Czy oczyszczanie wątroby i pęcherzyka żółciowego za pomocą procedury Andreasa Moritza to oszustwo?

Często czytam blog hiszpańskiego chemika i badacza Luisa Jimeneza, który zamieszcza w nim wszelkie nowinki dotyczące zdrowia.

03 lipiec 2017
Artykuł na: 4-5 minut
Zdrowe zakupy

Muszę przyznać, że jest w tym bardzo uczciwy, bo stara się publikować komentarze zarówno "pro", jak i "kontra". Sam napisał kilka książek na temat diet i prawidłowego odżywiania, więc jest osobą niejako uprawnioną do zabierania głosu. Ostatnio zainteresował mnie jego kontrowersyjny i szeroko komentowany artykuł, w którym krytycznie ustosunkował się do oczyszczania wątroby i pęcherzyka żółciowego za pomocą procedury propagowanej przez Andreasa Moritza (polski tytuł "Oczyszczanie wątroby i woreczka żółciowego, jak uniknąć współczesnych chorób"). Jest ona bardzo podobna do metody oczyszczania podawanej przez dr Huldę Clark.

Luis Jimenez udowadnia, że procedura proponowana w książce nie działa, a osoby stosujące tę metodę oczyszczania żywią fałszywą nadzieję, że sobie pomogły. Jimenez twierdzi, że wydalone różnego koloru i wielkości groszki nie są kamieniami, tylko raczej złogami cholesterolowymi stale obecnymi w wątrobie, przez całe nasze życie. Z kolei te bardziej twarde, rzeczywiście będące kamieniami, pochodzą z pęcherzyka żółciowego, a nie z wątroby. Jednak większość tworów kamieniopodobnych wywodzi się z jelita grubego i nie mają one nic wspólnego ani z pęcherzykiem, ani z wątrobą.

Dodatkowo podnosi on dyskusyjną kwestię ryzyka powiązanego z tym, że podczas kuracji przesuwanie się z pęcherzyka żółciowego jakiegoś większego kamienia może spowodować rozerwanie przewodu żółciowego, co jest niezwykle groźne dla zdrowia, a nawet życia. Poza tym samoistne wydalenie prawdziwych kamieni z pęcherzyka bez pomocy lekarza i silnych leków przeciwbólowych jest praktycznie niemożliwe. Obecność tak dużych kamieni w pęcherzyku najczęściej wiąże się z zapaleniem dróg żółciowych i trzustki, z uporczywymi atakami kolki. Wymaga interwencji chirurgicznej.

Pod tekstem Jimeneza znajdują się wypowiedzi chirurgów, którzy w swojej karierze zawodowej operowali setki, jeśli nie tysiące, pacjentów z chorą wątrobą, a także wykonujących sekcje zwłok. Twierdzą oni, że w żadnej wątrobie nie znaleźli ani śladu kamieni. Według nich Andreas Moritz jest samozwańczym uzdrowicielem bez odpowiedniego wykształcenia, a oczyszczanie wątroby z kamieni jest fikcją, ponieważ ona kamieni nie produkuje. Ich obecność w tym narządzie obserwuje się jedynie w przypadku choroby Carolego i wtedy konieczny jest zabieg chirurgiczny.

Internet pełen jest zdjęć różnej wielkości kamieni wydalonych podczas kuracji proponowanej przez Moritza. Jimenez twierdzi, że to nie kamienie, a jedynie złogi cholesterolowe, które każdy z nas ma i które wchodzą w reakcję chemiczną z przyjmowaną substancją (siarczan magnezu) i opuszczają nasz organizm w postaci skoagulowanych kulek. Dobre samopoczucie po usunięciu tych "kamieni" tłumaczy tym, że dogłębne oczyszczenie jelita grubego zawsze ma dla organizmu zbawienne skutki i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Objawy wielu chorób ustępują częściowo, a niekiedy całkowicie, w wyniku pozbycia się zastarzałych złogów, toksyn, zastoin - i to jest na pewno wielka korzyść z oczyszczania organizmu metodą Moritza.

Temat wart jest rozważenia przez każdego, kto chce samodzielnie stosować kurację Moritza czy Clark. Obie mają tyle samo zwolenników, ile przeciwników. Zanim więc podejmie się decyzję zgodną z własnym przekonaniem, warto zapoznać się z różnymi opiniami, by mieć szerszy pogląd. Zainteresowanym polecam blog Luisa Jimeneza.

(bb)

ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 4/2017
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny