Meteopatia, czyli jak pogoda wpływa na zdrowie i samopoczucie

Raz za wilgotno, innym razem za sucho. Wieje, aż w głowie dudni. A ciśnienie? Koszmar! Albo za wysokie, albo za niskie. A już najgorsza jest raptowna zmiana – twierdzą meteoropaci. Wiele osób jednak powątpiewa w ogóle w istnienie takiego problemu. Jak to jest z tą meteopatią? 

Artykuł na: 29-37 minut
Zdrowe zakupy

Związku między pogodą a samo­poczuciem doszukiwali się już starożytni lekarze. Hipokrates (460-377 r. p.n.e.) w traktacie „O powietrzu, wodach i miejscach” pisał o szczególnym wpływie pogody, warun­ków geograficznych i klimatu na zdrowie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne1. „Corpus Hippocraticum”, dzieło przypi­sywane Hipokratesowi zaleca: „należy mieć się na baczności w czasie zmian pogody i unikać w tym czasie pusz­czania krwi z żył, wszelkich wypalań i stosowania noża”.

Związek środowiska atmosferycznego ze zdrowiem był oczy­wisty też dla innych wielkich umysłów medycyny: Aulusa Corneliusa Celsusa (30 r. p.n.e.-50 r. n.e.), Claudiusa Gale­nusa (129-199 r.) czy w końcu Theophra­stusa Paracelsusa (1493-1541 r.). Dziś jednak naukowcy nie mają takiej pewności, a wyniki badań wydają się być sprzeczne: jedne potwierdza­ją ewidentny wpływ pogody na zdrowie i życie, zwłaszcza układ krążenia i zdrowie psychiczne, inne zaś pod­ważają te dane, zwłaszcza jeśli chodzi o zależność między bólem reumatycznym a chłodem i wilgocią2.

Co to jest meteopatia i jak się objawia?

Przyjrzyjmy się problemowi dokładniej. Ciężko dyskutować z faktem, że tem­peratura powietrza, jego wilgotność, promieniowanie słoneczne, ciśnienie atmosferyczne oraz wiatry i opady wpływa na nasze samopoczucie. Pogoda oddziałuje na nasze organizmy, tak jak na inne, żyjące wokół nas, i to na wiele sposobów (wszak opalamy się, marz­niemy lub mokniemy za­leżnie od pogody). Do tych naturalnych czynników doliczyć należy te, wytwa­rzane przez człowieka: zanieczyszczenia pyłowe i gazowe powietrza, jego joniza­cja, zawartość w nim pierwiastków śla­dowych (w tym także radioaktywnych), natężenie pól elektromagnetycznych, ha­łas i wibracje itp. Nasze ciała są w nich stale zanurzone i radzą sobie z nimi całkiem sprawnie.

Dopiero w chwili, gdy w krótkim czasie dochodzi do zmiany warunków, gdy nagle musimy się dosto­sować np. do wysokiej temperatury – od­czuwamy dyskomfort lub nasilają się problemy zdrowotne. Wrażliwość orga­nizmów na zmiany warunków atmosfe­rycznych nazywana jest właśnie meteo­rotropizmem, a odczuwające go osoby – meteopatami lub meteoropatami. Oczywiście, są tacy, którzy czy­nią to bez specjalnego wysił­ku, nie odczuwając żadnych problemów, jak i ci, dla których każdorazowa zmiana oznacza poważ­ne kłopoty zdrowotne: nie tylko ból głowy czy stawów, ale też nawet... zagrożenie zawałem.

kobieta z parasolem
Odsetek meteopatów w Europie sięga 50-70% dorosłej ludności (18-75 lat).
 

Jako mieszkańcy Europy Środkowej mamy ten niefart, że zmiany owe zacho­dzą nieustannie. Pogoda w Polsce nie jest bowiem dla meteopatów szczególnie łaskawa. Nad Polską ścierają się masy powietrza o przeciwstawnych cechach: morskich (z Zachodu) i lądowych – kon­tynentalnych (ze Wschodu). Od północy ze Skandynawii napływają masy chłod­nego powietrza, a z południa ciepłe, śródziemnomorskie wiatry. Nic zatem dziwnego, że klimat nasz określa się nazwą „umiarkowanego przejściowego”.

Co gorsza, postępujące zmiany klima­tyczne fundują nam ekstremalne zjawi­ska: gwałtowne burze, trąby powietrzne, nagłe skoki ciśnienia, silne upały lub mrozy, ogromne opady deszczu wywołu­jące powodzie. Wszystko to przyczynia się do zwiększania grupy meteopatów. Jeszcze w latach 60. XX w. stanowili oni 30-40% zdrowej populacji.

Obecnie od­setek ten w Europie sięga 50-70% do­rosłej ludności (18-75 lat). Jak grzyby po deszczu powstają kliniki meteorologii medycznej3. Przyczyny tego zjawiska nie są jeszcze jasne. Może ono wynikać z uwarunkowań genetycznych, z prze­bytych chorób, bądź też starzenia się organizmu, braku ruchu na świeżym powietrzu, przebywaniu w sztucznym mikroklimacie biur i mieszkań. Więk­szość przyznających się do meteopatii to kobiety. Aż 70% pań potwierdza, że ich dolegliwości nasilają się wskutek niekorzystnej pogody. Dla porównania czyni to „zaledwie” połowa mężczyzn.

Co wpływa na meteopatię?

Przyjrzyjmy się teraz bliżej poszcze­gólnym bodźcom meteotropowym oraz temu w jaki sposób mogą wpływać na zdrowie. Z grubsza możemy je po­dzielić na fizyczne, chemiczne i biologiczne. Do 1. grupy zaliczamy: promieniowanie słoneczne, temperaturę i wil­gotność powietrza, wiatr, ciśnienie atmosferyczne, elek­tryczność atmosferyczną (wyła­dowania) i bodźce akustyczne. Z uwagi na siłę bodźców fizycznych często popełnia się błąd i utożsamia je ze wszystkimi oddziaływaniami, z ja­kimi nasz organizm ma do czynienia. Pomija się przy tym bodźce chemiczne oraz biologiczne. Tymczasem w składzie powietrza mogą występować zarówno różnego rodzaju szkodliwe zanieczysz­czenia, jak i cenne zdrowotnie aerozole, zawierające chlorek sodu, magnez, wapń i jod, które powstają w pobliżu morza lub tężni solankowych.

Cała ta chemia zawarta w powietrzu wpływa na nasze samopoczucie. Podobnie jest z drobin­kami pochodzącymi z natury – 3. grupą bodźców. Mowa tu nie tylko o pyłkach wywołujących alergie, ale też o lotnych substancjach wydzielanych przez rośli­ny, powstających podczas przemiany materii u roślin, takich jak np. terpeny czy olejki aromatyczne, które mają dzia­łanie silnie prozdrowotne (bakteriobój­cze, bakteriostatyczne i grzybobójcze.) Dopiero, gdy przyjrzymy się np. pro­gnozie synoptycznej na stronie Insty­tutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW), dostrzeżemy, że uwzględnia ona bardzo szeroki zakres czynników pogodowych i klimatycznych w tym również pyłki roślin lub smog.

Czy promieniowanie UV jest zdrowe?

Tym, co wpływa na nas najsilniej, jest słońce i jest to oddziaływanie wie­lorakie. Po pierwsze w grę wchodzi promieniowanie, zarówno widzialne, jak i nadfioletowe czy pod­czerwone. Promieniowanie UV jest niezbędne dla naszego zdro­wia i jest to najaktywniejsza biologicz­nie część widma słonecznego. Działa bakteriobójczo, przyspiesza gojenie ran, jest niezbędne do wytworzenia witami­ny D3 i tym samym przeciwdziałania krzywicy, nasila działanie gruczołów wydzielania wewnętrznego, przyspie­sza przemianę materii, ale… w zbyt silnej dawce może nie tylko prowadzić do starzenia się skóry, lecz także do jej nowotworzenia. Szczególnie narażone na jego niszczące działanie są osoby o jasnej karnacji. Ilość promieniowa­nia UV, która dociera do nas, jest za­leżna od pory dnia, roku oraz szeregu innych czynników. Warto, zwłaszcza latem, zwracać uwagę na informacje podawane przez IMGW – uwzględniają one bowiem wzrost promieniowa­nia UV, zalecając pozostawanie w domu.

Słońce a samopoczucie meteoropatów

Myliłby się ktoś, kto uważa, że wpływ promieniowania widzialnego ograni­cza się do umożliwienia postrzegania otoczenia. Czas usłonecznienia (ten, w którym promieniowanie bezpośred­nie dochodzi do powierzchni terenu) ma realny wpływ na nasze samopo­czucie, ba – jak twierdzą naukowcy – to jeden z najważniejszych czynników pogodowych na nie wpływających4. Pochmurne dni sprzyjają zaburze­niom zdrowia psychicznego. Najlepiej czujemy się, kiedy chmury pokrywają maksymalnie 50% nieba, najgorzej – gdy przez dłuższy czas niebo jest całkowicie nimi zakryte. Powoduje to m.in. zabu­rzenia snu, nasila uczucie zmęczenia, zmniejsza odporność, a także obniża sprawność fizyczną i umysłową5.

Związek między usłonecznieniem a zdrowiem psychicznym jest szcze­gólnie widoczny u mieszkańców kra­jów Północy oraz u osób pracujących w polarnych stacjach badawczych6.
Sagi dalekiej Północy opowiadają o długiej polarnej nocy za pomocą specyficznego słownictwa. Na Islandii używa się określenia skammdegisthun­glyndi, gdzie „skamm” oznacza krótki, „degi” – dzień, „thung” – ciężki, ponu­ry, a „lyndi” – nastrój. Szwedzi mówią o „lapońskiej chorobie, na którą zapa­dają ludzie przybywający do Laponii z południa”. Psycholodzy zajmujący się polarnikami ukuli określenie „syndromu zimownika”. Wiąże się on z depresyjno­ścią, irytacją, problemami z zapamięty­waniem i koncentracją. Wynika z nie­doboru usłonecznienia i związanego z nim pośrednio zaburzenia wydzielania T3 – hormonu tarczycy odpowiedzial­nego za metabolizm. Dochodzi do niego właśnie wskutek niskich temperatur oraz długich dni i nocy polarnych. Syn­drom T3 charakteryzuje się obniżeniem nastroju, wzrostem negatywnych emocji, problemów poznawczych m.in. z za­pamiętywaniem i koncentracją7. Najlepszą metodą na radzenia so­bie z tymi problemami, podobnie jak w przypadku SAD – choroby afektywnej sezonowej – jest terapia światłem.

Wpływ wysokiej temperatury na zdrowie

Za każdym razem, gdy promieniownie UV rośnie, pojawia się odpowiednie ostrzeżenie IMGW. Nie inaczej jest z temperaturą. Wysokie lub niskie jej wartości są niebezpieczne nie tylko dla osób z chorobami układu krążenia. Jako neutralne odbierane są te w zakresie 18-23°C. Nie wpływają one na zmianę temperatury wewnętrznej człowieka. Poza tymi widełkami pojawia się jednak w nas potrzeba ogrzania lub ochłodzenia. Temperatura powyżej 25°C jest od­bierana już jako gorąca, a – powyżej 30°C – jako upał. Jeśli dodamy do tego wysoką wilgotność, to nasz układ termoregulacji zaczyna mieć problemy. Zazwyczaj bo­wiem część ciepła oddajemy przez drogi oddechowe i skórę. Tymczasem, gdy jest gorąco, dochodzi do rozszerzenia naczyń krwionośnych, zmniejszenia ich oporu, a co za tym idzie – spadku ciśnie­nia krwi. Pojawiają się zawroty głowy i wzrasta ryzyko utraty przytomności.

słónce

Temperatura powyżej 25°C jest od­bierana już jako gorąca, a – powyżej 30°C – jako upał.

 Wraz z odwodnieniem rośnie prawdo­podobieństwo uszkodzenia narządów wewnętrznych: nerek, wątroby i serca. Spada też wydolność płuc. Serce bije szybciej, często też pojawia się arytmia. Problem nie jest błahy z uwagi zwłaszcza na zmiany klimatyczne. Coraz częściej pojawiające się fale upałów nie służą dobrze mieszkańcom starzejącej się Europy8. Każdy 1°C powy­żej progu (maksimum średniej miesięcznej temperatury dla danego miejsca), liczba przyjęć do szpitali na oddziały pulmuno­logiczne rośnie o 4,5% w krajach śródziemnomorskich i 3,1% w re­gionie północno-kontynentalnym w grupie wiekowej 75+. Na oddziałach kardiologicznych nie obserwuje się takiego wzrostu, gdyż… rośnie liczba zgonów. Chorzy jednak nie dociera­ją do szpitali, umierają poza nimi.

Zimno a samopoczucie

Niska temperatura, zwłaszcza bardzo niska – również nie jest dobra dla naszego serca, a może okazać się wręcz bardziej niebezpiecz­na. W takim stanie bowiem naczynia krwionośne się obkurczają, zmniejsza się obwodowy przepływ krwi (ogranicza to utratę ciepła) i rośnie ciśnienie tętni­cze. Nic zatem dziwnego, że – jak pokazują statystyki – za ok. 20% zawałów odpo­wiadają niekorzystne warun­ki atmosferyczne, występo­wanie ekstremalnych wartości, a zwłaszcza temperatury ujemne. Potwierdzają to dane pogotowia ra­tunkowego – właśnie zimą i wczesną wiosną występuje najwięcej zawałów9. Paradoksalnie zatem to niska tem­peratura częściej prowadzi do zgo­nów. Zmiany klimatyczne oznaczają jednak zwiększone prawdopodobień­stwo zjawisk ekstremalnych, w tym również nagłych ochłodzeń.

Meteoropaci nie lubią wiatru

Mieszkańcy Podhala wierzą, że pod jego wpływem ludzie popełniają samobój­stwa. Nie są w tych przekonaniach osa­motnieni. W różnych zakątkach świata silny, ciepły wiatr jest obwiniany za problemy emocjonalne, załamania nerwowe i psy­chiczne. W Górach Skali­stych podejrzane wietrzy­sko nazywa się chinooka, w Grecji zaś – megasa. Mieszkający w Neapolu Gustaw Herling Grudziński w swoich dziennikach narzekał na sirocco. Ara­bowie obwiniają chamsin. Zjawisko to ma też jedną wspólna nazwę, taką samą we wszystkich szerokościach geo­graficznych: fen. Dokładniej rzecz ujmu­jąc – jest to ciepły, suchy wiatr, wiejący z góry w doliny.

Warunkiem zaistnienia tego zjawiska jest różnica ciśnienia atmosferycznego po obu stronach gór. Wymusza ona ruch – powietrze, które się unosi, napotyka góry, co powoduje jego ochłodzenie i kondensację pary wodnej, tworzą się chmury, para spada w postaci deszczu. Zupełnie już suche powietrze przekracza szczyty i opada – ogrzewając się – ku dolinie. Wiatr fe­nowy jest nie tylko suchy ale też cieplej­szy niż powietrze na tej samej wysokości po przeciwnej stronie góry. Im wyższe góry, tym różnica temperatur większa.

Wiatr fenowy to ciepły, suchy i porywisty wiatr górski wywołany różnicą ciśnienia atmosferycznego po obu stronach bariery górskiej. Jak się okazuje, może wpływać na nasz nastrój.

We wszystkich miejscach i badaniach wskazuje się na związek fenu z pro­blemami psychicznymi. Przejawia się on wzmożoną pobudliwością fizyczną i psychiczną oraz zaostrzeniem proce­sów chorobowych takich jak zaburzenia układu krążenia i równowagi układu nerwowego, takie jak: niepokój, ogólne osłabienie, uczucie lęku, bóle głowy, skłonność do depresji, pojawienie się myśli samobójczych. Autorzy badający stan pacjentów szwajcarskich oddziałów psychiatrycznych podkreślali korela­cję między zewnętrznymi stresorami pogodowymi takimi jak wiatry föhn, a funkcjonowaniem badanej grupy. Podkreślają oni, że: „Jeśli zmiany kli­matu i liczba stresorów związanych z nim będą nadal rosły, jeszcze więcej osób z czynnikami ryzy­ka dla zdrowia psychicznego może być dotkniętych roz­wojem tych problemów”10.

O ile o roli silnego wiatru (>8 m/s) w samopoczu­ciu mówi się wiele, o tyle na ogół pomija się dys­komfort związany z bardzo słabym wiatrem (<1 m/s). Tymczasem brak ruchu po­wietrza łączy się z ogromnym dyskomfortem termicznym, nie sprzyja bowiem oddawa­niu ciepła z organizmu, co może okazać się szczególnie dotkliwe w temperaturze wyższej niż ta, któ­rą ma skóra i dużej wilgotności.

Co się dzieje z organizmem, gdy zmienia się ciśnienie?

Zmiany ciśnienia atmos­ferycznego również nie są obojętne dla samopo­czucia. Przy czym reakcja organizmu na nie pojawia się z wyprzedzeniem i to właśnie próby kompensacji zmiany, wyrównania ciśnie­nia dokonywane przez orga­nizm – są przyczyną dolegli­wości. Ma ona miejsce już przy zmianie rzędu 2-4 hPa na 3 godz. albo 5-10 hPa z dnia na dzień. Przyjmuje się, że najbardziej nieko­rzystna jest różnica 8 hPa i więcej. Takie zmiany mają miejsce podczas przejścia frontów atmosferycznych. Niestety, mamy przykrą wiadomość: średnio, rocznie przez Polskę przecho­dzi 90-152 frontów atmosferycznych. W takich sytuacjach już 5-6 godz. przed nadejściem frontu u zdrowych ludzi dochodzi do zmiany pobudliwości ukła­du nerwowego i – pobudzenie to trwa jeszcze 3-5 godz. po przejściu frontu.

Szczególnie trudne dla meteoropatów są fronty chłodne. Towarzy­szy im, oprócz spadku ciśnienia, również spadek temperatury. A, jak już była mowa, oznacza on kurczenie się naczyń krwiono­śnych, zmniejszenie dopływu tlenu do narządów we­wnętrznych, wzrost ciśnienia krwi i… możliwość pojawienia się zawału. Szczególnie trudną sytuacją dla osób wrażliwych na pogodę jest burza. Trudno ocenić wpływ elek­tryczności atmosferycznej i fal elek­tromagnetycznych na zdrowie, gdyż tak naprawdę człowiek nie ma wy­specjalizowanych receptorów umoż­liwiających odbiór tych bodźców. Są one niejako odbierane całym cia­łem. Najbardziej wrażliwy jest cen­tralny układ nerwowy, soczewka oka oraz gruczoły płciowe. W dniach, gdy dochodzi do silnych burz i nagłych zmian potencjału elek­trycznego, obserwuje się nasilenie bólów reumatycznych i pogorszenie funkcjonowania układu krążenia.

Zalety meteopatii

Ma on nie tylko szkodliwe działanie – jest bowiem również wykorzysty­wany w leczeniu uzdrowiskowym, sanatoryjnym. Początki tego rodzaju lecznictwa sięgają starożytnej Grecji, ale do XIX w. stać było nań nielicz­nych. Wyjazd był i kosztowny, i czaso­chłonny. Dopiero XIX w. z rozwojem kolei i rozkwitem medycyny przyniósł gruntowną zmianę. „Do wód” jeżdżo­no z niemal wszystkimi schorzenia­mi, ba – były to miejsca, w których wręcz wypadało być. Śmietanka całej Europy gromadziła się w szwajcarskich kurortach, Anglicy wyruszali w ślad za swoim królem, a po­tem też królową Wiktorią do Bath, a w Polce tworzyły się uzdrowiska w Szczawnicy, Kry­nicy i wielu innych miejscach.

Jak pogoda wpływa na nasze ciało?

Układ krążenia

Meteopaci to w 40-60% osoby cierpiące na choroby układu krążenia. Jak wynika z badań, najgroźniejsza jest częsta zmia­na warunków pogodowych i konieczność dostosowania krążenia krwi do po­trzeb termoregulacji. Obserwuje się m.in. nasilenie objawów choroby niedokrwiennej serca, podwyższenie czę­stości zawałów mięśnia sercowego oraz zwiększenie wahań ciśnienia tętniczego. Statystyki potwierdzają, że hospitalizacje chorych z powodu tzw. ostrych zda­rzeń kardiologicznych, a na­wet spowodowane nimi zgony – częściej występują w półroczu chłodnym niż ciepłym, a do zawałów serca docho­dzi wiosną.

Najbardziej zabójczy okazuje się być marzec, co wiąże się z wyjątkowo zmienną pogodą w tym właśnie miesiącu. Ba, jak wynika ze statystyk za 20% za­wałów odpowiada właśnie pogoda – eks­tremalna temperatura (tzw. stres ciepła i zimna) oraz jej zmienność, a także zmiany ciśnienia atmosferycznego. Szczególnie niebezpieczny jest nagły spadek tempe­ratury, zmuszający naczynia wieńcowe do natychmiastowego obkurczenia.

Duże zmiany ciśnienia tętniczego krwi (>20 hPa) pojawiają się, gdy nad naszy­mi głowami przemieszcza się w ciągu doby kilka frontów atmosferycznych oraz dni z tzw. frontem okluzji, czyli sytuacją, gdy dochodzi do łączenia się frontu ciepłego i chłodnego. Ciśnienie tętnicze rozkurczowe zmienia się, gdy przemieszcza się front chłodny11.

Układ oddechowy

Drogi oddechowe stanowią naturalny szlak wnikania do naszego organizmu zanie­czyszczeń i alergenów, dlatego astmę oskrzelową, zapalenie i przewle­kły nieżyt oskrzeli zalicza się do chorób meteorotropo­wych. W grę wchodzi nie tylko pojawienie się zanie­czyszczeń. Najtrudniejszy dla układu oddechowego jest niż poprzedzony przejściem ciepłego frontu atmos­ferycznego w chłodnej porze roku, a frontu chłodnego – w ciepłej porze. Ataki astmy po­jawiały się w 1-3 dni po przejściu frontu. Ponadto, jak zauważono w badaniach prowadzonych w wielu krajach Europy, problemy z układem oddechowym nasi­lają się, gdy temperatura zimą jest wyż­sza od przeciętnej, a latem – niższa12.

Układ nerwowy

Również reaguje on na zmiany pogody, a najbardziej wrażliwe są osoby cierpią­ce na depresję, schizofrenicy, neurotycy, a także uzależnieni, zarówno alkoholicy, jak i narkomani. Ich dolegliwości nasi­lają się podczas układu niżowego, przy czym jest to szczególnie silne latem. Innym czynnikiem wpływającym na po­gorszenie się stanu psychicznego jest silny wiatr typu fenowego (halny). Może powo­dować on pogłębienie się stanu depresyjne­go, nasilenie zachowań agresywnych, a na­wet prowadzić do kryzysów emocjonalnych kończących się próbą samobójczą. Wywo­łuje on także uczucie zmęczenia, niepokoju, stany lękowe, ale zdarzają się też stany euforyczne. Przyczynia się do za­burzeń koncentracji i problemów ze snem. Ze statystyk wynika, że 50% przypadków pogorszenia samopoczucia u osób z proble­mami psychicznymi miało miejsce właśnie w czasie, gdy wiał halny.

Podczas ataków wiatrów fenowych częściej dochodzi do udarów mózgu i wy­padków. Również w tym przypadku pogoda, obok zmian naczyniowych odgrywa waż­ną rolę. Zauważono, ze najwięcej udarów ma miejsce w kwietniu i listopadzie oraz w styczniu, a są to miesiące częstych zmian pogody i pojawiających się ataków niskich temperatur. Rośnie wówczas ciśnienie tętnicze i krzepliwość krwi13. Pogoda odpowiada za ⅓ przypadków  migreny. Dokładniej zaś pojawienie się tych dolegliwości bywa związane ze spadkiem ciśnienia atmosferycznego o 6-10 hPa. Spadek ten, jak tłumaczą badacze, działa na ucho wewnętrzne oraz naczynia krwionośne w mózgu. Zalecają zatem, aby w przypadku takiej prognozy pogody, mieć pod ręką leki14.

migrena
Pogoda odpowiada za ⅓ przypadków migreny – dolegliwości te bywają związane ze spadkiem ciśnienia atmosferycznego o 6-10 hPa

Układ narządu ruchu

Szacuje się, że za 60-80% zaostrzeń bólu w przebiegu chorób tego układu odpowiada pogoda, a zwłaszcza napływ chłodnych i wilgotnych mas powietrza, a także obniżenie ilości jonów ujemnych w powietrzu. U osób dotkniętych schorzeniami reuma­tycznymi dochodzi do zaburzeń układu termoregulacji, co na­sila ból w zmienionych chorobowo stawach. Symptomy, w tym również wystę­powanie bólu w złamanych lub amputowanych niegdyś koń­czynach, pojawiają się z wy­przedzeniem od kilku dni do kilku godzin w stosunku do zmiany pogody. Problemy zaostrza głównie spadek temperatury (w 42% przypadków) i wzroście wilgotności (w 15% przypad­ków). Zmiany ciśnienia atmosferycz­nego (wzrost) odpowiadają za pogłę­bienie się bólu u ok. 25% chorych15.

Bibliografia
  • Kozłowska-Szczęsna T. i in., Wpływ środowiska atmosferycznego na zdrowie i samopoczucie człowieka, PAN, Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania im. St. Leszczyckiego, Warszawa, 2004, www.rcin.org.pl/Content/2444/WA51_13509_r2004-nr4_Monografie.pdf
  • https://www.brainlab.org/wp-content/uploads/2014/03/Influence-of-Weather-on- Report-of-Pain.pdf
  • Int J Biometeorol, 2005, 49(3):156-66
  • J Affect Disord, 2016, 205: 234-238
  • Psychiatry Res, 2010, 180(2-3): 143-6
  • Okulistyka po Dyplomie, 2013, T. 3, Nr 2: 23-28
  • Lancet, 2008, 371(9607): 153-63
  • Am J Respir Crit Care Med, 2009, 179(5): 383-9
  • Environ Health Perspect. 2015, 123(11): A275-A279
  • Int. J. Environ. Res. Public Health 2022, 19(17),10831; Ann Med Psychol (Paris). 1976 Jan;1(1):51-61; Span. J. Leg. Med, 2021, Vol. 47, Issue 1: 3-8;Balneologia Polska 1/2006, s. 51-55
  • Varia Medica, 2019, t. 3, nr 5: 356–362
  • Arch Environ Health, 2002, 57(1):48-52
  • Expert Rev Neurother. 2010, 10(2): 243-9
  • Springerplus, 2015; 4: 790
  • J Rheumatol, 2002, 29(2): 335-8
Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny