Kandydoza u sportowców. Historia Matta

Jak zatrzymać proces starzenia się i wykorzystać w pełni swój potencjał?

Artykuł na: 6-9 minut
Zdrowe zakupy

Czym jest kandydoza?

Zmęczenie dla każdego oznacza coś innego, ale jedną z ciekawszych definicji przedstawił mi Matt, zawodowy lekkoatleta, który zgłosił się do mnie po pomoc w latach 80. Skarżył się na to, że jego czas w maratonach wynosił 2 godziny 28 minut, tymczasem był przekonany, że mógłby osiągać lepsze wyniki. Uważał, że nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału z powodu kandydozy. W tamtych latach wiedza lekarzy na jej temat była bardzo skromna. Istnieje bardzo wiele gatunków drożdżaków. Najpowszechniejszym i zapewne najlepiej znanym jest Candida albicans. Co ciekawe, nazwa ta oznacza dosłownie "biały biały" (stąd polska nazwa: bielnik biały – przyp. red.), ponieważ candida pochodzi od łacińskiego candidus, czyli biały, a albicans od słowa albus, również oznaczającego biały.

Sama kandydoza jest zaś chorobą niezwykle rozpowszechnioną i wiąże się ze zmianami w diecie. Patrząc z perspektywy czasu, można zrozumieć, dlaczego doszło do tak wielkiej inwazji Candida albicans. Świat zachodni posłuchał zgubnych w skutkach zaleceń żywieniowych Ancela Keysa, amerykańskiego fizjologa, który twierdził, że zdrowa dieta powinna być bogata w cukry, w tym skrobię. Tak naprawdę powiedzieć, że ludzie wybrali taki sposób żywienia, byłoby jednak ugładzeniem historii. Prawda jest taka, że nikt niczego nie wybierał. Zwyczajnie wypełniono cukrem i skrobią wszystkie supermarkety.

A efekt był taki, że wszyscy, poza nielicznymi osobami o doskonałym trawieniu, zamienili swoje zdrowe jelita w pole fermentacji. Górna część przewodu pokarmowego (przełyk, żołądek, jelito cienkie) powinny być niemal sterylnie czyste, by możliwe było poprawne trawienie mięsa i tłuszczów. Dieta oparta na cukrach i skrobi spowodowała u niektórych osób niezdolność do oczyszczania i trawienia. Ich przewód pokarmowy został skolonizowany przez drożdże i bakterie, które czują się tam jak w domu, jest im ciepło i mają zapewnioną stałą dostawą ulubionych przysmaków. W takich idealnych warunkach populacja drobnoustrojów jest w stanie podwajać swoją liczebność co 20 minut. Można powiedzieć zatem, że ich życie seksualne również ma się świetnie!

Kandydoza — syndrom "autobrowaru"

Dopiero od niedawna wiemy, jakich szkód, zarówno na poziomie biochemicznym, jak i immunologicznym, dokonuje fermentacja w przewodzie pokarmowym. Gdy fermentują cukry, powstają alkohole, kwas mlekowy i inne substancje zatruwające organizm. Kwasica mleczanowa jest dziś powszechnie znaną chorobą, dotykającą głównie bydła, a wynikającą z nadmiernego spożycia węglowodanów. Pod względem klinicznym może ona być nie do odróżnienia od BSE (choroba wściekłych krów).

Drobnoustroje są pazerne na mikroskładniki pokarmowe i w konsekwencji znaczna ich część jest zużywana na zaspokajanie potrzeb tych nieproszonych gości, a nie na odżywienie nas samych. Drobnoustroje bytujące w górnej części jelit załapują się na najlepsze kąski zwyczajnie dlatego, że są pierwsze w kolejce. Układ odpornościowy zostaje aktywowany, by powstrzymać te drobnoustroje, ale pojawiający się wtedy stan zapalny, początkowo o niewielkim nasileniu, napędza wiele chorób, takich jak wrzody, nieswoiste zapalenia jelit, przypuszczalnie również nowotwory. Ostatecznie drobnoustroje trafiają do krwiobiegu, co pozwala im rozszerzyć działalność na cały organizm, a to przyczynia się do wystąpienia zapalenia stawów, zakażenia układu moczowego i wielu innych problemów ze zdrowiem.

W latach 80. Biolab oferował świetny test na wykrycie fermentacji drożdży w przewodzie pokarmowym. Polegał on na wykonaniu badania krwi przed spożyciem i po spożyciu przez pacjenta 5 gramów (łyżeczki) glukozy. Jednak każdy biochemik wie, że cukry mogą fermentować w różne alkohole, ale powstanie etanolu (alkoholu występującego w winie i piwie) następuje na skutek fermentacji praktycznie identycznej z fermentacją drożdży. Grzyby, a więc również drożdże, występują w naszych jelitach razem z bakteriami kwasu mlekowego – w przypadku zmniejszenia się liczebności bakterii mlekowych (zła dieta, antybiotykoterapia) może dojść w jelicie grubym do rozrostu drożdżaków wytwarzających alkohol, takich jak Candida albicans. Część moich pacjentów była przerażona, innych zachwyciła informacja, że dorobili się "autobrowaru", czyli zespołu fermentacji jelitowej. Jeden zapytał mnie nawet, czy zgodziłabym się zeznawać jako świadek, jeśli zostałby oskarżony o prowadzenie pojazdu "pod wpływem".

Podsumujmy: syndrom autobrowaru to zaburzenie, w którym odurzające ilości etanolu są wytwarzane przez endogenną fermentację w obrębie układu pokarmowego chorego, czyli mówiąc wprost, gdy fermentują mu bebechy.

Jak leczyć kandydozę?

Autobrowar był najprostszym wyjaśnieniem zaobserwowanych u Matta objawów zmęczenia, takich jak przyćmiony umysł czy wzdęty brzuch. Tę diagnozę potwierdził również test Biolabu. Jaką zatem terapię należało zastosować? Zrozumienie opisanych wyżej mechanizmów, prowadzących do powstania patologii, dało nam jasne zasady działania:

  • najpierw osłabić tych małych drani, czyli drożdżaki, dietą pozbawioną cukru;
  • następnie dobić ich lekami przeciwgrzybiczymi i uzupełnić niedobory mikroskładników pokarmowych odpowiednim multiwitaminowym suplementem diety.

Całkiem niedawno odkryłam, że znakomitym środkiem pozwalającym wyeliminować drożdże z przewodu pokarmowego jest witamina C – stuprocentowo bezpieczna i dostępna bez recepty, w dodatku można samemu regulować jej dawkę, w zależności od zapotrzebowania organizmu. Osobiście w latach 80. stosowałam preparaty ziołowe, które też świetnie się sprawdzały. Najskuteczniejsze były mieszanki, np. czosnek, kwas kaprylowy (olej kokosowy) i ekstrakt z nasion grejpfruta.

Zaletą pracy ze sportowcami jest to, że zazwyczaj są to osoby bardzo silnie zmotywowane. Wystarczy coś im zasugerować, by natychmiast zamieniły to w osobistą krucjatę. Słowo "atleta" pochodzi od greckiego athlos, oznaczającego walkę, a trzeba przyznać, że starożytni atleci rywalizowali nie na żarty – igrzyska olimpijskie były wtedy czymś w rodzaju wojny. Matt zdecydował się nie tylko na wykluczenie cukrów, ale i na dietę ketogeniczną. Dziś wiemy, że w ten sposób udało się zagłodzić zarówno drożdżaki, jak i wszystkie inne bakterie powodujące fermentację. Pacjent był oczywiście zachwycony, że udało mu się wyeliminować problemy z przewodem pokarmowym i ogólne roztargnienie, ale – co było dla niego najważniejsze – znacznie poprawił swoje wyniki sportowe.

Wiele z tego, co wiem o diecie ketogenicznej, nauczyłam się właśnie od sportowców. Przestawienie się na "keto" poprawia nasze wyniki na co najmniej dwa sposoby. Po pierwsze, nasze paliwo, czyli energię, magazynujemy w postaci tłuszczu, a nie glikogenu, który odkłada się w mięśniach i wątrobie. Glikogen wskutek procesu osmozy jest zawsze związany ze sporym ładunkiem wody, więc widzimy od razu, że dzięki jego wyeliminowaniu stosunek mocy do masy jest lepszy – "ketomaratończyk" jest średnio o 1–2 kilogramy lżejszy od swojego rywala, który nie zrezygnował z węglowodanów.

Po drugie, jego zapasy energii są dużo większe. "Węglowodanowi" biegacze padają z nóg po 27 kilometrach, bo kończy im się paliwo. Muszą uzupełnić cukier, by móc biec dalej – zazwyczaj jest to cukier rozpuszczony w wodzie i przyjmowany w ilości 90 gramów na godzinę. Dla porównania ketomaratończycy nie potrzebują żadnych tego typu substancji, by kontynuować bieg. Przykładem może być Michael Moreton, który stosuje dietę ketogeniczną i jest rekordzistą w biegu 24-godzinnym (277 km). A co zmieniło się u Matta? Przebiegł maraton Potteries, poprawiając swój rekord o 12 minut. Jak sam stwierdził: "Powiedzieć, że pobiłem swój rekord, to mało, ja rozbiłem go w drzazgi!" I tak trzymać.

Autor publikacji:
Sara Myhill
Sara Myhill

Jest brytyjską lekarką praktykującą medycynę integracyjną, autorką cenionych książek dotyczących leczenia zespołu chronicznego zmęczenia, cukrzycy i infekcji.

Zobacz więcej artykułów tego eksperta
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 5/2021
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny