Trucizny są wszędzie!

One naprawdę są wszędzie - na kanapie, na ulicy, na łące, w kosmetykach, ubraniach, a nawet w ekologicznym jajku. Poznaj wroga, by móc skutecznie oczyścić organizm.

24 maj 2017
Artykuł na: 6-9 minut
Zdrowe zakupy

Jak pisze w swojej książce pt. "Detoks w tydzień" dyplomowana dietetyczka Marion Grillparzer, trucizny i szkodliwe związki spotkać można na każdym kroku. By nie dać się podejść, trzeba nauczyć się, co może być potencjalnie szkodliwe dla zdrowia oraz konsekwentnie eliminować zagrożenia. Dobrze też wyrobić w sobie nawyk czytania etykiet. Choć nazwy, pod którymi ukryły się toksyny, początkowo mogą sprawiać trochę kłopotu.

Ich eliminacja z życia to pierwszy krok do oczyszczenia, a co za tym idzie - zrzucenia nadmiarowych kilogramów. Bez detoksu będzie to trudne. Warto pamiętać, że organizm izoluje trucizny, otaczając je tłuszczem. Gdy zaczynamy się odchudzać i tracimy rezerwy tłuszczowe, nagle zbyt duża ilość toksyn przedostaje się do krwiobiegu. Ciało reaguje na to zmniejszeniem spalania tłuszczu.

1. Cukier

Tak, tak, ten ze stołowej cukierniczki i ten ukryty w słodkich napojach. Gdy ścisnąć, trudno znaleźć produkty żywnościowe (zwłaszcza te przetworzone), które nie zawierają żadnych węglowodanów. Kryją się w musztardzie, sałatce mięsnej, a nawet w mrożonej modrej kapuście! Spójrz na etykietę: jeśli znajdziesz tam dekstrynę, skrobię, syrop glukozowy albo kukurydziany, fruktozę, maltozę lub laktozę - to znaczy, że znalazłaś cukier. Tymczasem on działa jak narkotyk. Im więcej go jesz, tym bardziej pragniesz. I jak to z narkotykami bywa, powoli Cię wyniszcza. Powoduje uczucie stałego zmęczenia, obciąża trzustkę, niszczy nerwy, prowadzi do otyłości, cukrzycy typu 2 i zawałów serca.

Wysoki poziom glukozy we krwi zmusza trzustkę do produkcji insuliny. Obniża ona natychmiast zbyt wysokie stężenie cukru. Jednak gdy dojdzie do tego za szybko, mózg czuje się zaniepokojony i reaguje głodem, który zmusza nas, byśmy znowu coś zjedli. Tak nakręca się spirala kłopotów - jemy, trzustka wyrzuca insulinę do krwi, spada poziom cukru, znów jesteśmy głodni, jemy i znów uwalniana jest porcja insuliny do krwiobiegu. A wtedy staje praca na innych odcinkach - organizm nie rozkłada tłuszczów (bo odpowiedzialny za to glukagon działa dopiero wtedy, gdy poziom insuliny jest niski), nie ma też oczyszczania.

2. Pszenica

Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, czy modyfikowanie żywności przynosi nam szkody, powinien przyjrzeć się pszenicy. Dziś dorodnej i znacznie bardziej wydajnej niż pół wieku temu, ale też bardziej drażniącej nasz organizm. Zdaniem dr. Williama Davisa, autora książki pt. "Dieta bez pszenicy. Jak pozbyć się pszennego brzucha i być zdrowym", pobudza ona apetyt, naraża mózg na kontakt z egzorfinami (przeciwieństwem endorfin) wywołującymi uczucie smutku, przyspiesza proces starzenia, powoduje reakcje zapalne i przesunięcia wartości pH, które uszkadzają tkankę chrzęstną i kości oraz uaktywniają błędne reakcje układu odpornościowego.

I znów spotka Cię niemiłe zaskoczenie. Pszenica pleni się w rozmaitych produktach, które z piekarnią mają niewiele wspólnego. Mogą ją zawierać aromatyzowane kawy i herbaty, piwo, proszek curry, zupy i mięso z puszki, szynka z mięsa formowanego, prażone migdały i orzechy, wegetariańskie steki, kiełbasy i wędliny. Gdy na etykiecie przeczytasz, że produkt zawiera skrobię modyfikowaną, emulgatory, wypełniacze, zagęstniki, stabilizatory, hydrolizowane proteiny roślinne, spulchniacze albo karmel amoniakalno-siarczynowy, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że pod tymi nazwami kryje się pszenica.

3. Hormonalne przyspieszacze wzrostu

Wyciągasz rękę po tanie mięso? Cofnij ją. Jego niska cena wynika z faktu, że zwierzę, z którego pochodzi, szybko urosło, w czym dobitnie pomogły mu octan trenbolonu i megestrolonu, estriadol 17, testosteron, progesteron. Te hormony podaje się trzodzie chlewnej, drobiowi i rybom, by szybciej osiągnęły zadowalające rozmiary. Gdy wchłaniamy je z pożywienia, zaburzają naszą gospodarkę hormonalną. Efekt? Kobietom rosną wąsy, a mężczyznom... piersi.

4. Ftalany

Toniemy w plastikowych opakowaniach. Ekolodzy alarmują, że ich resztkami dławią się nawet ptaki na Antarktydzie. Jednak nie tylko dla nich plastik jest zabójczy. Zawarte w opakowaniach ftalany przenikają do pożywienia i zmieniają poziom neuroprzekaźników - dopaminy, serotoniny i noradrenaliny - oraz zaburzają pracę hormonów odpowiedzialnych za wagę - insuliny i lektyny. Skutki tego są dramatyczne: depresja, bezpłodność, nadwaga, cukrzyca.

5. Pestycydy

Nie myśl, że ten problem dotyczy tylko rolników. Wystarczy, że jesz niemyte warzywa, masz przydomowy ogródek, chodzisz do parku, a już jesteś na nie narażona. Zawierają one glifosfat, który łączy się z wadami wrodzonymi, niepłodnością, poronieniami i rakiem. Wiele środków ochrony roślin zaburza naturalną gospodarkę hormonalną. Co gorsza są długowieczne, np. DDT ma długi okres połowicznego rozpadu - aż 30 lat!

6. Stres

Choć znacznie mniej przyjemny i mniej słodki, to jednak działa tak samo jak tabliczka czekolady - podnosi poziom cukru we krwi. Gdy jesteśmy zdenerwowani, uwalniają się hormony stresu, one zaś mobilizują zapasy cukru w wątrobie i dostarczają go do krwi. Ma to głęboki sens. Stres pierwotnie występował w sytuacjach, które wymagały ucieczki albo walki, a obie te czynności pochłaniają duże zasoby energii. W dawnych czasach, gdy człowiek wybierał jedną z tych opcji, zużywał nadmiar glukozy unoszący się w krwiobiegu.

Teraz najczęściej dręczy nas stres, który nie wymaga dużej aktywności fizycznej, za to towarzyszy nam niemal codziennie. W efekcie we krwi utrzymuje się wysoki poziom cukru, co - jak już wiemy - nie jest korzystne. Teraz w naszych żyłach płynie gęsty koktajl z insuliny, glukozy i kortyzolu, który intensyfikuje stany zapalne w organizmie. A to pierwszy krok w kierunku kłopotów.

7. Kosmetyki

Uważnie studiuj skład kremów, szamponów i dezodorantów. Wiele z tych ostatnich zawiera szkodliwe substancje, m.in. parabeny, SLS, glikol propylenowy lub emulgatory i detergenty (DEA, TEA, MEA). Parabeny to konserwanty przedłużające trwałość kosmetyków. Wchłaniają się przez skórę do krwi. Mają działanie estrogenne - przez co mogą niekorzystnie wpływać na rozwój płodu. Nie wolno stosować ich w czasie laktacji i ciąży!

SLS (sodium lauryl sulfate) to syntetyczny detergent, który występuje prawie wszędzie: od kosmetyków do twarzy po domowe środki czystości. Przedostaje się do krwi, obciążając wątrobę, uszkadza układ nerwowy i odpornościowy skóry. Ma działanie rakotwórcze. Szczególnie niebezpieczny jest dla niemowląt, dzieci oraz kobiet w ciąży.

Obecne w niektórych dezodorantach aluminium i jego związki powodują, że skóra i gruczoły zamykają się, przez co pozbywamy się o 60% mniej potu - ważnego transportera toksyn.

8. Papierosy

Jeśli palisz, to wlewasz do płuc filiżankę smoły rocznie i wdychasz ponad 7 tys. związków chemicznych, z których część jest rakotwórcza, a część przyczynia się do rozwoju innych chorób. Nie zapominajmy też o nikotynie. To silna neurotoksyna działająca na układ nerwowy. Już po 8 s od pierwszego zaciągnięcia się dociera do mózgu, gdzie powoduje wyrzut adrenaliny, która podnosi ciśnienie krwi, przyspiesza oddychanie i bicie serca, powoduje zanik bólu i głodu.

Nie da się całkowicie uciec przed truciznami, ale można zminimalizować ich ilość i chronić się przed nimi. Dobrze zacząć od pożywienia, zważywszy, że w ciągu życia przyjmujemy ok. 30 tys. kg jedzenia i 50 tys. l płynów. Jeśli na etykiecie produktów spożywczych znajdziesz hasło "tłuszcze utwardzone", odłóż je na półkę. Bowiem to oznacza, że najpewniej zawierają kwasy tłuszczowe trans, które wywołują nowotwory i uszkadzają serce. Unikaj też substancji aromatyzujących i wzmacniających smak.

Artykuł powstał w oparciu o książkę Marion Grillparzer pt. "Detoks w tydzień", Wydawnictwo Jedność.

Artykuł należy do raportu
Bezpieczny dom
Zobacz cały raport
Wczytaj więcej
Może Cię zainteresować
Nasze magazyny