Dyskopatia - objawy, przyczyny i leczenie. Jak pokonałam dyskopatię bez operacji?

Osteopata Sally Lansdale doskonale znała ograniczenia operacji kręgosłupa, kiedy więc rozwinęła się u niej przepuklina krążka międzykręgowego, znalazła bezpieczniejszą opcję.

Artykuł na: 29-37 minut
Zdrowe zakupy

Kiedy Sally Lansdale w 1984 r. ukończyła szkolenie w Brytyjskiej Szkole Osteopatii, nie zdawała sobie sprawy z tego, że pewnego dnia jej ciało przekroczy granice tego, co osteopatia i chiropraktyka mogły wtedy skutecznie leczyć. – Zawsze bolała mnie dolna część pleców. Większość kręgarzy ma problemy z kręgosłupem ze względu na nasze szkolenie. Najpierw praktykują na Tobie studenci, a potem przez jakiś czas jest trochę ryzykownie, kiedy po ukończeniu szkoły po raz pierwszy leczy się pacjentów – przyznaje Sally.

Rzadko myślała o swoim chronicznym bólu kręgosłupa o niewielkim nasileniu w odcinkach szyjnym i lędźwiowym. Poza praktyką osteopaty prowadziła aktywny tryb życia, który obejmował pasję do gry w tenisa i jazdy konnej. Następnie seria wypadków – upadek z konia, kontuzje podczas windsurfingu i jazdy na nartach – nasiliła istniejący problem. W wyniku wypadku samochodowego kobieta doświadczyła również urazu kręgosłupa szyjnego. – Pojedynczo żaden z tych incydentów nie był poważny, ale ból pleców się nasilił, a potem rozwinęła się rwa kulszowa – opowiada Sally.

Określenie to odnosi się do ucisku nerwu kulszowego biegnącego od dolnej części pleców przez biodro i pośladek wzdłuż nogi. – Trudno mi było wstawać, a ból był bardzo silny. Jednak dopiero kiedy pojawiły się parestezje w obu dłoniach i stopach, naprawdę się zaniepokoiłam – wspomina kobieta. Profesjonalna wiedza Sally doprowadziła ją do podejrzenia, że rozwinęło się u niej stwardnienie rozsiane – powodująca inwalidztwo choroba mózgu, rdzenia kręgowego i ośrodkowego układu nerwowego. Przeszła badanie z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego, które wykazało uwypuklenia kilku dysków w odcinku szyjnym i lędźwiowym kręgosłupa.

Kobieta natychmiast rozpoczęła serię zabiegów u osteopaty, które pomogły, ale nie uwolniły jej od bólu. – Proste czynności, takie jak próba podniesienia zakupów spożywczych, kiedy szłam ze sklepu, sprawiały, że wszystkie dolegliwości wracały – wspomina Sally. W miarę pogarszania się kondycji pleców kobieta zaczęła wyznaczać sobie tempo pracy. – Przyjmowałam kilku pacjentów, następnie wykonywałam ćwiczenia, po czym wracałam do pracy.

Niechirurgiczna dekompresja kręgosłupa stanowiła dla Sally realną alternatywną opcję złagodzenia jej bólu pleców.

Większość poranków spędzałam na spacerach, by aktywizować kręgosłup. Pewnego dnia, kiedy szłam korytarzem w pracy, pacjent powiedział: "Kulejesz! Jesteś w gorszej sytuacji niż ja!". Miał rację, ale udawałam, że to nic i robiłam swoje – wspomina Sally. W końcu dotarła do punktu, w którym nie mogła już znieść bólu. Miała nadzieję na uniknięcie operacji, tym bardziej, że wcześniej słyszała, iż ostatni postęp w dziedzinie metod niechirurgicznej dekompresji kręgosłupa, opracowanych przez dr. Allana Dyera w 1985 r., znacznie wykroczył poza tradycyjne urządzenia do trakcji kręgosłupa, przeznaczone do leczenia dyskopatii lub przepukliny krążka międzykręgowego, rwy kulszowej, ucisków na nerw, narośli kostnych, choroby zwyrodnieniowej krążka międzykręgowego i innych. Stanowiło to dla niej realną opcję złagodzenia bólu pleców.

Pod napięciem

Wybrzuszenie, wypadnięcie i przerwanie krążka międzykręgowego (dyskopatia), zapadnięcie dysku, niestabilność więzadeł kręgosłupa i osteofity mogą zwężać kanał kręgowy i otwory nerwowe. Powoduje to podrażnienie, stan zapalny i przewlekły ból o znacznym nasileniu. Trakcję kręgosłupa, czyli rozciąganie go w celu odciążenia uciśniętych dysków, stosowano z różnym skutkiem od czasów Hipokratesa (460-385 p.n.e.). Sam "ojciec medycyny" leczył dyskopatię technikami manipulacyjnymi z wykorzystaniem grawitacji i stołu trakcyjnego z pasami, kołami i osiami.

W latach 50. XX w. lider brytyjskiej osteopatii James Cyriax spopularyzował rodzaj opracowanej przez siebie, zmechanizowanej trakcji lędźwiowej, w terapii dyskopatii dolnej części pleców. Przez lata wyniki badań klinicznych oceniających skuteczność podstawowej trakcji w łagodzeniu bólu pleców i leczeniu schorzeń kręgosłupa, szczególnie dolegliwości bólowych odcinka lędźwiowego, były bardzo zróżnicowane. Zespół badawczy z Uniwersytetu Ulster w Irlandii Północnej stwierdził np. "utrzymujący się brak metodologicznej dyscypliny oraz ograniczone zastosowanie parametrów klinicznych wykorzystywanych w praktyce"1.

Innym stale stawianym zarzutem, poza niespójnymi wynikami badań, był oczywisty fakt, że często trakcja przynosi tylko chwilową ulgę. Po jej zwolnieniu ból pleców zwykle szybko powraca. Chirurgiczną dekompresję kręgosłupa stosowano przez dziesięciolecia w próbach łagodzenia tych samych objawów bólu pleców, co za pomocą trakcji – tych powodowanych przez ucisk (kompresję) na rdzeń kręgowy i korzenie nerwowe. Jej różne formy są równie powszechne (patrz ramka na następnej stronie), co potencjalnie niebezpieczne.

Przykładowo możliwe działania niepożądane discektomii obejmują uszkodzenie korzenia nerwowego, ból pooperacyjny, krwawienie i infekcję, zakrzepicę żył głębokich oraz nietrzymanie moczu bądź stolca. Laminektomie z kolei mogą powodować uszkodzenie nerwu, zakrzepy, infekcję i wyciek płynu rdzeniowego, a korpektomia skutkuje czasem silnym bólem, skrajnym osłabieniem kończyn, odrętwieniem i redukcją, a nawet utratą zdolności motorycznych. Również stosunkowo prosta procedura usunięcia narośli kostnych może być źródłem problemów, a wszystkie zabiegi chirurgiczne niosą za sobą ryzyko w związku z zastosowaniem znieczulenia.

– Nie lubię krytykować medycyny, ale w 25% przypadków ból pleców pogarsza się po operacji. Dlaczego miałabym tak ryzykować? – pyta Sally. Chiropraktyk dr Tim Kanady jest jeszcze bardziej brutalnie szczery w kwestii kiepskich rokowań. – Statystycznie operacje pleców to najmniej skuteczny obszar chirurgii. Większość pacjentów w ciągu roku wraca pod nóż – nie owija w bawełnę. Kiedy Sally zastanawiała się nawet nad tym, czy będzie mogła kontynuować pracę, usłyszała o pracy dr. Allana Dyera i nowej serii urządzeń do niechirurgicznej dekompresji kręgosłupa. Wprowadzenie ich na rynek zainicjowało rozwój terapii z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej.

Metoda dr. Dyera rozciąga kręgosłup za pomocą starannie skalibrowanego napięcia. Utrzymuje się je, po czym częściowo zwalnia. Ta zmienna dynamika nacisku i rozluźnienia jest wielokrotnie powtarzana w czasie półgodzinnej sesji. Napięcie daje uszkodzonym dyskom więcej miejsca w kręgosłupie oraz pobudza dopływ krwi, składników odżywczych i tlenu do dotkniętego zaburzeniami obszaru. Zastosowana zamiast nienaturalnego nieprzerwanego ucisku w ramach tradycyjnej trakcji zmienna dynamika stymuluje fizjologiczne działanie.

Dysk zaczyna leczyć się naturalnie i odzyskuje swój pierwotny kształt. Sally zlokalizowała jedyne tego typu urządzenie w kraju, które stosował jej kolega po fachu w Klinice Buckingham w Glasgow. – Poszłam do tego osteopaty i w zasadzie już po jednym zabiegu odczułam dużą różnicę. Tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo pochylałam się do przodu, a już po pierwszym spotkaniu mogłam stanąć prosto – opowiada.

Konwencjonalne leczenie dyskopatii

Wiele problemów z plecami wynika z ucisku na nerwy lub sam rdzeń kręgowy przez wypadający dysk (przepuklina krążka międzykręgowego) bądź zwężenie (stenozę) kręgosłupa, kręgów lub stawów międzywyrostkowych (niewielkie zgrubienia z boku każdego dysku, które wspomagają ruch kręgosłupa).

Powszechnie zalecane procedury chirurgiczne mające na celu dekompresję obejmują:

  • discektomię – usunięcie części dysku w celu złagodzenia nacisku na korzenie nerwowe,
  • korpektomię – usunięcie głównej struktury kręgu, w tym dysków,
  • laminotomię lub laminektomię – usunięcie części łuków kostnych otaczających kanał kręgowy,
  • usunięcie osteofitu – chirurgiczne wycięcie narośli kostnych,
  • rizotomię – ucięcie lub kauteryzację wybranych korzeni nerwu rdzeniowego.

Różnicowa dynamika międzykręgowa

Bólu dolnej części pleców przynajmniej raz w ciągu całego życia doświadcza 80% osób dorosłych. Szacuje się też, że 80% dolegliwości w obrębie lędźwiowego odcinka kręgosłupa ma związek z problemami z krążkami międzykręgowymi2. Terapia z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej to skomputeryzowana, niechirurgiczna dekompresja kręgosłupa stosowana w leczeniu bólu dolnej części pleców i szyi oraz często związanych z nimi schorzeń, takich jak rwa kulszowa.

Jednym z jej najważniejszych i najbardziej wyjątkowych aspektów jest to, że – w przeciwieństwie do powszechnych urządzeń do trakcji – generowane przez przyrząd i sterowane komputerowo siły ciągnące można wykorzystywać do delikatnego odsuwania od siebie konkretnych odcinków kręgosłupa i łagodzenia nacisku na określone dyski i nerwy przy jednoczesnym lekkim rozciąganiu napiętych mięśni i sztywnych więzadeł. Udowodniono, że terapia z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej jest bezpieczna i bezbolesna.

70% pacjentów, którzy doświadczają pozytywnego oddziaływania terapii, po 2 latach wciąż nie odczuwa dolegliwości bólowych.

Przeciętny plan leczenia obejmuje ok. 20 sesji, które realizuje się w ciągu ok. 5 tygodni. Każdy zabieg wykonuje się przy użyciu fizjoterapeutycznego urządzenia pod nadzorem profesjonalisty. Sesje trwają zazwyczaj ok. 30 min, o ile nie towarzyszą im inne nieinwazyjne procedury, takie jak tzw. zimny laser, ciepłolecznictwo lub manipulacja manualna. Podczas zabiegu napięcie (ciężar) rozpoczyna się od zerowego i stopniowo zwiększa się je do wartości ok. połowy masy ciała pacjenta. Następnie następuje niewielka redukcja i utrzymanie, po czym kolejna redukcja i utrzymywanie coraz mniejszego nacisku. Przy każdym zabiegu, jeśli wszystko przebiega dobrze, terapeuta zwiększa obciążenie i bazuje na nim, dopóki nie nastąpi zmiana w problematycznym obszarze kręgosłupa.

Historia sukcesu - 58-letni Tatsuya z Londynu

Tatsuya przez 8 miesięcy był unieruchomiony przez przepuklinę krążka międzykręgowego, silny ból dolnej części pleców i rwę kulszową. Zanim trafił do specjalisty w dziedzinie kręgosłupa, był w stanie przejść o kulach maksymalnie ok.50 m. Lekarze ze szpitala, w którym był leczony, zewnątrzoponowo podawali mu środki sterydowe w celu redukcji stanu zapalnego i bólu związanego z uciskiem na korzeń nerwu.

Kiedy to nie pomagało, zalecono mu przyjmowanie leków przeciwzapalnych. Te spowodowały niestety objawy niepożądane, takie jak nieregularne bicie serca, zawroty głowy, nadwrażliwość skóry i przygnębienie. Sally Lansdale i terapia z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej wydawały się jego ostatnią nadzieją. – Nie chciałem poddawać się operacji z powodu przepukliny krążka międzykręgowego. I chociaż odczuwałem silny ból, prawdę mówiąc, zasnąłem podczas zabiegu u Sally – wspomina mężczyzna. Jak mówi, dzięki terapii dekompresyjnej centrum bólu dolnej części pleców oraz objawy rwy kulszowej znacznie osłabły, a on może samodzielnie chodzić.

