Jak poradzić sobie z bolesnym rozstaniem?

Rozpad związku to nie tylko ciężkie przeżycia emocjonalne. Specjalistka Katherine Woodward Thomas proponuje 3 metody uzdrawiania ciała, serca i duszy.

Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Choć wolimy wyobrażać sobie samych siebie jako całkowicie nieza­leżnych i samowystarczalnych, naj­nowsze odkrycia wykazują, że ludzie są biologicznie i psychologicznie podatni na przywiązanie w sposób, który zdecydowanie uzależnia ich od bliskich i sprawia, że stają się szczególnie bezradni w kwestii regu­lacji wzajemnej autonomii2. Ktokolwiek wymyślił wyra­żenie „spłonąć z miłości”, dobrze wiedział, o czym mówi. Ponieważ mózg rejestruje odrzucenie w tym samym obszarze, w którym wyzwalany jest fizyczny ból, wczesnej fazie rozsta­nia często towarzyszy podwyższenie temperatury ciała. Może to powo­dować odczucie płonącej skóry z niepokojącymi dolegliwościami bólowymi o różnym nasileniu, przerażająco szybkim bądź niepra­widłowym tętnem oraz zalewem hormonów stresu – kortyzolu i adre­naliny. Te ostatnie mogą wywoływać bezsenność, brak apetytu i nad­mierną czujność, jak również osła­bienie układu odpornościowego1.

Wpływ rozstania na zdrowie

Koniec związku może być dla niektórych nie mniej traumatyczny niż amputacja i wpro­wadzać w stan fizycznego i emocjo­nalnego chaosu. Dr Judith Herman, psychiatra z Harvardzkiej Szkoły Medycznej, uznaje „przerwanie przywiązania” za jeden z poważ­niejszych wstrząsów – postawiła je na równi ze śmiercią członka rodziny. Badania rzeczywiście wykazują, że w czasie bolesnego rozstania ścieżki mózgowe imitują te występujące u osób zmagających się ze zgonem ukochanej osoby3.

Podczas swojego niedawnego wystąpienia dr Helen Fisher, antropolog biologii i starszy pra­cownik naukowy Instytutu Kinseya na Uniwersytecie Indiany, opisała ironię tego, co dzieje się w ludzkich mózgach po odtrąceniu przez uko­chaną osobę. Dokładnie ta część narządu, która uaktywnia się przy pierwszym zakochaniu, staje się jesz­cze bardziej czynna przy odrzuce­niu. Zamiast pozwolić człowiekowi na rozsądne postępowanie i skiero­wanie uwagi na rozpoczęcie nowego życia, umysł właściwie nasila pożądanie w stosunku do osoby, którą traci, wikłając go w szaleńczy stan pragnienia, chęci i tęsknoty.

Prof. Semir Zeki z Laborato­rium Neurobiologii Wellcome przy University College London opisał nienawiść jako „namiętność rów­nie interesującą, co miłość”. Jego badania demonstrują, jak niena­wiść dzieli z romantyczną miłością co najmniej 2 obwody mózgowe, co czyni człowieka biologicznie podatnym na utrzymywanie łącz­ności z byłym partnerem przez intensywne uczucia pogardy i obrzy­dzenia przez długi czas po odda­niu mu kluczy do mieszkania4.

Quote icon
Ludzie są biologicznie i psychologicznie podatni na przywiązanie w sposób, który zdecydowanie uzależnia ich od bliskich

Nieustanna walka, osobista lub w ramach systemu prawnego, to jeden ze sposobów na utrzymy­wanie więzi par, choć potencjalnie kosztowny. Bywa, że dwoje ludzi rozpaczliwie potrzebuje uzdrowie­nia emocji, a zamiast tego szkodzi sobie, przy okazji niszcząc swoje układy odpornościowe. Badanie przeprowadzone na Kolegium Medycznym Uniwersytetu Stano­wego Ohio dowiodło, że po kłótni, do której doszło w wyniku sporu, fizyczne rany goją się o 60% dłużej5. Dr Luis Cozolino z Uniwersy­tetu Pepperdine twierdzi, że mózg ma tylko jeden główny cel: zapew­nienie człowiekowi przetrwania. W jego świecie lepiej jest stwo­rzyć negatywne połączenie niż doświadczyć egzystencjalnej śmierci z powodu braku jakiejkolwiek więzi.

Jak działa mózg podczas rozstania?

A zatem nawet jeśli w głębi serca czujemy, że odpuszczenie to wła­ściwe zachowanie, nasze mózgi będą w nieskończoność kontynu­owały rozmyślania, planowanie i zgryzotę dotyczące każdej małej urazy i rany. Tylko po to, by utrzy­mać więź z kimś, komu może już nie zależeć na więzi z nami.  Biorąc to wszystko pod uwagę, łatwo zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi źle się zacho­wuje, kiedy miłość wygasa.

W swojej książce pt. „Inteligencja emocjonalna” (wydawnictwo Media Rodzina, 2016) Daniel Goleman wyjaśnia, co się dzieje, gdy w przy­padku zagrażających życiu zdarzeń kontrolę nad człowiekiem przejmuje reaktywny obszar mózgu. Jako tego typu przypadek postrzega on wła­śnie rozstanie. Kiedy uruchamiają się dzwonki alarmowe, pilne komu­nikaty inicjują wydzielanie hor­monów biorących udział w reakcji „walcz lub uciekaj”, które mobili­zują do działania, zanim uruchomi się racjonalne myślenie. Radykalnie ograniczony rozsądek, który może uczynić człowieka niezdolnym do właściwej oceny konsekwencji, sprawia, że ma on naturalną skłon­ność do niewłaściwych zachowań bez wyrzutów sumienia lub reakcji pozbawionych odniesienia do nor­malnych moralnych uwarunkowań.

Przeanalizujmy przypadek Tani, której dni mijają na badaniach sta­tystycznych powszechnie znanych testów psychologicznych w dużym ośrodku akademickim. W następ­stwie romansu jej męża, który dopro­wadził do jego odejścia, wykorzystała swój analityczny umysł do odgad­nięcia hasła do jego skrzynki e-ma­ilowej i zaczęła obsesyjnie śledzić go w sieci. Za wszelką cenę chciała zrozumieć, jak do tego doszło. Kiedy opisywała te wydarzenia, powiedziała, że kompletnie straciła poczucie wewnętrznego kompasu i czuła się niezdolna do uporania się z emocjami. A te zmuszały ją do tego, by każdej nocy godzi­nami siedziała przy komputerze i w kółko czytała maile byłego męża – aktualne i z przeszłości. Bolesne opuszczenie przez uko­chaną osobę może powodować stan niewielkiego przytłoczenia i utraty poczucia kontroli, ale rów­nież zalanie potężnymi emocjami, prowadzącymi do „samoleczenia” alkoholem, narkotykami, przygod­nym seksem lub kompulsywnymi zakupami.

Jedną z metod na złagodzenie tych trudnych emocji w zdrowszy sposób jest zaskakująco prosta praktyka – nazywanie własnych emocji.

Metody radzenia sobie z nie­szczęśliwym rozpadem związku

Nazywanie uczuć

Jedną z metod na złagodzenie tych trudnych emocji w zdrowszy sposób jest zaskakująco prosta praktyka – nazywanie własnych emocji. Psycholog społeczny dr Matthew Lieberman z Uniwersytetu Kalifor­nijskiego w Los Angeles był głów­nym autorem badania, w ramach którego on i jego współpracownicy prześwietlali mózgi 30 osób. Uczest­nikom pokazywano zdjęcia twarzy wyrażających silne emocje, takie jak smutek i rozpacz. Początkowo w mózgach ochotników gwałtow­nie wzrosła aktywność w obrębie ciała migdałowatego – obszaru związanego ze strachem, paniką i innymi intensywnymi emocjami. Kiedy jednak uczestnicy byli w stanie opisać wyraz twarzy, który oglądali, np. słowem „gniew”, aktywność ta znacząco się zmniejszała6.

Dr Lieberman wysnuł wnio­sek, że zdolność do określania emocji „wydaje się redukować reakcję na podstawowych emocjo­nalnych obwodach mózgowych, a zamiast tego rozświetla część mózgu kontrolującą odruchy”. Najwyraźniej prosty akt oceny wszystkich pojawiających się uczuć, zwany przez psychologów etykietowaniem, obniża pobudze­nie i może przywrócić człowie­kowi kontrolę nad jego życiem. Należy zadać sobie pytanie: „co czuję?”, a następnie nazy­wać jedno uczucie po drugim i poświęcić kilka chwil po prostu na obecność w tym doświad­czeniu, bez próby zmiany go.

We wszystkich przypadkach pokonywania traumy potrzebne jest opowiedzenie własnej histo­rii – powtarzanie jej raz za razem, mozolna próba splecenia w spójną całość fragmentarycznych i nie­pasujących do siebie kawałków pamięci i informacji. Rozmyślanie nad wszystkimi przeoczonymi sub­telnymi wskazówkami i decydują­cymi błędami, które się popełniło, będzie próbą wykreowania opo­wieści o rozstaniu, z którą można żyć. W przypadku większości ludzi jest ona snuta z perspektywy ofiary i wypełniona przypadkami niezrozu­mienia, znęcania się, poniżania czy niesprawiedliwego traktowania. Jed­nakże dopóki człowiek skupia uwagę na niegodziwych, niemoralnych czy złych zachowaniach byłego partnera, nie dostrzeże prawdopodobieństwa tego, że sam również może być odpo­wiedzialny za to, co się wydarzyło.

Quote icon
Celem świadomego rozstawania jest po prostu wolność

Odzyskiwanie siły

Oto kilka pytań, które wspomagają postrzeganie siebie w taki sposób, by uniknąć popełniania w przy­szłości tych samych błędów. Należy zadać sobie pytania:

  • „W jaki sposób pozbyłam/pozbyłem się w tym związku mojej siły?”,
  • „Co mnie do tego skłoniło?”,
  • „Co mogę zrobić teraz w celu jej odzyskania?”.

Psycholodzy mają nowe określenie na długotrwałe, jątrzące się rozża­lenie: zespół zgorzknienia pourazo­wego (ang. post-traumatic embitter­ment disorder, PTED). Obecnie jest on uznawany za poważne zagroże­nie zdrowotne, zwiastujące m.in. nadciśnienie tętnicze, osłabienie układu odpornościowego, problemy sercowo-naczyniowe, a także nie­pożądane zmiany metaboliczne. Dane, według których negatywne stany umysłu powodują problemy z sercem, są po prostu zdumiewa­jące. Zostały potwierdzone tak, jak to, że palenie szkodzi, a skala wpływu jest taka sama – mówi dr Charles Raison, profesor nad­zwyczajny psychiatrii w Szkole Medycznej Uniwersytetu Emory7.

Praktyka wybaczania

Wybaczenie to nie tyle uczucie, ile decyzja podejmowana na poziomie najsilniejszych i najmądrzejszych części osobowości. Kiedy czło­wiek czyni takie postanowienie, zaczyna neutralizować i łagodzić negatywną sytuację, w jakiej się znalazł, zapoczątkowując proces przejmowania kontroli nad własnym przeznaczeniem i zdrowiem8. Cel świadomego rozstawania to niekoniecznie oddanie sprawie­dliwości, zdobycie rekompensaty czy też obrona własnych racji. Celem świadomego rozstawa­nia jest po prostu wolność. A to jest dobre również dla naszego ciała.

Katherine Woodward Thomas, licencjonowana terapeutka małżeńska, autorka książki pt. „Conscious Uncoupling: 5 Steps to Living Happy Even After” (wydanie anglojęzyczne), opracowała proces świadomego rozstawania. Aby uzyskać więcej informacji na temat jej programów, odwiedź stronę www.KatherineWoodwardThomas.com.

Bibliografia
  • Nat Rev Neurosci, 2012; 13: 421034; Am J Psychiatry, 2004; 161: 2245-56
  • Soc Cogn Affect Neurosci, 2017; 12: 1072-82; Front Hum Neurosci, 2014; 8: 74
  • J Neurophysiol 2010; 104: 51-60
  • PLoS One, 2008; 3: e3556
  • Arch Gen Psychiatry, 2005; 62: 1377-84
  • Psychol Sci, 2007; 18: 421-8
  • Curr Cardiol Rep, 2016; 18: 106; J Clin Neurosci, 2018; 47: 1-5
  • Ann Behav Med, 2016; 50: 727-35; J Behav Med, 2003; 26: 373-93
Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny