Mój przyjaciel guz mózgu

Arielle Essex opowiada o tym, jak guz mózgu skłonił ją do wyzbycia się toksycznych myśli, przez co okazał się najlepszym nauczycielem, jakiego kiedykolwiek miała.

19 styczeń 2016
Artykuł na: 23-28 minut
Zdrowe zakupy

Kiedy zdiagnozowano u mnie guza mózgu, intuicja podpowiadała mi, że przyczyną choroby był stres. Nie miałam jednak pojęcia, skąd się wziął ani dlaczego dotknął moje ciało w ten konkretny sposób. Źródło mojego napięcia oraz rozwiązanie tego problemu pozostawało tajemnicą.

Mój mózg - podobnie jak komputer w przypadku przeciążenia systemu - pracował ponad normę, by przetwarzać wszystkie napływające dane. Ogromne starania o to, by zrozumieć wszystko wokół, weszły mi w nawyk. Ludzie często mówili mi, że „za dużo myślę” - tak jakbym mogła jakoś zatrzymać wyścig moich myśli od jednego tematu do drugiego. Oczywiście spostrzeżenie to było jak najbardziej prawdziwe, a w dodatku sugerowało możliwe rozwiązanie problemu.

Uzdrawiająca moc myśli

Po tym, jak wyleczyłam nowotwór bez operacji oraz leków, trochę czasu zabrało mi wyjaśnienie mojej długiej i skomplikowanej podróży terapeutycznej i ustalenie, co okazało się skuteczne.

Co ciekawe, moje wyzdrowienie miało niewiele wspólnego z terapią ciała.

W całości polegało bowiem na uczeniu się, jak dojść do siebie po stresujących przeżyciach.

Istotę tego, czego się faktycznie nauczyłam, stanowiły umiejętności radzenia sobie z kryzysem, nieuświadomionymi emocjami, rozwijania odporności oraz ćwiczenia ukierunkowywania myśli.

Moje pragnienie uleczenia sprawiło, że wytrwale trenowałam wykorzystywanie technik, które poznałam, a nawet wykonywałam ćwiczenia, które znalazłam w książkach.

Niczym poszukujący tropów detektyw, zwracałam uwagę na pozornie nieistotne myśli, pomysły i fantazje szybko przechodzące przez mój umysł.

Stale szukałam nowych sposobów na rozstrzyganie z pozoru nieodzownych i beznadziejnych problemów.

Kiedy tylko mogłam, szukałam pomocy terapeutów w celu uzyskania bardziej obiektywnego oglądu sytuacji, większego wsparcia i lepszych metod leczenia.

Zamiast uczyć się, jak sterować myśleniem, moja głowa wirowała w chmurze wytworów podświadomości, kręcąc się coraz szybciej i szybciej i tworząc prawdziwe tornado stresu. Nic dziwnego, że cierpiałam na okropne, osłabiające mój organizm bóle głowy, często utrzymujące się przez pięć dni.

Jednak przez większość czasu pozostawałam obojętna na ów wewnętrzny zamęt. Byłam niczym łabędź spokojnie unoszący się na stawie - na powierzchni opanowana, podczas gdy pod wodą moje stopy wiosłowały jak szalone.

Sprytnie sprawiałam wrażenie pewnej siebie i poukładanej wewnętrznie kobiety. Przez większość czasu skutecznie oszukiwałam również samą siebie.

Jako osoba bardzo pracowita szczyciłam się tym, że jestem w stanie załatwiać wszystkie sprawy i osiągać większość moich celów. Mimo to niektóre sfery mojego życia nie układały się zgodnie z planem.

Byłam rozwiedzioną 39-letnią kobietą rozpaczliwie pragnącą mieć dziecko i bałam się, że stracę okazję na spełnienie moich marzeń. Lata rozczarowujących związków stanowiły oczywiste źródło stresu.

Często miałam w zwyczaju powtarzać: „życie jest trudne”. Za tym krótkim stwierdzeniem czai się kilka negatywnych przekonań, które należy przewartościować. Dlaczego musiałam stawać w obliczu aż tylu trudnych wyzwań? Dlaczego moje życie nie potoczyło się zgodnie z planem?

Dlaczego cierpiałam, choć niczym sobie na to nie zasłużyłam? Kryjące się za tymi skargami założenie jest już mniej oczywiste. Dotyczy ono tego, że życie powinno być łatwe.

Stawienie czoła kryzysowi wymaga odwagi do tego, by po prostu przyjąć do wiadomości, na czym polega problem. Następnie należy znaleźć sposób na rozstrzygnięcie, co dokładnie wymaga uzdrowienia.

Wykrycie pierwszej torbieli

Kilka lat przed zdiagnozowaniem raka mózgu na moim lewym jajniku rozwinęła się duża torbiel. Pojawiła się podczas rozpadu związku, który stanowił dla mnie źródło szczególnego stresu.

W tamtym czasie było zrozumiałe, że moje ciało zareagowało na rozstrój emocjonalny. Tak się akurat złożyło, że umówiłam się wcześniej na wizytę u utalentowanego uzdrowiciela, który pomógł mi uwolnić się od stresu i powrócić do równowagi.

Ku mojemu zachwytowi kilka dni później torbiel rozpłynęła się w magiczny sposób. Było to tuż przed drugim badaniem USG i wyznaczonym terminem operacji.

W rezultacie kiedy drugie badanie USG wykazało, że wszystko wygląda normalnie, wszyscy doszli do wniosku, że nie było to nic poważnego. Nic dziwnego, że popełniłam błąd - uwierzyłam, że problem został rozwiązany. Pozostałam nieświadoma faktu istnienia ukrytej chmury stresujących myśli.

Inside my brain from ABC Open Gold Coast on Vimeo.

Zaczęłam uczyć się programowania neurolingwistycznego - praktycznego psychologicznego podejścia, które kładzie nacisk na wolną od uprzedzeń ciekawość oraz obserwację. Teoria i techniki, które sobie przyswoiłam, dostarczyły mi narzędzi do redukcji stresu poprzez zmianę przekonań, emocji, myśli i zachowań.

Kilka lat później podczas rutynowego badania kontrolnego wykryto u mnie wyjątkowo aktywnego gruczolaka prolaktynowego. Guz był umiejscowiony w przysadce mózgowej, która znajduje się u podstawy mózgu. Jego średnica wynosiła 1 cm, co stanowi wielkość graniczną pomiędzy nowotworem złośliwym a łagodnym.

Komórki nowotworowe wytwarzały nadmierną ilość hormonu o nazwie prolaktyna (2268 mIU/l, podczas gdy norma wynosi 250-400 mIU/l).

Nagle postawiono mnie w obliczu lawiny prześwietleń, testów, wizyt u specjalistów oraz wielu różnych zaleceń. Przez rok lub dwa nikt nie był w stanie stwierdzić, czy guz był złośliwy, czy łagodny.

Na szczęście tego rodzaju nowotworów zwykle nie uznaje się za zagrażające życiu. Jednak diagnoza i tak wywołała u mnie szok, a poza tam istniało ryzyko, że guz mógłby naruszyć nerw wzrokowy spowodować ślepotę.

Co ciekawe, efektem ubocznym choroby - torbieli jajnika i guza mózgu - była bezpłodność. Ironiczność tej sytuacji nie umknęła mojej uwadze.

Chociaż wciąż nie było jasne, które konkretnie kwestie były związane z guzem, rozwiązywanie problemów sprawiło, że się uspokoiłam. Jednak kiedy nowotwór uparcie zachowywał swoje rozmiary przez wiele lat, sprecyzowanie przyczyny jego Zastanawiałam się, dlaczego moje ciało chce uniemożliwić mi spełnienie największego życiowego marzenia. Odczułam to jako wewnętrzny sabotaż.

Oczywiście stosowałam się do rad moich lekarzy: wykonałam zalecane testy, regularnie poddawałam się badaniu USG i chodziłam na konsultacje do specjalistów. W tamtym okresie dostępne były tylko dwa rodzaje terapii mojego nowotworu: operacja lub podawanie leków w celu spowolnienia jego wzrostu. Żadna z nich nie gwarantowała ani skuteczności, ani długotrwałych efektów.

W bibliotece medycznej przeprowadziłam własne badania, aby zdobyć na ten temat możliwie najwięcej informacji. Poczułam się lepiej, gdy przeczytałam, że gruczolaki to często występujące nowotwory, które przeważnie można wykryć tylko podczas sekcji zwłok.

W związku z tym dwóch na dziesięciu chorych może nigdy nie dowiedzieć się, że ma guza mózgu. Gruczolaki wykazują wysoką wrażliwość na stres. Co takiego przegapiłam?

Kiedy obniżyłam poziom stresu, aktywność guza również się zmniejszyła, więc po trzech latach moi lekarze sklasyfikowali go jako nowotwór niezłośliwy. Oznaczało to prawdziwy postęp. Obniżenie ryzyka uzłośliwienia zmniejszyło ich naciski na zastosowanie u mnie konwencjonalnej terapii. Kontynuując mój wewnętrzny proces uzdrawiania, nie miałam nic do stracenia, a wiele do zyskania.

MRI brain scan from JonO on Vimeo.

Jak wyleczyłam nowotwór mózgu?

Podczas mojej uzdrawiającej podróży nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele energii wkładałam w starania o wyleczenie nowotworu. Przez kilka lat nie zauważałam, że pragnienie pozbycia się guza stanowiło również ukryty atak na mnie samą. Potem pewnego wczesnego ranka usłyszałam bardzo rozwścieczony wewnętrzny głos w mojej głowie, który cicho krzyczał: „chcę się po prostu uwolnić od tego koszmaru!”.

Odczuwszy siłę skrajnej frustracji kryjącej się za tą wydzielania hormonu, więc gdybym mogła zredukować poziom stresu, regularne badania krwi mierzyłyby poziom produkowanych hormonów i dokładnie wskazywały na postępy.

Programowanie neurlingwistyczne (NLP)

Bada nasz sposób myślenia (procesy neurologiczne), komunikowania się (procesy lingwistyczne) oraz ich wpływ na nasze ciało i zachowanie (programowanie), tak aby sprawić, by nasze funkcjonowanie we wszystkich tych obszarach było bardziej efektywne.

Ponieważ żadna z terapii nie gwarantowała powodzenia, postanowiłam podążyć inną ścieżką i poszukiwać innych opcji. Zaczęłam uczyć się programowania neurolingwistycznego (ang. Neuro- Linguistic Programming, NLP) - praktycznego psychologicznego podejścia, które kładzie nacisk na wolną od uprzedzeń ciekawość oraz znaczenie przenikliwej obserwacji.

Teoria i techniki, które sobie przyswoiłam, pozwoliły mi na wgląd w głąb siebie i dostarczyły narzędzi do redukcji stresu poprzez zmianę przekonań, emocji, myśli i zachowań.

NLP pomaga wielu ludziom leczyć wszelkiego rodzaju poważne choroby, więc i ja oddałam się zdobywaniu specjalistycznej wiedzy z tego zakresu. Kiedy zaczęłam zajmować się różnymi aspektami mojego wewnętrznego napięcia, wyniki badań regularnie przekazywały mi informację zwrotną na temat tego, co jest skuteczne, a co nie.

myślą, rozpoznałam oczywiste źródło wewnętrznego napięcia. Tego rodzaju impulsy musiały wzmagać u mnie produkcję hormonów stresu.

Ale cóż mogłam zrobić? Głos mówił prawdę. Chciałam pozbyć się guza. Okłamywanie samej siebie nie miało sensu. Podświadomie wiedziałam, jak się czuję.

Mój umysł był w stanie zrozumieć, że leczenie wymagałoby pójścia na kompromis i akceptacji guza. Tylko jak mogłam pogodzić się z czymś, co było nie do przyjęcia? Jak mogłam przestać chcieć pozbyć się problemu?

Jak oswoić nowotwór za pomocą siły myśli?

Na szczęście objawy stanowią natychmiastową wskazówkę dotyczącą czających się w podświadomości myśli. Każdy z nich ujawnia obecność konkretnych negatywnych myśli, które aż się proszą, by je dostrzec.

Poczucie winy. Po długotrwałym i nadzwyczaj trudnym rozwodzie kobieta zachorowała i zdiagnozowano u niej nowotwór jelita. Kompletnie nie mogła pogodzić się z ciężkimi przeżyciami, gdyż nie potrafiła uwolnić się od żalu, poczucia straty czy wściekłości. Posługując się metaforą, można by powiedzieć, że jej poczucie winy oraz powtarzające się negatywne myśli mnożyły się szybciej niż komórki rakowe, blokując jej zdolność powrotu do równowagi.

Etykietka dla choroby. Nie zważaj na swoistą etykietkę nadaną chorobie i przejdź do ściślej obserwacji określonych objawów. W przypadku bólu głowy zadaj sobie np. pytanie, w którym konkretnie miejscu go odczuwasz, a w przypadku nowotworu – gdzie nadmiernie namnażają się komórki rakowe. Jeśli masz stan zapalny, spróbuj ustalić, która tkanka jest opuchnięta, zaczerwieniona i zaogniona, a jeśli borykasz się z infekcją – gdzie zmniejszone bariery ochronne pozwoliły na wniknięcie do organizmu bakterii lub wirusów. Zawsze staraj się dokładnie określić rodzaj danego zaburzenia.

Umiejscowienie w organizmie. Zadaj sobie pytanie, gdzie dokładnie umiejscowione są poszczególne objawy. Np. wysypki mogą pojawiać się w różnych miejscach i w każdym z nich mogą oznaczać inne schorzenie. Zwróć uwagę, po której stronie ciała wystąpiły objawy (lewej czy prawej), i jakie inne znaczenia lub wspomnienia kojarzą ci się z tym obszarem.

Aktywność tej części ciała. Zadaj sobie pytania, która aktywność uległa wstrzymaniu, i dlaczego chcesz uniknąć robienia tej konkretnej rzeczy. Sporządź listę wszelkich możliwych powodów oraz wewnętrznych konfliktów, które odczuwasz w związku z tą czynnością.

Dodatkowe korzyści. Zadaj sobie pytanie, co dzięki temu zyskujesz, jakie odnosisz korzyści. Co osiągasz? Zainteresowanie, współczucie, troskę, miłość?

Szczerość. Zadaj sobie pytanie, na rezygnacji z jakiej czynności możesz skorzystać. W jakim miejscu nie jest wymagana twoja obecność? Czego już nie musisz robić i w jakich okolicznościach starasz się ukrywać coś przed innymi?

Dowód. Zadaj sobie pytanie, czego to dowodzi, i co robisz, by dobrze postępować. Czy ze stoickim spokojem kontynuujesz walkę o to, by robić wszystko jak zwykle, jednak przy takim natężeniu bólu lub złego samopoczucia, że nie sprawia ci to żadnej przyjemności? (Być może chodzi ci o udowodnienie samemu sobie, jakim jesteś bohaterem).

Otoczenie. Zadaj sobie pytanie, do kogo może być skierowana ta podświadoma wiadomość, która osoba z teraźniejszości lub przeszłości może być powiązana z tym problemem. Czy chodzi o zemstę?

A może dzielenie tego samego problemu mogłoby być dla ciebie sposobem na wyrażenie lojalności względem tej osoby?

Dojrzałość. Zadaj sobie pytanie, w jaki sposób ten problem sprawia, że dojrzewasz, jak twoja niedyspozycja pozwala ci rozwijać się w innych obszarach. Czego musiałeś zaniechać, aby nastąpił postęp? Komu musisz wybaczyć? Do czego cię to skłania?

Postanowiłam cofnąć się myślami w przeszłość, do lat, które spędziłam na eksperymentowaniu z różnymi procedurami terapeutycznymi. Kiedy przemyślałam wszystko, czego się nauczyłam, zaczęłam doceniać, jak bardzo się rozwinęłam i dojrzałam. Powoli uświadamiałam sobie, jak wiele dobrych rzeczy się wydarzyło.

Z głęboką wdzięcznością pomyślałam o wszystkich poznanych wspaniałych nauczycielach i cudownych ludziach, którzy pomogli mi na tak wiele sposobów. Byłam wzruszona tym, że ludzie ze specjalnej grupy modlitewnej uwzględnili mnie w swoich prośbach o uzdrowienie.

Gdyby nie motywacja do pozbycia się guza, nigdy nie uczestniczyłabym w tylu warsztatach, nie odbyłabym tylu dalekich podróży ani nie doświadczyłabym wszystkich związanych z uczeniem się przygód, które doprowadziły mnie do zmiany zawodu.

Przez cały ten czas nowotwór był właściwie moim przewodnikiem, moim najleps zym przyjacielem. Zmusił mnie, bym dojrzała i rozwinęła się w kierunkach, których nigdy bym sobie nie wyobrażała.

Głęboko wzruszyło mnie uświadomienie sobie, że dzięki temu wszystkiemu dotarłam do momentu, w którym naprawdę polubiłam samą siebie. Ku mojemu zdumieniu poczułam się szczęśliwa z faktu bycia sobą. Na szczęście, tak dobrze nauczyłam się, jak radzić sobie z objawami choroby, że nowotwór nie zakłócał już mojego życia.

Zastanawiałam się jednak nad powodem jego ciągłej obecności. Czy istnieją jeszcze takie obszary, których nie zbadałam? Muszę nauczyć się jeszcze więcej? Może nowotwór chciał przez to zaszczepić we mnie pokorę?

Stres - pierwsza pomoc

Za każdym razem, gdy będziesz musiał stanąć w obliczu wyzwania w postaci stresującej sytuacji, zastosuj te proste sposoby na uspokojenie umysłu.

Skup się na głębokim oddychaniu przeponą.

Połóż jedną dłoń na górnej części klatki piersiowej, drugą zaś na brzuchu. Upewnij się, że twój brzuch maksymalnie unosi się do góry podczas długich, powolnych i głębokich oddechów.

Powoduje to zwiększanie objętości przepony i wysłanie do mózgu uspokajającego impulsu. W tym samym czasie unieś podbródek, wznieś oczy ponad horyzont i utrzymuj je w takim położeniu.

Zmuś swój umysł do skupienia się na czymś pozytywnym w twoim najbliższym otoczeniu lub w wymyślnej scenerii. Następie powtarzaj sobie swoją ulubioną pozytywną mantrę.

Wybierz taką, która natychmiast podniesie cię na duchu, np.: „mogę to zrobić”, „wszystko jest w porządku”, „jestem spokojny i zrelaksowany”, „kocham Boga”, „cuda się zdarzają”, „to minie”, „jestem bezpieczny”.

Do tej pory tak dobrze sobie radziłam, że postanowiłam mu jednak zaufać bez poznania odpowiedzi na te pytania. Wszystkie nowo odkryte pokłady wdzięczności i uznania pomogły mi dotrzeć do miejsca, w którym mogłam rzeczywiście powiedzieć sobie: „pozwalam, by guz pozostał ze mną do końca moich dni”.

Od tego dnia zaakceptowałam go jako mojego przyjaciela. Wówczas zdarzyło się coś ciekawego - zapomniałam o nim! Żyłam tak jak zwykle.

Sześć miesięcy później wyniki rutynowych badań wykazały, że po nowotworze nie ma już ani śladu. Wyniki badań krwi były w pełni prawidłowe. Jednak najbardziej nadzwyczajny był fakt, że to, czy się wyleczyłam, czy też nie, nie miało już dla mnie znaczenia.

Jak przechytrzyć raka?

Jak na ironię po wyleczeniu guza mózgu moje ciało stworzyło mi jeszcze jedną okazję do sprawdzenia, czy mój proces terapeutyczny jest skuteczny.

Zaledwie rok lub dwa po tym, jak nowotwór w pełni uległ rozkładowi, w moich piersiach nieoczekiwanie rozwinęły się trzy wysoce aktywne i agresywne guzki.

Chociaż poczułam się zaszokowana i skonsternowana w obliczu jeszcze jednej diagnozy, była ona dla mnie o wiele mniej stresująca niż poprzednia.

Zachowałam spokój i zastosowałam mój proces bardzo ciekawa, czy zadziała. Na szczęście w przypadku fizycznych schorzeń objawy dobitnie świadczą o tym, czy dokonuje się postępów w leczeniu, czy też nie.

Odkryłam w mojej chmurze myśli głębszy problem, którego wcześniej w pełni nie rozwiązałam. Dzięki całej pracy, którą poprzednio wykonałam, zauważyłam, że łatwo jest precyzyjnie wskazać przyczynę ukrytej bariery i pracować bezpośrednio nad jej usunięciem.

Dzięki zastosowaniu NLP i hipnozy szybko pojawiło się rozwiązanie. Łagodzenie stanu zapalnego wokół guzków na moich piersiach zajęło zaledwie miesiąc. Kiedy wykonano biopsję, uznano je za zmiany niezłośliwe.

Wolałam zaufać procesowi uzdrawiania mojego ciała, więc odmówiłam zgody na przeprowadzenie zalecanej operacji. Nie zastosowałam żadnej konwencjonalnej kuracji, a jednak w ciągu kolejnych dziewięciu miesięcy guzki kompletnie zanikły i już nigdy nie wróciły.

Ten szczęśliwy rezultat utwierdził mnie w przekonaniu, że narzędzia, którymi posługiwałam się w walce z chorobą, naprawdę mogą być skuteczne. Istnieją o wiele bardziej imponujące od mojej historie o niezwykłych samoistnych remisjach i cudownych metodach leczenia. Tym, co sprawia, że moje doświadczenia zasługują na to, by się nimi podzielić, jest sposób, w jaki zmotywowały mnie do badania połączeń między świadomością a stresem i chorobą.

Zarówno doświadczenie moich własnych uzdrowień, jak i bycie świadkiem nadzwyczajnych powrotów do zdrowia innych osób przekonało mnie, że naprawdę jesteśmy w stanie sprawić, by częściej dochodziło do cudownych samoistnych remisji chorób. Leczenie rozpoczyna się poprzez decyzję o tym, by myśleć inaczej. Znaczenie prawdziwego uzdrawiania polega na zmianie sposobu myślenia.

Arielle Essex

 

Cure Brain Cancer TVC from Josh Flavell on Vimeo.

Wczytaj więcej
Nasze magazyny