– Codziennie powoli spaceruję przez 30-40 min. Uświadomiłem sobie też, że ćwiczenia oddechowe wspomagające krążenie krwi, uszczęśliwiają mnie i zapewniają dobry nastrój. Każdego ranka przez 15-20 min wykonuję też trening stabilizacyjny mięśni głębokich. W ten sposób zyskałem siłę i elastyczność – opowiada Tatsuya.

 

Potwierdzone wyniki

W przeciwieństwie do przestarzałych urządzeń do trakcji wyniki badań klinicznych nad terapią z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej są obiecujące, zwłaszcza w takich schorzeniach jak rwa kulszowa, przepuklina krążka międzykręgowego, choroba zwyrodnieniowa krążka międzykręgowego czy zespół tylnego stawu międzywyrostkowego. W jednej z prób u 86% pacjentów z pęknięciem krążka międzykręgowego i 75% tych z chorobą zwyrodnieniową stawów międzywyrostkowych po terapii dekompresyjnej uzyskano wyniki "dobre" (poprawa na poziomie 50-89%) lub "doskonałe" (poprawa w 90-100%).

Dla kontrastu: dzięki trakcji rezultaty te osiągnięto odpowiednio tylko u 55 i 50% chorych3. Wyniki terapii z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej utrzymują się również o wiele dłużej niż te osiągnięte dzięki trakcji. Przyjmuje się, że ok. 70% pacjentów, którzy doświadczają pozytywnego oddziaływania tej pierwszej, nie odczuwa dolegliwości bólowych po 2 latach.

Sally była pod takim wrażeniem wyników, które osiągnęła dzięki terapii z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej, że natychmiast zdecydowała się włączyć ją do swojej własnej praktyki osteopatycznej. Ukończyła szkolenie, by zdobyć certyfikat wymagany do pracy ze sprzętem, a jej biuro najpierw wynajęło, a następnie zakupiło odpowiednią maszynę. Tak jej praktyka osteopatyczna stała się drugą w Wielkiej Brytanii z takim urządzeniem.

– Zdecydowanie warto wypróbować tę terapię, ponieważ operacja może kosztować co najmniej 15 tys. funtów, podczas gdy pełna seria zabiegów z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej 10% tego – zaznacza Sally. W Wielkiej Brytanii koszty takiego leczenia często pokrywa ubezpieczenie, ponieważ wykazano, że skutkuje ono statystycznie znaczącym złagodzeniem bólu dolnej części pleców, kiedy stosuje się je wraz z innymi niechirurgicznymi technikami, takimi jak laseroterapia i manipulacja w obrębie tkanek miękkich4.

W badaniach klinicznych terapia ta znacząco redukowała dolegliwości bólowe odcinków szyjnego i lędźwiowego kręgosłupa, jak również ograniczyła związane z nimi mrowienie i poczucie odrętwienia oraz osłabienie mięśni5.

Historia sukcesu - 49-letnia Jennie z Londynu

Jennie zmagała się z bólem pleców, odkąd pamięta. Badanie z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego wykazało dyskopatię odcinka lędźwiowego na poziomie L5, która oddziaływała na nerw kulszowy i powodowała ekstremalne objawy rwy kulszowej, czasami wręcz unieruchamiające kobietę. Przez jakiś czas kontrolowała swój stan regularnymi zabiegami u osteopaty i środkami przeciwbólowymi.

– W końcu ból był nie do zniesienia i nie byłam w stanie stać bez omdlenia dłużej niż 90 s. We wszystkim potrzebowałam pomocy – wspomina. Po miesiącu takiego funkcjonowania 2 niezależnych specjalistów zaleciło sterydowe blokady nerwów, wyznaczono także termin operacji kręgosłupa.

– W końcu drugi zastrzyk zaczął działać. Wciąż odczuwałam silny ból, ale mogłam się ruszać. Przyjmowałam dużo leków, ale rzadko hamowały ból nerwu, a ja wciąż nie byłam w stanie samodzielnie się przemieszczać – opowiada pacjentka, która ciągle musiała chłodzić plecy i leżeć płasko. Niechętna operacji Jennie zaczęła szukać innych opcji. Po przeczytaniu o leczeniu kręgosłupa z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej zrozumiała, że nie ma już nic do stracenia, i umówiła się na zabieg do Sally Lansdale.

– Przyszłam i usiadłam z gorącą podkładką na dolnej części pleców na 10 min, a następnie przeszłam do gabinetu zabiegowego, gdzie wytłumaczono mi działanie urządzenia. Uważam, że zabieg był dość relaksujący, kiedy już do wszystkiego przywykłam. Było to bardzo delikatne, łagodne odczucie. Prawie wyczuwa się, jak powstają przestrzenie między stawami – opowiada Jennie.

– Przeszłam 20 zabiegów i za każdym razem mogłam powiedzieć, że jest ze mną coraz lepiej, czuję się silniejsza oraz bardziej uwolniona. Kobieta zaczęła poddawać się zabiegom manualnym i coraz rzadziej stosowała urządzenie do różnicowej dynamiki międzykręgowej. Dziś nie odczuwa bólu, jeździ konno i prowadzi normalne życie.

– Mam się naprawdę dobrze. Zaczęłam nawet znowu jeździć na nartach. Moje plecy czasem sztywnieją i muszę ostrożnie wykonywać ćwiczenia. Nie mogę podnieść nic ciężkiego bez konsekwencji, ale szybko się regeneruję – mówi Jennie.

Historia sukcesu - 38-letnia Natasha z Londynu 

Natasha była zapaloną biegaczką i fryzjerką, zawsze na nogach. Pracowała również w służbach ratowniczych w Kanadzie. Jej problemy z kręgosłupem zaczęły się od objawów rwy kulszowej w wieku 32 lat. Próbowała radzić sobie z bólem przez rozciąganie kręgosłupa i codzienne ćwiczenia, ale to tylko pogorszyło sprawę. W końcu Natasha udała się do specjalisty, który wykonał prześwietlenie. Diagnoza? Kręgi w jej kręgosłupie tuż powyżej kości ogonowej były mocno ściśnięte i uciskały nerwy.

– Lekarz powiedział, że będę miała operację, aby utworzyć przestrzenie między nimi. Prawdopodobnie musiałabym rzucić pracę i wszystkie aktywności. Pomyślałam sobie, że to niemożliwe – opowiada Natasha. Kobiecie powiedziano także, że nigdy nie będzie miała dzieci, ponieważ jej kręgosłup nie utrzyma dodatkowych kilogramów w ciąży.

Zainteresowana analizowaniem różnych opcji Natasha rozpoczęła fizjoterapię, która utrzymywała ból na poziomie "do pewnego stopnia opanowanym". Jednakże po 9 sesjach, wykonując codzienne zalecane ćwiczenia, uświadomiła sobie, że leczenie po prostu nie działa. Fizjoterapeutka wspomniała w rozmowie o terapii kręgosłupa z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej i zapytała, czy Natasha byłaby skłonna ją wypróbować. – Pomyślałam, że wypróbuję wszystko, by uniknąć operacji – wspomina kobieta. Rozpoczęła więc terapię i przy trzecim zabiegu zdała sobie sprawę, że to może być jej bilet do życia bez bólu.

– Zaczęłam leczenie i okazało się ono niesamowite. Byłam na dnie, przebywszy drogę od dziewczyny, która biega 10 km każdego ranka, do tej, która odczuwa ból tylko dlatego, że żyje. To było szalone. Teraz jest w porządku – mówi Natasha. Kobieta była również w stanie zajść w ciążę, donosić swoje bliźnięta prawie do terminu porodu, a przy tym przez pierwsze 34 tygodnie wciąż pracować jako fryzjerka. – To było wspaniałe.

Fizjoterapeutka oglądała mój kręgosłup i wykonywała badania kontrolne. Po urodzeniu dzieci poszłam na jeden zabieg i tyle. To zmieniło moje życie. Nie mogę wyjść z zachwytu nad tą terapią – przekonuje Natasha.

Odzyskane życie

Rosnąca liczba praktyków, od kręgarzy i osteopatów po chirurgów kręgosłupa, stosuje terapię z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej i potwierdza jej skuteczność. Jednym z nich jest chirurg ortopeda Otto Von Arx z Bath w Wielkiej Brytanii. – Leczenie jest wygodne i mogę rozpoznać, kiedy pomoże pacjentom.

Dzięki różnicowej dynamice międzykręgowej wielu ludzi może uniknąć operacji. Jestem taka wdzięczna, że mogę powiedzieć moim pacjentom o istnieniu tej szansy!

Operuję jedynie niewielki odsetek osób, które do mnie przychodzą. Terapia z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej, jak program niechirurgicznej dekompresji kręgosłupa, umożliwia leczenie określonych problemów z dyskami, a w wielu przypadkach także uniknięcie potrzeby podążenia drogą inwazyjnych procedur – mówi ortopeda.

Kanady, pierwszy kręgarz na Alasce, który jeszcze w 2001 r. kupił urządzenie stosowane w tej terapii, mówi, że widzi zdumiewające wyniki u pacjentów z problemami w obrębie odcinków szyjnego i lędźwiowego kręgosłupa (leczenie tą metodą odcinka piersiowego nie jest możliwe). – Przychodzą ludzie, którzy nie mogą pracować, z bardzo ograniczoną codzienną aktywnością, przyjmujący leki, mający za sobą inne wieloletnie terapie zachowawcze.

U pacjentów, których leczymy z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej, obserwujemy wskaźnik poprawy na poziomie 80-90% – mówi dr Tim Kanady. Sama Sally to kolejna historia sukcesu. Jak mówi, po poddaniu się standardowemu programowi 20 sesji leczenia z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej czuje się obecnie doskonale. – Nie odczuwam bólu. Mogę stać prosto i pracować cały dzień.

Już nie utykam i nie odczuwam parestezji, 2 razy w tygodniu gram w tenisa, ćwiczę jogę, znów jeżdżę na nartach. W zasadzie odzyskałam swoje dawne życie – cieszy się Sally. Podobnie jak część pacjentów, którzy z sukcesem poddali się leczeniu, Lansdale po serii zabiegów ponownie wykonała rezonans magnetyczny. Zaskoczona odkryła, że w zasadzie nie było zmian w uwypukleniach w odcinkach szyjnym i lędźwiowym jej kręgosłupa. – Wielu naszych pacjentów poddaje się temu badaniu przed terapią i po niej i u niektórych obserwuje się pewne fizyczne zmiany, ale nie u wszystkich.

Nauczyłam się, że tak naprawdę niekoniecznie chodzi o to, jak to wygląda. Chodzi o ruch, który się uzyskuje i związany z tym proces leczniczy – wyjaśnia Sally. Z drugiej strony są pacjenci, którzy oprócz redukcji objawów i bólu doświadczają zdumiewających zmian fizycznych. Kanady wspomina jednego z pierwszych chorych, którego leczył z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej.

Zgłosił się on z bolesną ośmiomilimetrową przepukliną w odcinku lędźwiowym kręgosłupa na poziomie L5. – 8 tygodni później rezonans magnetyczny wykazał jej fizyczny brak. Nie wiadomo, czy się wchłonęła, czy wyhamowała, ale pacjent już od 18 lat nie odczuwa objawów – opowiada Kanady. Sally mówi, że jak dotąd stosowała terapię kręgosłupa z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej u pacjentów w każdym wieku – od osób po siedemdziesiątce i osiemdziesiątce po młodzież, która przesadziła z siłownią i doznała naprawdę poważnych urazów. Leczyła zaburzenia w odcinku szyjnym i lędźwiowym kręgosłupa, rwę kulszową, a nawet opadanie stopy przy porażeniu nerwu strzałkowego, w przebiegu którego nerw rdzeniowy zostaje tak poważnie zablokowany, że oddziałuje to nawet na neurony ruchowe i powoduje paraliż niewielkiego obszaru.

Niektórzy pacjenci z problemami z szyją doświadczają promieniującej w dół neuralgii barkowej, którą Sally opisuje jako najgorszą. Jak odkryła, terapia z wykorzystaniem różnicowej dynamiki międzykręgowej jest skuteczna w przypadku wszystkich tych schorzeń. – Ludzie są często naprawdę zdesperowani, kiedy do mnie trafiają. Czasem nie chcą operacji, nie nadają się do niej lub znajdują się na liście oczekujących na zabieg i odczuwają tyle bólu, że zrobiliby wszystko, by się od niego uwolnić. Innym razem próbowali już wszystkiego: fizjoterapii, osteopatii, chiropraktyki, wielokrotnych zastrzyków, operacji.

Niektórzy mieli mikrodiscektomie i nadal cierpią. Dzięki różnicowej dynamice międzykręgowej wielu z nich może uniknąć operacji. Sama jej nie chciałam. Jestem taka wdzięczna, że mogę powiedzieć moim pacjentom o istnieniu innej opcji – cieszy się Sally.

 

 

Bibliografia
  • Rehabil 2003;84: 1542–53
  • J PhysTherSci, 2015; 27:481–3
  • AJPM, 1997; 7:63–5
  • J Spine 2018;8: 432
  • J Nov Physiother Phys Rehabil,2017; 4: 062–5
Autor publikacji:
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą 5/2020
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny