TST pomoże w padaczce

Tatijana Hall-Roberts miewała do 7 ataków epileptycznych dziennie, aż jej matka odkryła łagodną technikę masażu, która odmieniła ich życie.

Artykuł na: 17-22 minuty
Zdrowe zakupy

Gdy w grudniu 1993 r. Tracey Hall-Roberts popędziła do szpitala ze swoją 11-miesięczną córeczką Tatijaną, nie miała pojęcia, że wyprawę tę będzie musiała powtarzać jeszcze bardzo wiele razy.

Napad padaczkowy męczył Tatijanę pełne 90 min, nim lekarze byli w stanie ją z niego wyciągnąć. 2 miesiące później, gdy sytuacja się powtórzyła, 29-letnia wówczas Tracey usłyszała, że jej córka cierpi na ataki epileptyczne wywołane padaczką obejmującą hipokamp znajdujący się w środkowej części płata skroniowego. Napady Tatijany zaklasyfikowano jako częściowe (jako że nie dotykały całego mózgu) oraz złożone, gdyż podczas epizodu częściowo bądź całkowicie traciła świadomość.

Dziewczynce przepisano silne leki przeciwpadaczkowe, które nie powstrzymywały jednak ataków, nawet po podaniu maksymalnej dawki dopuszczonej w jej wieku. Co gorsza, napady stawały się coraz częstsze i silniejsze.

Gdy Tatijana skończyła 3 lata, miewała do 7 ataków epileptycznych dziennie, a szpital stał się jej drugim domem. Tracey zmuszona była wyspecjalizować się w udzielaniu pierwszej pomocy i planować każdy dzień wokół choroby córki.

Przez następne 10 lat Tatijanie przepisywano cały szereg przeróżnych leków, ale żaden środek nie pomagał. Wręcz przeciwnie, towarzyszące im efekty uboczne sprawiły, że życie stało się jeszcze trudniejsze. Jeden z leków wywoływał "potworne koszmary nocne", które nie pozwalały przerażonej dziewczynce spać. Tracey zauważyła też, że włosy córki się przerzedziły, a cera zbladła i wystąpiły na niej plamy.

Wizyta w Great Ormond Street Hospital potwierdziła w końcu obawy matki: padaczka Tatijany należała do wyjątkowo trudnych przypadków i żadne leki nie mogły jej pomóc. Mimo to lekarze polecili Tracey, aby wciąż podawała córce leki przeciwpadaczkowe, bo inaczej służby socjalne będą miały podstawy, by odebrać jej dziecko.

Lekarze twierdzili, że jedyna nadzieja to chirurgiczne usunięcie części mózgu pokrytej bliznami powstałymi w wyniku padaczki.

- Szanse, że operacja się powiedzie, wynosiły ok. 70% - wspomina Tracey. Istniało jednak ryzyko poważnych komplikacji.

Zrezygnowana kobieta niechętnie zdecydowała się zgłosić córkę na listę pacjentów oczekujących, lecz jednocześnie zaczęła rozglądać się za alternatywnymi metodami terapii.

Standardowe leczenie epilepsji

Terapia padaczki - choroby zakłócającej wyładowania elektryczne komórek nerwowych, co charakteryzuje się nawracającymi atakami - polega zazwyczaj na podawaniu leków przeciwpadaczkowych. Nie eliminują one przyczyn epilepsji, ale są w stanie zapobiec nawrotom napadów poprzez wpływanie na przepływ impulsów elektrycznych bądź wprowadzanie zmian w gospodarce chemicznej mózgu.

Ataki padaczki ustępują w wyniku przyjmowania leków u ok. 2/3 pacjentów ze świeżo zdiagnozowaną chorobą1. Pacjenci muszą za to jednak słono zapłacić, ponieważ leki przeciwpadaczkowe wyciszają wszystkie funkcje ośrodkowego układu nerwowego, co wiąże się z otępieniem, zawrotami głowy, ataksją (niezbornością ruchową), zaburzeniami poznawczymi i wizualnymi oraz nieprzyjemnymi symptomami ze strony układu pokarmowego2.

Niektóre leki przeciwpadaczkowe, włączając te nowej generacji, które są ponoć bezpieczniejsze, łączą się z niepożądanymi objawami psychicznymi. Jak wykazało pewne badanie nad lekami II generacji, takimi jak gabapentyna, lamotrygina, oksykarbazepina czy tiagabina, wszystkie one niosą ze sobą zwiększone ryzyko próby samobójczej lub gwałtownej śmierci3.

Inne poważne skutki uboczne związane z przyjmowaniem leków przeciwpadaczkowych to toksyczność wielonarządowa, zespół Stevensa-Johnsona (SJS; potencjalnie śmiertelna reakcja skóry i tkanek śluzowych)4 i skazy krwotoczne, np. niedokrwistość aplastyczna, wydłużony czas krzepnięcia oraz małopłytkowość (zaniżona liczba trombocytów we krwi)5. Leki przeciwpadaczkowe mogą nawet nasilić ataki epilepsji6, a u 30-40% pacjentów napady nadal występują, pomimo zażywania farmaceutyków4.

Innym wariantem leczenia jest operacja mózgu, zalecana najczęściej w przypadkach ciężkiej padaczki, opornej na farmakoterapię. Chirurg usuwa wówczas drobny fragment mózgu, który odpowiada za występowanie napadów. Jak wynika z pewnego przeglądu, ok. 65% operacji kończy się sukcesem7, lecz towarzyszy im znaczne ryzyko, dotyczące m.in. utraty pamięci, podwójnego widzenia, paraliżu jednej strony ciała i zwiększenia częstotliwości napadów epilepsji8.

Opcja niechirurgiczna

Na tym etapie Tracey - z wykształcenia księgowa, zajmująca się coachingiem i zainteresowana medycyną holistyczną - miała już za sobą kilka wizyt u specjalistów terapii alternatywnych i komplementarnych, w tym homeopatów, osteopatów czaszkowych czy specjalistów od biorezonansu.

Nic jednak nie pomogło ograniczyć napadów córki. Tracey słyszała o skuteczności diety ketogenicznej, przewidującej spożywanie dużej ilości tłuszczów i małej węglowodanów, którą często poleca się w przypadkach padaczki dziecięcej. Jednak alergie pokarmowe Tatijany uniemożliwiły jej stosowanie.

Podczas dalszych poszukiwań Tracey przypadkiem natknęła się na terapię, która miała odwrócić losy ich obu. Tatijana była wówczas nastolatką nieradzącą sobie w szkole do tego stopnia, że większość czasu spędzała, "kryjąc się po krzakach" i unikając nauczycieli oraz uczniów.

Tracey zdawała sobie sprawę, że u córki występują zaburzenia behawioralne nierzadko kojarzone z autyzmem, dlatego też zapoznawała się z metodami terapii alternatywnych przeznaczonymi dla dzieci ze spektrum autystycznym. Na stronie internetowej poświęconej takim właśnie terapiom kobieta odnalazła wzmiankę o Technice Scotson (TST).

Technika ta, opracowana przez Lindę Scotson, matkę opiekującą się synem z porażeniem mózgowym, opiera się na teorii, że problemy neurologiczne mają związek z nieprawidłowym oddechem. To rodzaj masażu, który polega na wywieraniu lekkiego nacisku na mięśnie biorące udział w procesie oddychania oraz utrzymywania prawidłowej postawy ciała, co ma na celu zwiększenie przepływu tlenu do mózgu.

Jako że niedobory tlenowe stanowią znaną przyczynę padaczki skroniowej zdiagnozowanej u Tatijany, Tracey uznała TST za idealną terapię dla córki. Zachęciły ją ponadto entuzjastyczne opinie zamieszczone w internecie przez rodziców innych dzieci z padaczką.

- Rodzice ufają innym rodzicom - tłumaczy. - Zwłaszcza gdy utracili całą wiarę w konwencjonalną medycynę.

Nawiązawszy kontakt z Lindą, Tracey i Tatijana odbyły dwuipółgodzinną podróż z rodzinnego Thurston do kliniki Advance Centre w miejscowości East Grinstead w West Sussex. Została ona założona przez Lindę w 1993 r., aby pomagać dzieciom z urazami mózgu oraz ich rodzicom. Tam też Linda szkoli rodziców w zakresie Techniki Scotson i uczy, jak stosować ją w praktyce.

W czasie dwugodzinnej wizyty wstępnej Tracey dowiedziała się, jak wykonać podstawowy zestaw ćwiczeń masujących, przeznaczony dla wszystkich dzieci leczonych w klinice, aby wzmocnić płuca i przeponę. Później kobieta poznała masaż opracowany specjalnie z myślą o konkretnych dolegliwościach i potrzebach jej córki.

- Naprawdę nietrudno było się tego nauczyć - mówi Tracey. - Do wykonania masażu potrzebne są tylko kawałek zwiniętego materiału i trochę miejsca, żeby dziecko miało się gdzie położyć. Niektóre ćwiczenia uciskowe wykonuje się gołymi rękami, ale czasem warto zastosować zwinięty materiał, żeby wywierać nacisk na większą powierzchnię ciała.

W ciągu 2 tygodni od rozpoczęcia terapii TST Tracey zauważyła u córki zmianę. Tatijana zaczęła lepiej sypiać i miała więcej energii.

Poprawił się również jej wygląd zewnętrzny: cera się wygładziła, a całe ciało wysmukliło.

Jeśli chodzi zaś o napady padaczki, z początku zdarzały się jeszcze częściej, ale Tracey jest zdania, że była to tylko oznaka, iż mózg przystosowywał się do zwiększonej, właściwej ilości dostarczanego mu tlenu.

Stopniowo ataki zaczęły ustępować, a Tracey nie musiała już co tydzień pędzić z córką do szpitala.

Dieta a padaczka

Jak udowodniono, sposób odżywiania odgrywa znaczącą rolę w leczeniu epilepsji. Spopularyzowana w latach 20. tzw. dieta ketogeniczna - bogata w tłuszcze, uboga w węglowodany, o adekwatnej ilości białek - może być nawet skuteczniejsza w walce z padaczką niż większość najnowszych medykamentów9.

Jednak taki ścisły jadłospis nie każdemu służy. W przypadku Tatijany na jego wprowadzenie nie pozwoliły liczne alergie pokarmowe. Zamiast tego dziewczyna stosuje więc dietę zasadową, opartą w 100% na żywności ekologicznej i w olną od znanych jej alergenów.

Odkąd Tatijana zaczęła stosować TST, je też bardzo dużo fermentowanych warzyw i pije surowy kefir, zgodnie z zaleceniami Lindy Scotson. Wysoki poziom pre- i probiotyków w takim pożywieniu uważa się bowiem za korzystny nie tylko dla jelit, ale i dla mózgu.

TST na co dzień

Do czasu, gdy Tatijana skończyła 18 lat, znacząco polepszyły się zarówno jej zdrowie, jak i pewność siebie oraz zdolności interpersonalne. Poprawa była tak istotna, że dziewczyna zdołała dostać się na kierunek związany z modą na obleganym wydziale Norwich University of the Arts.

Wkrótce po zdobyciu jednego z 45 miejsc Tatijana otrzymała nagrodę im. Penelope Hewes za osiągnięcia w nauce, a przez niemal 2 lata nie miała ataku padaczki. Jednak pod koniec drugiego roku na uniwersytecie napady powróciły, co zbiegło się w czasie ze wzmożonym stresem związanym ze studiami.

- Stres zdecydowanie przyczynił się do nawrotu ataków - twierdzi Tracey. - Chociaż w tamtym okresie zaniechałyśmy też masaży. Teraz już rozumiem, że nie możemy więcej z nich rezygnować.

Niestety Tatijana musiała zrezygnować ze studiów. Od tego czasu powróciła wraz z mamą do TST i powoli odzyskuje pewność siebie. Niektóre ćwiczenia uciskowe potrafi dziś wykonać sama na sobie, a ponadto regularnie stosuje techniki radzenia sobie ze stresem, takie jak 10-minutowe spacery czy boksowanie worka treningowego. Nauczyła się nawet, jak zauważyć wczesne oznaki nadchodzącego ataku i jak mu zapobiec.

Tracey przekonuje, że to właśnie owo poczucie kontroli jest jednym z najlepszych skutków TST.

- Gdy twoje dziecko jest chore lub ma specjalne potrzeby, musisz oddać kontrolę lekarzowi lub terapeucie, co powoduje, że oddalasz się od niego - mówi kobieta. - TST pozwala tę kontrolę odzyskać i na powrót uczestniczyć w przywracaniu dziecku zdrowia. Cudownie jest odbudować tę więź.

Dziś 23-letnia Tatijana również cieszy się z przywróconej kontroli nad własnym stanem zdrowia. O operacji już się nie wspomina i chociaż dziewczyna nadal przyjmuje leki, ich dawka jest stopniowo obniżana, a ona ma nadzieję niedługo całkiem odstawić medykamenty.

Technika Scotson

TST powstało, gdy zdeterminowana matka postanowiła pomóc synowi z poważnym uszkodzeniem mózgu. Linda Scotson była malarką i wykładała sztukę na uczelni, ale rzuciła pracę, gdy jej syn Doran urodził się z porażeniem mózgowym i wadami słuchu. Lekarze mówili jej, że syn nigdy nie będzie w stanie siedzieć, stać, chodzić czy jeść o własnych siłach.

Gdy zawodziły kolejne terapie alternatywne, Linda na własną rękę zabrała się za studiowanie schorzeń neurologicznych u dzieci. Z czasem nabrała przekonania, że źródłem problemu są nieprawidłowości w procesie oddychania.

Linda udała się ze swymi poglądami do prof. Patricka Walla, kierującego Wydziałem Badań nad Mózgiem na University College London, by w rezultacie dostać się na studia doktorskie na Wydziale Neuronauki.

W toku swych badań Linda wykazała, że zaburzenia oddychania wpływają na rozwój mózgu, postawę ciała, krążenie krwi, układ mięśniowo-szkieletowy i koordynację kończyn. Co więcej, nieprawidłowe oddychanie odbija się też na takich funkcjach organizmu, jak obieg płynu mózgowo-rdzeniowego, mowa, sen, zdolność uczenia się oraz trawienie. Kobieta odnalazła też ogniwo łączące zaburzenia oddychania i napady epileptyczne, które często obserwuje się u dzieci autystycznych. Linda opracowała sposób na odtworzenie zmian w napięciach wewnątrz organizmu, które powstają w wyniku prawidłowych procesów oddechowych.

- Napięcia te napinają i rozluźniają naczynia krwionośne, co usprawnia przepływ krwi do narządów i delikatnie zwiększa dopływ tlenu do neuronów, które następnie wysyłają sygnały z kończyn i organów wewnętrznych do mózgu - wyjaśnia. Opracowana przez nią metoda łagodnego miejscowego masażu znana jest dziś jako Technika Scotson. Gdy Linda przekonała się, że przyniosła ona poprawę u jej syna, zaczęła stosować terapię u innych dzieci z porażeniem mózgowym oraz z autyzmem, epilepsją i innymi chorobami neurologicznymi.

- Za każdym razem uzyskiwałam podobnie korzystne efekty - wspomina Linda. - Co ważne, starałam się nie tyle wyleczyć daną chorobę, co raczej przywrócić dziecku właściwy przebieg procesów, które zależą od prawidłowego oddychania. W 1993 r. Linda założyła klinikę Advance Centre, w której uczy rodziców techniki TST. Przez lata była świadkiem wielu wspaniałych przemian u dzieci z licznymi schorzeniami neurologicznymi.

Jeśli chodzi zaś o Dorana, dziś jest atletycznym 37-latkiem, który biega w półmaratonach, samodzielnie podróżuje i realizuje się artystycznie. - Doran osiągnął więcej, niż przewidywali to wszyscy lekarze, u których byliśmy - mówi Linda.

Obecnie kobieta szykuje się do obrony doktoratu i stara się o stypendium naukowe na przeprowadzenie badań kontrolnych nad TST, które miałyby na celu wprowadzenie terapii do medycyny konwencjonalnej. Więcej informacji o TST znajduje się pod tym adresem.

 Joanna Evans

Bibliografia

  1. Epilepsy Curr, 2008; 8: 90–1
  2. Am Fam Physician, 2001; 64: 91–8
  3. JAMA, 2010; 303: 1401–9
  4. JAMA, 2004; 291: 605–14
  5. Int J Prev Med, 2013; 4 [Suppl 2]: S330–7
  6. Epilepsy Curr, 2002; 2: 184–5
  7. Cochrane Database Syst Rev, 2015; 7: CD010541
  8. https://goo.gl/Wra2d2
  9. Pediatrics, 2007; 119: 535–43
Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny