Borelioza: w kleszczach choroby

Kiedy wyniki badań potwierdziły, że zarówno Alina, jak i Antoni mają boreliozę, małżonkowie usłyszeli, że to nic takiego. A jednak ich stan coraz bardziej się pogarszał.

18 kwiecień 2019
Artykuł na: 23-28 minut
Zdrowe zakupy

Dopiero dzięki własnej determinacji i metodzie nieuznawanej przez konwencjonalną medycynę odzyskali zdrowie i chęć do życia.

Kleszcz - wróg numer jeden

Kleszcz to niepozorny i przebiegły wróg. Można spotkać go właściwie wszędzie: nie tylko w lasach i zaroślach, ale również w przydomowych ogródkach, miejskich parkach, na działkach, łąkach i pastwiskach - wszędzie tam, gdzie jest ciepło i wilgotno.

To nieprawda, że kleszcze spadają na nas z drzew - ukrywają się zazwyczaj na źdźbłach traw, mogą nawet przezimować pod grubą warstwą mchu i liści i uaktywnić się wczesną wiosną. Aby pobrać krew od żywiciela, wczepiają się w jego skórę za pomocą specjalnego aparatu kłująco-ssącego. Uwalniają przy tym substancję znieczulającą, która odpowiada za to, że wkłucie jest bezbolesne, niewyczuwalne dla człowieka. Bardzo często winowajcą są nimfy kleszczy wielkości główki od szpilki lub jeszcze mniejsze larwy. Trudno znaleźć je na ciele, zwłaszcza w mniej widocznym miejscu. Nic zatem dziwnego, że tak wielu pacjentów z boreliozą po prostu nie pamięta ugryzienia, bo w ogóle go nie odczuło.

Czasem jednak kleszcze da się zauważyć. Tak było w przypadku Aliny, która regularnie znajdowała je na skórze swojej i Antoniego. Pierwszy raz ugryzł mnie kleszcz, kiedy kosiłam trawę. Miałam tego dnia wizytę u dentystki i to ona go wyciągnęła. Rumienia wędrującego nie było, więc szybko zapomniałam o sprawie - wspomina Alina. To było 20 lat temu. W tym czasie bywały okresy, kiedy kleszczom w ogóle nie udało się zaatakować, ale i takie, w których gryzły 4-5 razy w roku. Nic dziwnego - małżeństwo mieszka w małopolskiej wsi, gdzie prowadzi gospodarstwo rolne. W takich miejscach te pajęczaki są szczególnie aktywne.

rumień wędrujący
Rumień wędrujący jest najłatwiej obserwowalnym objawem ukąszenia przez kleszcza

Dzięki pani stomatolog miałam jakąś wiedzę na temat zagrożeń, jakie niosą kleszcze, więc pilnowałam tego i regularnie je wyciągałam. Ale nie przypuszczałam, że takie maleństwo może aż tak zrujnować nam życie - mówi Alina. Jej mąż dodaje, że zwykle kończyło się na usunięciu kleszcza w domu. Ale kiedy jeden z nich miał wielkość paznokcia, małżonkowie udali się do lekarza, który po prostu podał Antoniemu 2 antybiotyki. Znowu zapomnieli o niepozornym wrogu.

Początek boreliozy - historia małżeństwa

Prawdziwe problemy pojawiły się dopiero po jakimś czasie. U mnie po ponad 20 latach od pierwszego ukąszenia kleszcza zaczęła się prawdziwa karuzela: bóle stawowe, utrata wzroku, zaniki pamięci, brak równowagi, szybkie męczenie - wspomina Alina. - Ciśnienie skakało na tyle, że raz dzwoniłam po pogotowie i lekarz musiał je zbijać, potem spadało tak, że nie miałam na nic siły.

W pewnym momencie po prostu zaczęły sinieć jej palce. Lekarz przekonywał, że to musi być efekt uderzenia i przepisał maść na stłuczenia. Przez moment nawet uwierzyłam, że po prostu się uderzyłam i nie ma co panikować - przyznaje kobieta. - Ale po kilku miesiącach już nie tylko pojedyncze palce, ale cała dłoń zaczęła granatowieć. I wtedy córka powiedziała do mnie: "Mamo, ty chcesz, żeby twój wnuk nie znał babci? A jakby to było serce albo mózg?". Aż mi ścisnęło gardło i pomyślałam, że trzeba wziąć się w garść. Z miejsca dostałam skierowanie do reumatologa i tak to ruszyło - wspomina.

Do tego samego reumatologa w międzyczasie zapisał się jej mąż, który do tej pory bez większych efektów leczył swoje problemy stawowe. Nawet kiedy witałem się z kolegami, odczuwałem ból w dłoniach i kościach. Nie byłem w stanie nosić obrączki - mówi Antoni. - Ale przede wszystkim miałem problem ze stawem skokowym. Byłem w sanatorium i chodziłem do ortopedy, który mówił, że najlepszym rozwiązaniem byłoby unieruchomienie stawu, a kiedy leki przeciwbólowe i antybiotyki przestaną działać, nawet amputacja. Na szczęście nie zgodziłem się na to, a później zmieniłem ortopedę na reumatologa.

Nowy lekarz skierował ich na cały szereg testów i przeprowadził bardzo dokładny wywiad. W pewnym momencie zapytał, czy nie ugryzł ich kleszcz. Kiedy odpowiedzieli, że niejeden, dostali skierowanie na kolejne badania. Diagnoza: borelioza. U męża norma przeciwciał była przekroczona 8-krotnie, choć to ja miałam gorsze objawy. Naprawdę się przestraszyłam - wspomina Alina.

Jak wygląda diagnostyka i leczenie boleriozy?

Klasyczne podejście do diagnostyki i leczenia boreliozy

Diagnozowanie boreliozy opiera się na wykrywaniu wytworzonych przez chorego przeciwciał skierowanych przeciwko krętkom BB. Ponieważ pojawiają się one w organizmie dopiero po 4-6 tygodniach od kontaktu z kleszczem, testy należy wykonywać właśnie po tym okresie. EUCALB (European Union Concerted Action on Lyme Borreliosis) zaleca dwustopniową diagnostykę boreliozy1:

Test ELISA Przy zastosowaniu tego badania chorobę stwierdza się, kiedy ilość przeciwciał w płynie mózgowo-rdzeniowym wynosi powyżej 5 BBU/ml1. Jest to najszybsza i najtańsza metoda diagnostyczna, obarczona jednak największym ryzykiem fałszywego wyniku, który pojawia się nawet w 70% przypadków.

Test Western Blot Uznaje się go za sposób eliminowania fałszywie pozytywnych i granicznych wyników ELISA2. Jest nieco dokładniejszy, ponieważ używa się w nim pojedynczych fragmentów krętka BB (tzw. prążków). Niestety ten test również nie jest jednoznaczny, ponieważ prążki mogą pochodzić także z innych bakterii.

badanie

Również terapia boreliozy wywołuje dziś spore kontrowersje. Bezpośrednio po ukąszeniu najłatwiej walczyć z potencjalnym zakażeniem. Na całym świecie toczą się jednak spory, przez jaki okres i w jakich dawkach stosować antybiotykoterapię. Istnieją 2 główne nurty tego sporu: IDSA i ILADS.

Leczenie według IDSA w uproszczeniu polega na podawaniu jednego antybiotyku, najczęściej doksycykliny, przez 3-6 tygodni, w zależności od stanu zaawansowania choroby. Wyjątkiem jest stwierdzenie neuroboreliozy - wówczas podaje się antybiotyk IV generacji, który zdolny jest do przenikania bariery krew-mózg (dożylnie, w warunkach szpitalnych). Po przeprowadzeniu terapii pacjenta uznaje się za wyleczonego, niezależnie od dalszego występowania czy też braku objawów chorobowych. Właśnie ten standard leczenia stosuje się w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia.

Z kolei według schematu ILADS w przypadku wczesnej boreliozy zalecane jest leczenie trzymiesięczne, a przy późnej (rok i więcej od zakażenia) - minimum roczne. Terapia antybiotykowa obejmuje znacznie większe dawki niż przy IDSA, a normą jest stosowanie kilku (3-5) jednocześnie. To podejście wymaga olbrzymiej samokontroli w zakresie stosowania farmaceutyków, suplementów i przede wszystkim restrykcyjnej diety przeciwgrzybiczej - jej nieprzestrzeganie znacznie zwiększa destrukcyjny wpływ antybiotyków na organizm i może wywołać równie groźną chorobę, czyli kandydozę.

Eksperci ILADS podkreślają, że kuracja musi uwzględniać koinfekcje i indywidualne objawy. Oprócz leczenia wspomagającego, obejmującego leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwdepresyjne, mowa tu o diecie bogatej w kwasy omega, koenzym Q10, witaminę B i magnez. W przypadku dolegliwości ze strony stawów ważne są także rehabilitacja i fizykoterapia, które pomogą uwolnić pacjenta od bólów i kurczu mięśni (np. masaże i nagrzewanie), zwiększając zakres ruchów i likwidując zesztywnienie3.

W Polsce jest wielu lekarzy stosujących ILADS, niestety jest to leczenie prywatne, nierefundowane przez NFZ.

Źródła: 1 Pol. Arch. Med. Wewn., 2008; 118: 314-317; 2 Przew. Lek., 2001; 68: 86-89; 3Ann. Int. Med., 2004, 144: 577-578

Borelioza: bagatelizowany problem

Borelioza definiowana jest jako choroba zakaźna wywoływana przez krętki Borrelia burgdorferi (BB). Przebiega w 2 fazach: wczesnej (stadium zakażenia ograniczonego i rozsianego) oraz późnej (stadium zakażenia przewlekłego). Pierwszym objawem zakażenia BB jest rumień wędrujący, który pojawia się po okresie wylęgania trwającym 3-32 dni. Niestety, nawet w 1/3 przypadków rumień w ogóle się nie ujawnia, a krętki BB wnikają do węzłów chłonnych lub za pośrednictwem krwi przedostają się do różnych narządów (stawów, mózgu, siatkówki czy mięśni)1.

Początkowe objawy - gorączka, poty, dreszcze, fale gorąca, zmęczenie, ociężałość, dolegliwości stawowe, drętwienie kończyn lub tylko palców, bóle i skurcze mięśni, tiki, kołatanie serca, skoki ciśnienia, problemy z koncentracją - przypominają przeziębienie lub przemęczenie, stąd często bywają bagatelizowane. Wtedy rozwija się zakażenie przewlekłe, które oznacza zmiany narządowe o charakterze neurologicznym lub reumatologicznym. Jako dominujące objawy wymienia się zmęczenie, bóle kostno-mięśniowe oraz zaburzenia funkcji poznawczych2, utrzymujące się ponad 12 miesięcy. Ich pozbycie się może wymagać nawet kilkudziesięciu miesięcy terapii. Ponadto infekcja BB może być bezpośrednio związana z rozwojem powikłań kardiologicznych: u prawie 33% pacjentów z niewydolnością serca wykryto obecność przeciwciał skierowanych przeciwko B. burgdorferi3.

W leczeniu choroby kluczowy jest pierwszy jej etap, ponieważ brak skutecznej diagnostyki i szybkiego wdrożenia terapii powodują, że infekcja przejdzie w niezwykle trudną do kontrolowania postać przewlekłą. Niestety na świecie właściwie rozpoznaje się zaledwie 1 na 7 przypadków boreliozy4.

Wynika to w głównej mierze z niespecyficznych objawów choroby i niejednoznacznych badań diagnostycznych. Medycyna nie dysponuje testem, który z całą pewnością potwierdziłby boreliozę lub zaprzeczył jej wystąpieniu. Dlatego rozpoznanie stawia się w oparciu o stan kliniczny pacjenta (objawy sugerujące chorobę), dane z wywiadu i badania serologiczne.

Objawy boleriozy po latach od ugryzienia

Małżonkowie badania krwi zrobili w przychodni i z wynikami udali się do lekarza rodzinnego, który stwierdził, że nie ma czym się martwić. Doktor uznał, że takie coś to każdy ma, to samo się wchłonie i możemy być spokojni. Jednak z czasem coraz bardziej odczuwaliśmy ból - wspomina Antoni. Równie optymistyczne nastawienie wykazał lekarz zakaźnik, do którego ich skierowano. Antoni przeszedł standardową antybiotykoterapię, ale Alina, która jest uczulona na większość leków stosowanych w takich przypadkach, po prostu nie mogła z niej skorzystać. Mimo to oboje usłyszeli, że są już zdrowi.

To chyba cud. Wszyscy pacjenci, którzy byli w kolejce do lekarza, wychodzili radośnie uzdrowieni, łącznie z nami - wspomina kobieta. - Co z tego, kiedy nasz stan wcale się nie poprawiał? Było wręcz coraz gorzej: w pewnym momencie ból i brak możliwości utrzymania równowagi przykuły Alinę do łóżka na niemal 3 miesiące. Byliśmy jak "młodzi starzy", bez sił i energii. Szukaliśmy w internecie czegoś, by się ratować, bo to przecież jeszcze nie był moment, by pakować się na tamten świat. Nie mamy nawet 60 lat. Mój tata umarł w wieku 74 lat i na parę lat przed śmiercią był sprawniejszy niż ja w okresie największych dolegliwości - przyznaje mężczyzna.

Pole elektromagnetyczne kontra borelioza

Tak natrafili w internecie na metodę BioRife. Jest to terapia wywodząca się ze Stanów Zjednoczonych. Do zabijania krętków boreliozy wykorzystuje się w niej pole elektromagnetyczne generowane przez lampę plazmową. Polega to na wprowadzeniu bakterii w drgania pod jego wpływem, co w rezultacie powoduje albo rozerwanie jej błony komórkowej i śmierć, albo takie osłabienie mechanizmów ochronnych, że staje się łatwym łupem naszego systemu odpornościowego.

Choć w Polsce tę metodę stosuje się od niedawna, nie jest wcale nowa. Jej prekursorem był Royal Raymond Rife - naukowiec i konstruktor rewolucyjnych mikroskopów, które jako pierwsze dawały możliwość obserwowania żywych patogenów. Podczas swoich doświadczeń Rife zaobserwował, że żywe organizmy, w tym wirusy i bakterie, posiadają własną częstotliwość lub wzorzec drgań. Odkrył również, że określone częstotliwości można wykorzystywać w celu niszczenia patogenów.

Aby lepiej zobrazować swoją teorię, naukowiec posługiwał się przykładem śpiewaczki operowej, która za pomocą ściśle określonej, wysokiej wibracji swojego głosu może skruszyć kryształowe kieliszki, powodując rozluźnienie i rozpad atomowej struktury szkła, z którego zostały one zrobione.Innymi słowy, generator Rife'a miał niszczyć wirusy i bakterie, a nawet komórki nowotworowe, które posiadają swoją własną częstotliwość, odmienną od wibracji zdrowego człowieka - tym samym nie zagrażając prawidłowym tkankom w organizmie. Dopracowując swoją metodę, wynalazca unicestwił komórki rakowe u ponad 400 zwierząt laboratoryjnych, ustalił także częstotliwości zabójcze dla wirusów opryszczki, zapalenia opon mózgowych, tężca, grypy i wielu innych. Spośród 16 pacjentów z terminalnym nowotworem aż 14 udało mu się wyleczyć w ciągu 90 dni.

Jednak po jakimś czasie dobra passa Rife’a minęła. Dotąd zainteresowane jego odkryciami środowisko medyczne zaczęło określać go mianem oszusta i znachora, a dziwny zbieg okoliczności doprowadził do wycofania się naukowców z badań, zniszczenia dokumentacji i maszyn Rife'a, a nawet procesu sądowego. Choć naukowiec ostatecznie go wygrał, stopniowo popadał w alkoholizm, a wraz z jego śmiercią idea leczenia za pomocą pola elektromagnetycznego umarła na kilkadziesiąt lat. Dopiero od niedawna przeżywa renesans, zwłaszcza że rosnąca liczba badań eksperymentalnych potwierdza zdolność pola elektromagnetycznego do hamowania wzrostu i rozwoju różnych rodzajów bakterii oraz zmniejszania ich przeżywalności, m.in. poprzez przerywanie integralności ich błon komórkowych5.                       

Nadzieja na wyleczenie boreliozy

Choć skuteczność tej metody nie została jak dotąd udowodniona w badaniach klinicznych, jest ona z powodzeniem stosowana zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, a o jej znaczeniu świadczą historie wielu pacjentów, którzy ją stosowali. Właśnie im zaufali Alina i Antoni, którzy zdecydowali się wypróbować terapię BioRife w Krakowie.

Już po pierwszym naświetlaniu przestał boleć mnie bark, a wcześniej nie byłam w stanie nawet zapiąć biustonosza. Zaczęłam się wysypiać. Z moimi oczami też jest już zdecydowanie lepiej, przedtem 2 razy w roku zmieniałam okulary. Mam lepszą pamięć, nie bolą mnie kości - relacjonuje kobieta. - Wcześniej najgorsze było to przewracanie się: idę, idę, a nagle lecę i nie mam się czego złapać. Teraz chodzę bez problemów, a niektórzy narzekają, że nawet za szybko - śmieje się, spoglądając na męża. Również Antoni odzyskał dawną energię, a o amputacji w ogóle już nie słyszy. Bóle w oczodołach ustąpiły, rano jestem wyspany, a w ciągu dnia mniej nerwowy. Wreszcie mogę normalnie chodzić do pracy. Jestem tokarzem, bez problemu stoję 8 godzin przy maszynie, a jeśli jest taka potrzeba, zostaję nawet dłużej - cieszy się mężczyzna.

Choć małżonkowie odzyskali energię i dobry stan zdrowia, mają świadomość, że nie powinni składać broni. Mieszkają na terenie pełnym kleszczy, więc w każdej chwili kolejne ugryzienie może spowodować nawrót objawów. Dlatego wciąż dokładnie obserwują swoje ciała, by jak najszybciej dostrzec ewentualnego mikroskopijnego wroga, a także regularnie korzystają z terapii BioRife. Teraz jest super, lampy nam pomogły i chyba do końca życia będziemy z nich korzystać, choćby profilaktycznie - mówi Alina.

Zapis wideo rozmowy znajduje się na stronie www.biorife.pl.

 

Bibliografia
  • Clin. Invest, 2004; 113: 1093-1101
  • Intern. J. Epidemiol., 2005; 34: 1340-1345
  • Folia Cardiol Exc 2008; 3: 375-382
  • Best. Pract. Res. Clin. Rheumatol. 2006; 20: 1099-1118
  • Przegl Elektrotech 2010; 12: 182-184
 
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą 11/2018
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny