sprawy, że takie nabieranie to praktyka bardzo często stosowana w dzisiejszej medycynie.

Naukowcy ze szwajcarskiego Uniwersytetu w Zurychu szacują, że nawet 80% lekarzy zastosowało kiedyś placebo, w tym np. zastrzyk soli fizjologicznej. Inni eksperci oceniają, że każda pielęgniarka uciekła się do zastosowania placebo przynajmniej raz w swojej karierze zawodowej. Statystyki mogą być jeszcze wyższe, jeżeli weźmiemy pod uwagę tzw. "nieczyste" placebo, a więc np. użycie antybiotyku do leczenia infekcji wirusowej.

W badaniu przeprowadzonym na 233 lekarzach, 72% przyznało, że często przepisuje placebo, a ponad połowa przedstawiła je pacjentowi jako "lek lub terapię".

Efekt placebo sugeruje, że nasze ciała nie widzą większej różnicy pomiędzy przebiegiem procesu chemicznego, a samym myśleniem o nim. W rzeczy samej, analiza 46 tys. pacjentów z chorobami serca dowiodła, że ci biorący placebo radzili sobie z chorobą równie dobrze, co ci leczeni prawdziwymi lekami. Jedynym czynnikiem wpływającym na współczynnik przeżycia była wiara w to, że terapia okaże się skuteczna oraz chęć jej stosowania.

U osób słuchających zaleceń lekarza i biorących leki trzy razy dziennie występowała taka sama poprawa, co u osób biorących placebo. Pacjenci przegrywający z chorobą najczęściej nie przestrzegali poleceń, bez względu na to, czy brali placebo czy leki.

Wiara taka ma też zastosowanie w operacjach. Dr Bruce Moseley, specjalista ortopeda z Uniwersytetu Medycznego Baylor w Houston, przetestował moc chirurgicznego placebo na 180 pacjentach z ostrym zapaleniem stawu kolanowego, których podzielił na trzy grupy.

Dwie trzecie leczone były albo artroskopowym płukaniem stawu, które usuwa chorą tkankę i jej pozostałości za pomocą niewielkiej tubki, albo innego rodzaju terapią usuwającą tkankę łączną poprzez wyssanie jej ze stawu. Trzecia grupa poddana została udawanemu zabiegowi chirurgicznemu: pacjenci zostali przygotowani jak do prawdziwej operacji, poddani narkozie i wwiezieni na salę operacyjną. Na ich kolanach wykonano nacięcia, ale nie przeprowadzono żadnego zabiegu.

Bibliografia

  1. BMC Med, 2010; 8: 15
  2. BMC Health Serv Res, 2009; 9: 144
  3. BMJ, 2006; 333: 15-9
  4. New Eng J Med, 2002; 347: 81-88

Przez następne dwa lata, podczas których żaden z pacjentów nie wiedział, czy poddany był prawdziwej operacji czy nie, u wszystkich trzech grup odnotowano średnie zmniejszenie bólu oraz zwiększenie ruchliwości stawu. Grupa placebo wykazała wręcz lepsze rezultaty niż niektórzy z pacjentów w pozostałych dwóch grupach. Mentalne oczekiwanie na poprawę wystarczyło, by zmobilizować organizm do uruchomienia procesów leczniczych. Siła woli wspomagana wiarą w skuteczność operacji dała fizyczną poprawę stanu zdrowia.

 

Zwycięskie myśli

Jedyna wskazówka dotycząca zagadki, w jaki sposób umysł może pobudzać proces leczenia znajduje się w sporcie.

Sportowcy wszelkiego sortu stosują moc własnych myśli do osiągania jak najlepszych wyników, a trening mentalny jest już ogólnie uznany jako element odróżniający elitarnych sportowców od zawodników "drugiej ligi", nawet przez Narodową Akademię Nauk.

Badania elektroencefalograficzne (EEG) wykazały, że aktywność mózgu podczas wykonywania danej czynności i samego myślenia o niej jest absolutnie identyczna.

Przykładowo, aktywność EEG służąca ciężarowcom do wygenerowania siły potrzebnej w ich dyscyplinie występuje już podczas samego myślenia o podnoszeniu sztang. Sama myśl jest zatem wystarczająca, by wyprodukować neuronowe instrukcje niezbędne do wykonania danego zadania.

Inne badania nad pracą mózgu wykorzystały technikę elektromiografii, (EMG) pozwalającą śledzić "na żywo", jakie instrukcje mózg wysyła do ciała poprzez zapisywanie impulsów elektrycznych wysłanych z neuronów motorycznych do konkretnych mięśni. Badanie to potwierdziło, że z punktu widzenia mózgu nie istnieje absolutnie żadna różnica pomiędzy wykonywaniem danej czynności, a samym myśleniem o niej.

Gdy grupę wioślarzy i narciarzy wodnych "podłączono" pod EMG w czasie trwania treningu umysłowego, okazało się, że impulsy elektryczne wysyłane do ich mięśni były identyczne z tymi wysyłanymi podczas rzeczywistego treningu. Mózg przesłał więc te same instrukcje do organizmu, nie bacząc, czy jakikolwiek ruch jest w istocie wykonywany.

Myśl zdaje się produkować tę samą mentalną instrukcję, co działanie.

Gdy sportowiec wykonuje daną czynność, nerwy wysyłające sygnał do mięśni przez konkretną ścieżkę są pobudzane, a wydzielone związki chemiczne pozostają tam przez jakiś czas. Kolejne pobudzenie na tej samej ścieżce będzie więc już łatwiejsze dzięki chemicznym "pozostałościom" po poprzedniej czynności.

Naukowcy przyjmują, że wizualizacja wykorzystywana w treningu mentalnym daje taki sam efekt, jak rzeczywisty trening i produkuje te same wzorce neuronowe. Przypomina to nieco tory kolejowe ułożone w dzikim, nieprzyjaznym środowisku.

Przyszłe wyniki polepszają się, gdyż twój mózg już dobrze zna drogę i podąża po prostu za wydeptaną ścieżką.

Siła woli może skutkować nawet zmianami fizjologicznymi. Guang Yue, fizjolog z Uniwersytetu Iowa, przeprowadził badania porównujące uczestników chadzających na siłownię z tymi, którzy praktykowali jedynie trening mentalny.

Uczęszczanie na siłownię pozwoliło zwiększyć siłę mięśni średnio o 30%. Osobom trenującym w głowie udało się zaś rozwinąć siłę o całe 22%.

Ochotnicy w wieku od 22 do 35 lat wyobrażali sobie, że napinają lewą rękę najmocniej jak potrafią podczas miesięcznej serii treningów wykonywanych pięć dni w tygodniu.

Badacze upewnili się, że ochotnicy nie wykonywali żadnej dodatkowej pracy lewą ręką i odkryli zwiększenie i wzmocnienie mięśnia o całe 10%. Poprawa ta, osiągnięta jedynie po kilku tygodniach wyimaginowanych ćwiczeń, utrzymywała się później przez trzy miesiące.

Lynne McTaggart

Bibliografia

  1. Imagination, Cognition and Personality, 1991-2; 11: 3-35; D. L. Feltz, et al, 'A revised meta-analysis of the mental practice literature on motor skill learning.' In D. Druckman & J. A. Swets (Eds.), Enhancing human performance: Issues, theories, and techniques. Washington, DC: National Academy Press, 1988: 274.
  2. L. Baroga, 'Infl uence on the sporting result of the concentration of attention process and time taken in the case of weight lifters' In Proceedings of the 3rd World Congress of the International Society of Sports Psychology: Volume 3. Madrid, Spain: Instituto Nacional de Educacion Fisica Y Deportes. 1973.
  3. The Behavior Therapist, 1985; 8, 155-9.
  4. Journal of Neurophysiology, 1992; 67: 114-23.

Zaczęło się od Pawłowa

Już w 1926 roku naukowcy zainteresowali się możliwością stymulowania układu odpornościowego samą siłą woli. Postrzegali to jako swego rodzaju odruch Pawłowa, chociaż systematyczne badania nad związkiem pomiędzy umysłem a ciałem miały zostać przeprowadzone dopiero 40 lat później. W latach 60. psychiatra George Solomon badający pacjentów cierpiących na RZS (reumatoidalne zapalenie stawów) zauważył, że ich stan znacząco się pogarszał za każdym razem, gdy popadali w depresję.

Jego praca została zignorowana przez środowisko naukowe, jednak Solomon kontynuował swoje badania, by w latach 80. skupić się na pacjentach z AIDS. Stwierdził wówczas, że przeżywalność była w dużej mierze zależna od pozytywnego podejścia pacjenta do życia.

Badania te doprowadziły go do spotkania z dziennikarzem Normanem Cousinsem, który po usłyszeniu diagnozy o przewlekłej chorobie serca postanowił eksperymentować na sobie i odkrył, że duże dawki witaminy C połączone z pozytywnym nastawieniem (i zaśmiewaniem się na starych filmach braci Marx) powstrzymały rozwój choroby. Cousins zmarł w końcu na serce, jednak wydarzyło się to całe 36 lat po zdiagnozowaniu schorzenia.

Badania Solomona zainteresowały psychologa Roberta Adera z University of Rochester Medical Center, który ukuł niezbyt udany termin "psychoneuroimmunologia" (PNI), aby zaklasyfikować gromadzące się dowody na istnienie związku między umysłem a ciałem. Również Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznaje ten związek za istotny. Z jej raportów wynika, że depresja jest jednym z 10 głównych czynników chorobotwórczych.

Umysł ponad materią

Nie chodzi tu tylko o efekt placebo, który sprawia, że czujemy się lepiej. Obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego (MRI) wykonane na osobach praktykujących buddyjską medytację zen ukazało wyraźnie, że mają oni grubszą korę mózgową, co uodparnia na ból. U ludzi tych wykryto również inną aktywność w obszarach mózgu odpowiedzialnych za uczucia bólu i dyskomfortu.

Poza tym u bardziej doświadczonych medytujących potwierdzono obecność większej ilości istoty szarej mózgu.

Medytacja praktykowana nawet od krótkiego czasu oddziałuje na nasz mózg. Już trzygodzinny trening wpływa na przedni zakręt obręczy kory mózgowej, obszar odpowiedzialny za funkcje poznawcze i emocjonalne oraz za autoregulację. Naukowcy z Uniwersytetu Technologicznego Dalian w Chinach we współpracy z badaczami z Oregonu i Maryland sugerują, że medytacja może łagodzić, a nawet zapobiegać chorobom psychicznym.

Diabetycy lepiej radzą sobie z obniżaniem poziomu cukru we krwi i łagodzeniem innych objawów cukrzycy po półgodzinnym praktykowaniu przez 90 dni jogi nidra, techniki wykorzystującej głęboki relaks. Badacze porównali dwie grupy pacjentów z cukrzycą typu 2: praktykujących jogę nidra i przyjmujących tylko leki doustne.

Jak odkryli naukowcy choroby Alzheimera, medytacja z mantrami również wpływa na aktywność mózgu. U praktykujących ją 11 pacjentów znacząco poprawiła się aktywność mózgu oraz przepływ krwi w nim.

Modlitwa za innych

Trudno jest zrozumieć sposób, w jaki nasze myśli mogą wpływać na ciało, a jeszcze trudniej pojąć, jak mogą one w takim razie oddziaływać na zdrowie i zachowanie innych.

Od tysięcy lat wierni modlą się za innych, ale zjawisko to bada się dopiero od mniej więcej stu lat. Mimo iż modlitwa wstawiennicza została zdyskredytowana przez Herberta Bensona i jego zespół z Harvardu w 2006 roku, późniejsze badania sugerują, że modlitwa taka ma wpływ na zachowanie i zdrowie drugiej osoby. Jeśli badania te są zgodne z prawdą, oznaczałoby to, że myśli innych osób mają na nas wpływ poprzez efekt pola. Podczas pewnego eksperymentu przeprowadzonego w Mozambiku - gdzie modlitwa wciąż jest popularną alternatywą zachodniej medycyny - badacze z USA i RPA przeanalizowali przypadki 24 osób z problemami ze wzrokiem i słuchem. Okazało się, że modlitwa wywołała znaczącą poprawę, nieporównywalną z poprawą, jaką mogłaby przynieść hipnoza czy inna forma sugestii.

Modlitwa zdaje się też pomagać osobom z chorobą alkoholową. Badacze z Florida State University dowiedli, że modlenie się wyraźnie zmniejszyło spożycie alkoholu u 1 758 osób w różnych stadiach choroby. Generalnie te osoby, które modliły się codziennie przez cztery tygodnie, ograniczyły spożycie o połowę w porównaniu z grupą kontrolną.

Modlitwa może być pomocna nawet w przypadku zdrady. Pewne 6-tygodniowe badanie na 375 osobach dowiodło, że modlenie się ograniczyło zdradzanie przez partnera. W podgrupie 83 uczestników okazało się, że modlitwa jest skuteczniejsza niż codzienne pozytywne myślenie o partnerze.

Skoro modlitwa działa, to w jaki sposób?

Jeanne Achterberg doprowadziła nas nieco bliżej do rozwiązania tej zagadki. Zwerbowała bowiem 11 uzdrowicieli z Hawajów, którzy stosowali m.in. modlitwę, dobre intencje i pozytywne myślenie do leczenia pacjentów. 11 odbiorców zostało poddanych badaniu funkcjonalnym magnetycznym rezonansem jądrowym, cały czas pozostając w odseparowaniu od uzdrowicieli. Ci z kolei co dwie minuty wysyłali myśli uzdrawiające, a badani nie wiedzieli, z jaką częstotliwością się to odbywa.

Jak ukazały skany, obszary mózgu odbiorców aktywowały się dokładnie w momencie wysyłania myśli przez uzdrowicieli. Achterberg i jej zespół ustalili, że prawdopodobieństwo wystąpienia takiej zależności przez przypadek wynosi 1:10 tys!

Jak działa pozytywne myślenie?

Badania udowodniły, że nasze myśli - czy to w postaci nastroju, przekonań, emocji, lęku czy depresji - mają bezpośredni wpływ na układ odpornościowy. Konkretniej rzecz ujmując, myśli zdają się leżeć u podstaw zawiłej korelacji między układem immunologicznym i dokrewnym, a ośrodkowym i obwodowym układem nerwowym.

Neuroprzekaźniki, hormony i neuropeptydy "transportują" negatywne myśli w obrębie całego organizmu, zwłaszcza do komórek układu odpornościowego. Komórki te komunikują się z tym układem poprzez wydzielanie cytokin w pewnego rodzaju związku symbiotycznym.

Innymi słowy, układ nerwowy i immunologiczny do komunikacji między sobą posługują się tym samym "językiem": peptydami i niepeptydowymi neuroprzekaźnikami. Ale jak mózg w ogóle może oddziaływać na ośrodkowy układ nerwowy? Badacze z Veterans Affairs Medical Center w St. Louis w stanie Missouri sądzą, że dzieje się to poprzez barierę krew-mózg oddzielającą układ nerwowy od odpornościowego. Sugerują oni, że na barierę tę wpływać mogą takie "neuroimmunologiczne" czynniki, jak np. urazy psychiczne.

Prof. J. Edwin Blalock z University of Alabama w Birmingham uważa, że łatwiej zrozumieć ten skomplikowany proces, jeśli spojrzymy na współdziałanie obu tych układów jako na swego rodzaju "szósty zmysł", wykraczający poza wzrok, słuch, dotyk, smak i węch.

Bibliografia

  1. Clin Cancer Res, 2010; 16: 3270-8
  2. Diabetologia, 2010; 53: 1590-8
  3. Emotion, 2010; 10: 43-53
  4. Proc Natl Acad Sci U S A, 2010; 107: 15649-52
  5. Indian J Physiol Pharmacol, 2009; 53: 97-101
  6. Nucl Med Commun, 2009; 30: 956-61
  7. Am Heart J, 2006; 151: 934-42
  8. South Med J, 2010; 103: 864-9
  9. Psychol Addict Behav, 2010; 24: 209-19
  10. J Pers Soc Psychol, 2010; 99: 649-59
  11. J Altern Complement Med, 2005; 11: 965-71
  12. Dermatol Ther, 2008; 21: 22-31
  13. Immunol Allergy Clin North Am, 2009; 29: 223-8
  14. J Intern Med, 2005; 257: 126-38

Blalock jest przekonany, że zaproponowana przez niego w 1984 roku teoria wyjaśnia nawet efekt placebo, w którym to molekuły uwalniane są nawet w przypadku przyjęcia tabletki placebo, co wywołuje drobną reakcję ze strony podwzgórza. Jak sam twierdzi, "Nie wydaje mi się, by tak trudno było uwierzyć, że nastawienie i osobowość pacjenta mają znaczący wpływ na jego stan zdrowia".

Teoria szóstego zmysłu nadal nie wyjaśnia jednak, w jaki sposób myśl w ogóle jest w stanie wywołać reakcję chemiczną. Podczas gdy wszelkie teorie starają się wyjaśnić reakcję fizyczną, żadna z nich nie wyjaśnia, co pozwala myślom mieć aż tak daleko idący wpływ na nasze organizmy. Świat sportu może do pewnego stopnia oferować wyjaśnienie w tej sprawie (patrz ramka po lewej).

Koniec końców, nie dysponujemy żadnym satysfakcjonującym wytłumaczeniem, a pytania tylko się mnożą, chociaż może jesteśmy dzięki temu odrobinę mądrzejsi. Jak powiedział kiedyś fizyk Sir Arthur Eddington: "Coś nieznanego to czynienie sami nie wiemy czego". Inaczej tę samą myśl ujął uzdrowiciel holistyczny Larry Dosey: "Nasza ignorancja w sprawach leczenia znacznie przekracza nasze zrozumienie".

Jednak mimo że tego nie rozumiemy, jasne jest, że obecne modele medyczne i biologiczne nie są kompletne, a narzędzia oferowane przez medycynę nierzadko okazują się proste i prymitywne w obliczu zawiłych i nieuchwytnych aspektów naszego jestestwa. Zdaje się też, że choroba nie jest czymś, co nam się przytrafia, tylko procesem, w którym sami bierzemy czynny udział.

Wczytaj więcej
Nasze magazyny