Pinoterapia - nowa metoda walki z bólem

Gdy przeciążyłeś bark i ledwo ruszasz ręką albo cierpisz na rwę kulszową, pewnie trudno będzie Ci sobie wyobrazić, że dodatkowa porcja bólu może Cię... od niego uwolnić. Okazuje się jednak, że istnieją metody terapii manualnej, w których dzięki ukłuciu igłą albo ucisku gwoździem Twoje katusze mogą odejść w niepamięć na długo.

Artykuł na: 29-37 minut
Zdrowe zakupy

Na długo przed tym, jak w 1974 r. Stanley Paris, Freddy Kaltenborn, Geoff Maitland, Gregory Grieve zainaugurowali powstanie Międzynarodowej Federacji Ortopedycznych Terapeutów Manualnych (IFOMPT) – pierwszej organizacji skupiającej specjalistów medycyny manualnej – była ona stosowana w różnych formach od tysięcy lat zarówno przez Chińczyków, Egipcjan, jak i Prasłowian. Jednak dopiero XX-wieczne odkrycia naukowe, związane również z nowymi metodami obrazowania (rezonans, tomografia), a także lata usystematyzowanych doświadczeń ortopedów, neurologów i fizjoterapeutów przyczyniły się do pewnego uporządkowania wiedzy oraz stworzenia ujednoliconych standardów szkolenia dla fizjoterapeutów na całym świecie.

Pinoterapia - leczenie siłą nacisku

"Wyspecjalizowany obszar fizjoterapii, poświęcony postępowaniu w chorobach nerwowo-mięśniowo-szkieletowych, oparty na wnioskowaniu klinicznym i stosowaniu wysoce specjalistycznych metod leczenia, w tym technik manualnych i ćwiczeń leczniczych" to jedna z dość wyczerpujących definicji terapii manualnej1. Jej metody są oparte na elementach neurologii, anatomii, fizjologii oraz na zasadach biomechaniki i są przykładem holistycznego podejścia do człowieka. Celem pracy terapeuty manualnego jest nie tylko przyniesienie doraźnej ulgi pacjentowi, ale w miarę możliwości – trwała poprawa jego stanu zdrowia oraz edukacja w zakresie wzorców postawy, ruchu oraz oddechu. Podstawowym "narzędziem" pracy są dłonie – dotyk i różne rodzaje nacisku służą zarówno diagnozowaniu pacjenta, jak i leczeniu, chociaż w niektórych metodach stosuje się również specjalistyczne narzędzia. Terapeuta manualny pracuje w obrębie elementów układu ruchu – mięśni, stawów, więzadeł i kręgosłupa – lecząc ich dysfunkcje. Gdy obszarem pracy terapeuty są stawy, mówimy o terapii stawowej, "twardej" (hard), jeśli zaś pracuje na tkankach miękkich – to odmiana "miękka" (soft).

Fizjoterapeuci kształcą się obecnie w różnych szkołach, które charakteryzują się nieco odmiennymi filozofiami podejścia do dysfunkcji układu ruchu. Należą do nich takie systemy, jak np.: terapia wisceralna, terapia krzyżowo-czaszkowa (kraniosakralna), FDM, system nordycki (Metoda Kaltenborn Evjenth, OMT), Krótkodźwigniowe Techniki Manipulacyjne (HVLA), szkoła niemiecka, szkoła Robina McKenzie (nazywana metodą McKenzie), szkoła Maitlanda, system Cyriaxa (twórca medycyny ortopedycznej), metoda Ackermanna, szkoła kalifornijska (PNF). W Polsce, za sprawą lekarza ortopedy z wieloletnią praktyką kliniczną, powstała jeszcze jedna szkoła – pinoterapia.

Pinoterapia - koncepcja FRS

Czy ktoś uczył Cię oddychania albo ssania? Kichanie, wyciąganie ręki po książkę czy utrzymywanie się w pionie na krześle to czynności, które wykonujemy odruchowo, bez udziału świadomości. Od momentu przyjścia na świat przyswajamy instynktownie pewne pradawne wzorce poruszania się, które zapewniały przetrwanie gatunkowi Homo sapiens od początku jego istnienia. Te skoordynowane ruchy są możliwe dzięki równoczesnym napięciom różnych struktur mięśniowych w ciele, zwanych synkinezami, nad którymi władzę ma układ podkorowy, czyli pozapiramidowy. Odpowiada on za automatyzację tych czynności, które świadomie podjął wcześniej jego odpowiednik – układ piramidowy (niejako go odciążając). Bywa, że synkinezy są nieskoordynowane i zaburzone, a obserwacja tego procesu skłoniła ortopedę traumatologa Radosława Składowskiego do wyodrębnienia grup mięśni współpracujących ze sobą, które nazwał łańcuchami synkinetycznymi. Dzięki nim można dotrzeć do przyczyny danego zaburzenia i podjąć leczenie u źródła. Obserwacje te stały się podwaliną stworzonej przez niego koncepcji FRS – Pięciu Układów Regulacyjnych (Five Regulatory Systems concept, FRSc).

Żywiołowe regulatory wykorzystywane w pinoterapii

Dr Składowski połączył idee Arystotelejskie i hinduskie w opisywaniu człowieka i podzielił pacjentów według pięciu żywiołów: ziemi, powietrza, wody, ognia i eteru. Nie mają one jednak znaczenia metafizycznego, tak jak ma to miejsce np. w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej. Każdy z nich różni się pod względem m.in. typu budowy (wraz z różnym zagęszczeniem tkanek u poszczególnych typów), rodzajem reakcji na ból i dominującym układem regulacyjnym, których wyszczególnił 5. Są to, zgodnie z tą koncepcją, systemy tkanek, które odpowiadają za komunikację w organizmie, ze szczególnym uwzględnieniem układu ruchu. Regulatory są ze sobą powiązane siecią połączeń, dzięki której narząd ruchu może znosić obciążenia i w przypadku nadwyrężenia – może szybciej się regenerować. Jeśli dany regulator nie funkcjonuje właściwie, wpływa to automatycznie na pozostałe i w ciele tworzą się zmiany patologiczne, pociągające za sobą rozmaite schorzenia. U różnych osób dominują poszczególne typy regulatorów.

Czym różnią się od siebie wspomniane regulatory?

  • Regulator I - układ piezoaktywny
    • Informacje w tym układzie przekazywane są przez tkanki o cechach piezoaktywnych. Zjawisko piezoelektryczności odkryli bracia Jacques i Pierre Curie w 1880 r.2, a współcześnie jest powszechnie wykorzystywane w życiu codziennym, m.in. w latarkach, zapalniczkach, przetwornikach gitar elektrycznych czy mikroskopach z sondą skanującą. Polega ono na zdolności materii organicznej i nieorganicznej do wytwarzania potencjałów elektrycznych w reakcji na mechaniczny nacisk, ale bez zastosowania pola elektrycznego i magnetycznego. Badania nad piezoelektrycznością ludzkich tkanek rozpoczęły się w 1957 r., kiedy to japońscy naukowcy odkryli, że takie właściwości (za sprawą obecnego w niej apatytu) wykazuje ludzka kość3. Kolejne odkrycia udowodniły, że taki potencjał ma również kolagen w kościach4, aktyna i miozyna w mięśniach szkieletowych, niektóre pojedyncze aminokwasy oraz cząsteczki DNA5. Osoby, u których dominuje ten typ regulatora, wykazują się dużą siłą i odpornością na obciążenia. Jednak ma to negatywne skutki w postaci uaktywniania się struktur, które twórca FRSc nazwał jętkami. (Wzorował się przy tym na terminologii budowlanej – jętka to poprzeczna belka podtrzymująca dach, podpiera krokwie i jest przez nie ściskana). Jętki są zagęszczeniami powięzi między mięśniami leżącymi blisko siebie lub tymi, które mają wspólny przyczep. Gdy są aktywowane, ograniczony zostaje zakres ruchu w innych kierunkach.
  • Regulator II – układ humoralny
    • W tym regulatorze informacja przekazywana jest poprzez cząsteczki rozpuszczalne w wodzie (np. enzymy). W praktyce wiąże się z lekko obrzękniętym ciałem i pewnym zastojem płynów oraz większą ospałością. Gdy u kogoś wiodącą rolę odgrywa ten regulator, może on używać dużej siły, ale w krótkim czasie. Charakterystycznym schorzeniem u osób z tym typem jest np. rwa kulszowa.
  • Regulator III – układ nerwowy autonomiczny
    • Osoby o dominującym III typie regulatora mogą reagować usztywnieniem tkanek na pobudzenie psychiczne, ponieważ jest on powiązany z mechanizmem walki i ucieczki. Gdy napięcie związane ze stresem nie znajduje ujścia – blokuje się w ciele i przynosi dolegliwości somatyczne. Utwardzona i bolesna struktura łącznotkankowa została określona mianem lipodynii lub bardziej obrazowo – ośmiornicy (ze względu na centralny punkt – głowę – oraz odnogi). W teorii FRSc wyróżnia się osiem takich ośmiornic (stref sympatykotonii), znajdujących się w różnych obszarach ciała, np. na karku lub w okolicy mostka.
  • Regulator IV – układ nerwowy somatyczny pozapiramidowy lub synkinetyczny
    • Oparty jest na działaniu łańcuchów synkinetycznych. U osób, które charakteryzują się dominującym regulatorem IV, u których w ruchu zaangażowane jest całe ciało – źródło bólu często nie jest tożsame z miejscem, gdzie jest on odczuwalny – mogą to być nawet miejsce bardzo odległe od siebie.
  • Regulator V – układ piąty
    • Informacje w tym regulatorze są przekazywane z tkanek do skóry, na zasadzie zjawiska skórnej strefy odczynowej (SSO). Dr Składowski zauważył, że niekiedy skóra pacjentów nad miejscem wymagającym leczenia była niedoczulona albo przeczulona, ale pod wpływem terapii narzędziowej – nie tylko odbiór bodźca zmieniał się na prawidłowy, ale też poprawiał się stan patologicznie zmienionej głębszej tkanki.

Stworzona przez dr. Składowskiego koncepcja łączy zagadnienia medycyny tradycyjnej i niekonwencjonalnej. W FRSc można znaleźć elementy terapii manualnej, masażu, akupunktury, akupresury i igłowania. Trwają wciąż badania nad czynnikami, które mogą mieć największy wpływ na regenerację, takimi jak praca nad wzorcami bólowymi i reedukacja tkanek, odczulanie i praca na receptorach, a metoda ta jest wciąż rozwijana.

Pinoterapia - rodzaje technik

W ramach pinoterapii wykorzystywane są różne techniki z użyciem narzędzi lub bez. Należą do nich:

Pinowanie

Służą do tego specjalne narzędzia – piny i pinokaty, inaczej zwane katami (nazwa ta pochodzi od skrótowca KAT – Kierunkowa Adaptacja Tkankowa). Piny mają kształt gwoździ, spłaszczonych na jednym końcu, a ostro zakończonych na drugim. Wykonane są z mosiądzu. Pinokaty to płaskie, twarde blaszki, przypominające kształtem nóż bez rękojeści, półksiężycowato i esowato wygięty. Mogą być zarówno mosiężne, jak i wykonane ze stali chirurgicznej. Kat jest zakończony z jednej strony ostrzejszym kolcem, a z drugiej widelcowatymi ząbkami.

Za pomocą tych narzędzi terapeuta dokonuje nacisku na skórę i znajdujące się pod nią tkanki: pinowanie, dziobanie, gua sha (chińska technika masażu, "gua" – skrobanie, "sha" – zaczerwienienie skóry) i techniki odruchowe.

Suche igłowanie

Inaczej nazywane igłoterapią, wykorzystuje igłę kłującą (nie jest to igła iniekcyjna ani chirurgiczna, czyli tnąca). Określenie "suche" wywodzi się z początków tego typu zabiegów, które pomimo stosowania igieł do zastrzyków nie wykorzystywały żadnych roztworów do wstrzyknięć, były zatem wbijane "na sucho". Terapeuta wbija wprawnie igłę, tak aby przebiła szybko skórę i dotarła do napiętego, obolałego mięśnia, a gdy już znajdzie się w odpowiednim miejscu – porusza nią do momentu, gdy ustąpi napięcie.

Mechanizm działania podobny jest do stosowania pinów lub ucisku manualnego, ale zasięg igły jest znacznie bardziej celowany. Igła znajduje się w ciele do momentu, gdy pacjent przestaje odczuwać ból i ucisk. Bywa, że na reakcję trzeba poczekać dłużej niż w przypadku pracy manualnej, dlatego zabiegi suchego igłowania mogą trwać nawet kilka godzin.

Mobilizacje stawów

Stosowane w przypadku stanu nazywanego "zablokowaniem stawu": gdy ma on zmniejszoną ruchomość i towarzyszą temu dolegliwości bólowe. Terapeuta wykonuje powolne, bierne ruchy w obrębie stawu, ale bez przekraczania jego możliwości anatomicznych.

Manipulacje krótkodźwigniowe

Zwane są inaczej HVLA (high velocity low amplitude, duża prędkość niska amplituda) i w rozwinięciu tego skrótu tkwi ich mechanizm działania – terapeuta wykonuje szybki ruch o niskiej amplitudzie, co prowadzi do charakterystycznego "kliknięcia", przypominającego chrzęst. Rozluźnia w ten sposób napięte struktury.

Terapia mięśniowo-powięziowa

Powięź to rodzaj błony zbudowanej tkanki łącznej włóknistej zwartej, która osłania mięśnie, tworzy torebki organów i stawowe, rozścięgna, ścięgna i więzadła. Praca w obrębie tych tkanek – mięśni i powięzi – polega na głębokim tarciu z użyciem opuszków palców, kostek palców i łokcia. Zesztywniała i obolała tkanka rozluźnia się, chociaż w początkowej fazie manipulacji może ona być bardziej bolesna. Z biegiem czasu i nacisku ból maleje, niekiedy ustępuje całkowicie, a miejsce poddawane manipulacji – rozluźnia się.

W jakich schorzeniach pomoże pinoterapia?

  • bóle mięśniowo-powięziowe, 
  • bóle kręgosłupa (na odcinku szyjnym, piersiowym i lędźwiowym),
  • bóle o podłożu neurologicznym,
  • bóle głowy,
  • dolegliwości psychosomatyczne, 
  • rwa kulszowa, barkowa, udowa,
  • stany pourazowe, np. po skręceniach, naderwaniach, 
  • po operacjach stawów, endoprotezoplastyce,
  • po urazach sportowych,
  • pięta Haglunda,
  • łokieć golfisty (zespół nadkłykcia przyśrodkowego kości ramiennej), 
  • przy ograniczonej ruchomości stawów,
  • polineuropatie (rozlane uszkodzenie nerwów obwodowych), 
  • udary niedokrwienne mózgu,
  • stwardnienie rozsiane,
  • choroba Parkinsona, 
  • terapia blizn (również po cesarskim cięciu).

Pinoterapia - przeciwwskazania

  • nowotwór,
  • niektóre choroby i infekcje skóry (w tym z przerwaniem jej ciągłości), 
  • niedawno przebyty zawał serca,
  • tętniaki, 
  • zakrzepica, 
  • stany zapalne i infekcje (wirusowe oraz bakteryjne),
  • padaczka,
  • ciąża (przeciwwskazanie względne).

Ziołowe wsparcie w bólach mięśniowo-powięziowych

Wyciągi z korzenia afrykańskiej rośliny Harpagophytum procumbens, zwanej ze względu na charakterystyczny wygląd czarcim pazurem, mogą być stosowane w łagodzeniu bólu. Wyciąg wodno-alkoholowy z tej rośliny, wprowadzony do żelu, wykazał działanie przeciwzapalne, łagodzące i obkurczające naczynia krwionośne6.

Arnika górska (Arnica montana, pomornik) znana jest w medycynie ludowej od setek lat ze swoich właściwości łagodzących bóle, obrzęki i stłuczenia. Opisywała ją już w średniowieczu św. Hildegarda z Bingen7. Żele i kremy z ekstraktem z pomornika mają udowodnione badaniami właściwości przeciwbólowe i przeciwzapalne i są polecane jako bezpieczne metody wspierające w leczeniu ostrego i przewlekłego bólu8.

W opublikowanym w ubiegłym roku badaniu wykazano, że stosowanie kremu zawierającego wyciągi z kadzidłowca indyjskiego (Boswellia serrata), czarciego pazura (Harpagophytum procumbens), imbiru i nasion kasztanowca (substancja czynna: escyna) u osób cierpiących na bóle spowodowane napięciem mięśniowym i powięziowym przynosiło znaczną poprawę w dolegliwościach. Następowało istotne zmniejszenie bólu i sztywności, wzrastała ruchomość, przy jednoczesnym mniejszym zapotrzebowaniu na leki (diklofenak)9.

Wyciągi z kadzidłowca, czarciego pazura, łagodzącej obrzęki arniki i imbiru można znaleźć w różnego rodzaju preparatach dostępnych bez recepty – żelach, kremach, maściach oraz w naturalnych plastrach przeciwbólowych.

Rozmowa z terapeutą manualnym Patrykiem Filipowiczem

mgr. Patryk Filipowicz
Patryk Filipowicz mgr fizjoterapii, terapeuta manualny Instagram: fizjo_med

OCL: Czym różni się pinoterapia od pracy manualnej?

Patryk Filipowicz: W pinoterapii, będącej terapią narzędziową, stosowaną w ramach terapii manualnej, wykorzystujemy piny, nazywane potocznie gwoździami oraz katy – specjalnie wyprofilowane blaszki (widoczne na zdjęciu). Wykonane są z mosiądzu (piny) i stali chirurgicznej (katy), gdyż są to materiały bardzo wytrzymałe i najbardziej higieniczne, a wymagają one częstej dezynfekcji (przed każdym użyciem i po nim). Różnica w stosowaniu tej techniki jest najbardziej odczuwalna dla pacjenta. Inaczej odbiera się bodźce dostarczane przez opuszki palca czy dłoń, a odmiennie, gdy stosowane jest narzędzie. Powierzchnia stykania się z pinem jest znacznie mniejsza i wywierane jest większe ciśnienie na tkankę, w związku z tym odczuwalność bodźca jest większa, ale ból nie jest na tyle inwazyjny, żeby nie dało się przetrwać zabiegu. Poza tym każdy człowiek ma inny próg bólu i to, co dla kogoś mogłoby się wydać nie do zniesienia, dla innego – w krótkim czasie – jest akceptowalne.

W ramach medycyny manualnej stosuje się również suche igłowanie. Czy wykorzystuje Pan również tę metodę?

Tak i – co ciekawe – pacjenci chętnie wracają na kolejne zabiegi. Oczywiście warunek jest jeden: jeśli ktoś ma lęk przed igłami, tego typu zabieg wiązałby się ze zbyt dużym stresem i zadziała psychosomatyka – reakcja mogłaby wpłynąć na efekty zabiegu. Tak więc igłowanie sprawdzi się, ale u osoby, która nie boi się igieł i zastrzyków. Stymulacja tkanek igłą jest dość głęboka, a i sam zabieg może trwać dłużej niż tradycyjne zabiegi manualne, które zajmują ok. 30-60 min. Igłę umieszczoną w tkance pozostawia się tam na pewien czas i najtrwalsze, najciekawsze efekty przynoszą zabiegi, które trwają np. 3 godziny. Lepiej więc poświęcić więcej czasu w gabinecie, a wyniki będą wówczas bardziej długoterminowe, np. poprawa utrzyma się przez pół roku. Po zastosowaniu igieł pacjent może odczuwać punktowe zakwasy w okolicy wkłucia. Metoda ta sprawdza się zwłaszcza w stanach ostrych i przewlekłych.

Z jakimi problemami najczęściej przychodzą do Pana pacjenci?

W ostatnim czasie – ze skutkami pracy w ramach home office, czyli siedzącej. Są to bóle o charakterze pseudorwy kulszowej, przypominające objawy tego schorzenia, obejmujące pośladek i mięsień gruszkowaty, promieniujące do kończyny. Bardzo często zgłaszają się też osoby z bólami w odcinku szyjnym. Mam również pacjentów pozabiegowych – po wszczepieniu endoprotez, uszkodzeniach torebek stawowych i więzadeł. Zajmuję się również urazami sportowymi, w przypadku których te metody sprawdzają się znakomicie i dają superefekty.

Czy są takie przypadki, w których ta metoda sprawdza się lepiej niż inne?

Z mojego doświadczenia wynika, że jest świetna w dolegliwościach lędźwiowego odcinka kręgosłupa i związanych z nimi bólów promieniujących do kończyn. Poza tym sprawdzi się w przypadku wszelkich obrzęków okołostawowych, również pourazowych i skręceń. W problemach związanych z ograniczeniem zakresu ruchomości kończyny dają spektakularną poprawę – często pacjent wychodzi z gabinetu z nawet o 60-70% zwiększonym zakresem ruchomości.

Jakie są przeciwwskazania do zabiegów? Czy do suchego igłowania należy się jakoś szczególnie przygotować?

W przypadku igłowania podwyższone parametry krwi: d-dimery, OB, CRP i fosfataza alkaliczna (ALP) oraz markery nowotworowe dyskwalifikują do zabiegów terapii manualnej. Przeciwwskazaniem względnym do tego rodzaju terapii jest również ciąża. Pacjent nie może mieć czynnego stanu zapalnego (o czym świadczą CRP i OB), świeżego urazu, zmian skórnych z przerwaniem ciągłości skóry, złamania czy naderwania tkanek miękkich (to również przeciwwskazanie względne). Jeśli chodzi o te ostatnie, zwłaszcza przy występowaniu obrzęku i krwiaków, zdarza się, że stosujemy pinoterapię z użyciem gwoździ – wspomaga ona proces naprawczy tkanek.

Przyrządy z których Pan korzysta, mogą budzić pewne obawy, że zabiegi będą bardziej bolesne od tych wykonywanych manualnie. Jakby Pan uspokoił pacjentów?

U każdego wykonuję najpierw na próbę lekki test i w ten sposób sprawdzamy, czy może zaakceptować próg bólu. Nikt nie powinien mieć również obaw dotyczących higieny, gdyż, jak już wspomniałem, narzędzia są dezynfekowane. Podczas pinoterapii pytam na bieżąco pacjenta, jak się czuje i do niego należy decyzja, czy mam kontynuować. Z doświadczenia wiem, że osoba, u której zabieg przyniósł efekty, nie obawia się kolejnego, pomimo odczuwania bólu – wystarczy się przemóc i sprawdzić samemu.

Dlaczego zainteresował się Pan właśnie taką metodą pracy z pacjentami? Co jest w niej Pana zdaniem ciekawego i wyjątkowego?

Pracuję jako terapeuta manualny od 5 lat, a od 4 lat – z wykorzystaniem tych technik. Po raz pierwszy zetknąłem się z pinoterapią podczas pracy w klubie sportowym – zobaczyłem wówczas, jak bardzo jest efektywna i skuteczna w sytuacjach, gdy ważne jest, by zawodnik szybko wrócił do sprawności. Zależy mi, żeby stan mojego pacjenta poprawił się jak najszybciej i najchętniej wolałbym przyjmować coraz to nowe osoby, niż żeby ktoś do mnie regularnie wracał z tą samą dolegliwością, np. przez 3 miesiące. Zdecydowanie tym, co skłania mnie do stosowania tej metody, jest trwałość efektów. Potwierdzają to moi pacjenci. Zdarza się, że ktoś wraca do mnie dopiero po trzech latach na kolejny zabieg i jest gotów przejechać 150 km do Warszawy, bo wie, że rezultaty utrzymają się bardzo długo. Jeśli możemy uzyskać lepsze i trwalsze wyniki w krótszym czasie, to jest to lepsze dla pacjenta zarówno pod względem zdrowotnym, jak i finansowym. Nie da się również ukryć, że jako fizjoterapeuta dzięki narzędziom oszczędzam ręce, a chciałbym, by służyły mi jak najdłużej i bym mógł dalej skutecznie pomagać ludziom w powrocie do zdrowia i sprawności.

Czy pinoterapia boli? Relacja pacjentki

Pani Ewa

Korzystam z zabiegów terapii manualnej od lat, w związku z problemami z kręgosłupem lędźwiowym. Wydaje mi się, że mam dość wysoki próg bólu i potrafię wiele znieść. Podczas pierwszych wizyt u terapeuty manualnego byłam początkowo zaskoczona tym, że ból w trakcie pracy na tkankach miękkich jest znacznie większy niż ten, z którym pojawiłam się w gabinecie. Na szczęście w miarę trwania zabiegu słabł i zdarzało się, że wychodziłam z uczuciem, że zostawiam go za sobą w co najmniej ¾. Chociaż zdaję sobie sprawę, że zabiegi tego typu są bolesne, to gdy pojawiają się u mnie dolegliwości – nie waham się, by wybrać się do terapeuty manualnego po raz kolejny. W ubiegłym roku trafiłam do p. Patryka Filipowicza z okropnym bólem prawego barku, łopatki, usztywnieniem szyi (nie mogłam niemal w ogóle skręcać głowy w prawo), a ból nieznośnie promieniował do prawej ręki. Wówczas po raz pierwszy zetknęłam się z pinoterapią. Przyznam, że ucisk z użyciem pinów (gwoździ) był początkowo bardzo bolesny, ale ból ustępował i to, moim zdaniem, szybciej niż przy nacisku palcami i dłońmi. Oprócz użycia narzędzi, p. Patryk zastosował również metody manualne. Zabieg trwał ok. 30 min. Również i tym razem wyszłam z gabinetu bez uczucia sztywności i niemal bez bólu. Jedyną dolegliwością, którą odczuwałam po zabiegu, było uczucie mrowienia w karku i na głowie, które przeszło po około 2 godz.

Ewa, 43 l.

Bibliografia
  1. Hygeia Public Health, 2013, 48(3): 262-268
  2. Ultrasound, 19(4): 187-96
  3. J Phys Soc Japan, 1957, 12:1158-1162
  4. Becker R.O., Selden G. The Body Electrics, „Williams Morrow & Co, Inc”, Nowy Jork, 1985
  5. J Phys Soc Japan, 1969, 26: 777-780; J J Appl Phys, 1970, 9: 844; Nature, 1970, 225: 635.
  6. Pol J Cosm, 2008, 2, 148-161; Pol J Cosm, 2005, 3, 154-161
  7. "Wielka księga ziół polskich", Poznań, Publicat S.A., 2008
  8. Medicines (Basel), 2021 Oct 9; 8(10): 58
  9. Minerva Med, 2021 Apr;112(2): 255-260
Autor publikacji:
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą 1/2022
O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny