Baby seeding, czyli bakterie od matki dla dziecka. Czy to bezpieczne?

Transfer mikrobiomu pochwowego to procedura, która wśród kobiet poddanych cesarskiemu cięciu ma coraz więcej zwolenniczek. Czy sztuczne przeniesienie bakterii z matki na noworodka jest zawsze bezpieczne?

Artykuł na: 4-5 minut
Zdrowe zakupy

Wraz z narodzinami dziecka rozpoczyna się wyścig między patogenami szpitalnymi a florą bakteryjną matki o to, które drobnoustroje jako pierwsze zasiedlą ciało noworodka. Matczyne bakterie przenoszą się na skórę i błony śluzowe dziecka w trakcie porodu naturalnego i wkrótce po nim, podczas pierwszego przytulenia przez mamę1. W procedurach okołoporodowych od wielu lat istnieje zapis o konieczności kontaktu "skóra do skóry" pomiędzy matką a noworodkiem2.

Bibliografia

  1. https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2015/aug/17/vaginal-seeding-c-section-babies-microbiome
  2. http://www.rodzicpoludzku.pl/images/Standard_X_12_2012r.pdf
  3. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmedhealth/behindtheheadlines/news/2017-08-23-c-section-mums-warned-about-dangers-of-vaginal-seeding/
  4. https://mikrobiom.wordpress.com/2016/02/02/seeding-baby-szansa-dla-dzieciecego-mikrobiomu/

Niektóre czynności, takie jak usunięcie wydzielin z górnych dróg oddechowych, odcięcie pępowiny i wstępne oględziny dokonywane przez pediatrę, są wykonywane podczas pierwszych minut życia, gdy maluszek leży na brzuchu swojej mamy. A co z dziećmi, które przyszły na świat przez cesarskie cięcie i w dodatku są pozbawione w tych pierwszych minutach życia kontaktu z mamą? W takim przypadku położna może zastosować nową procedurę, która na świecie zdobywa coraz więcej zwolenników. Chodzi o tzw. baby seeding, czyli zasiedlenie organizmu dziecka florą bakteryjną matki w drodze transferu mikrobiomu pochwowego.

Polega on na wprowadzeniu do pochwy matki na godzinę przed cesarskim cięciem jałowego gazika, którym po wykonaniu zabiegu naciera się ciało noworodka łącznie z błonami śluzowymi nosa i ustami. Jest to odpowiednik procesu, jaki zachodzi naturalnie podczas porodu fizjologicznego. Przedostając się przez kanał rodny, noworodek ma bowiem kontakt z mikrobiotą pochwy matki, a także z bakteriami z jej kału bytującymi na skórze krocza. Dzięki temu w ciele dziecka zaczyna się rozwijać fizjologiczna flora bakteryjna, która uniemożliwia rozpanoszenie się bakterii patogennych. To pozwala uniknąć infekcji, podnosi odporność dziecka i - według najnowszych badań - zapobiega astmie, alergiom i nietolerancjom pokarmowym1.

Nowa procedura zyskała wielu zwolenników wśród propagatorów naturalnego macierzyństwa, jednak w świecie medycyny zachodniej wzbudza kontrowersje. Lekarze ostrzegają, że pochopne poddawanie dzieci takim zabiegom może przynieść więcej szkody niż pożytku. Istnieje ryzyko, że wraz z fizjologiczną mikroflorą matki zostaną na dziecko przeniesione tak groźne patogeny jak drożdżaki, bakterie Chlamydia trachomatis i gronkowca złocistego czy wirus opryszczki.

Transfer bakterii - czy jest się czego bać?

Ginekolodzy są sceptyczni wobec nowej procedury, zwłaszcza że nie ma jeszcze wiarygodnych danych o zachorowalności noworodków, które zostały jej poddane3. W dodatku badania wirusologiczne nie są u ciężarnych przeprowadzane rutynowo, a niektóre choroby wirusowe mogą przebiegać bezobjawowo. Niemniej nacieranie noworodków wydzieliną z pochwy zyskuje coraz więcej zwolenniczek wśród położnych i douli (nazywa się tak wykształcone kobiety, które korzystając z własnego doświadczenia, wspierają matki w okresie okołoporodowym). Argumentują one, że jest to przecież element naturalnego porodu.

A ryzyko? W Polsce wszystkie kobiety ciężarne będące pod stałą opieką lekarza przechodzą między 33. a 37. tygodniem ciąży obligatoryjne badanie mikrobiologiczne pochwy. To oczywiste, że w przypadku wykrycia nosicielstwa groźnych bakterii lub grzybów nikt nie zdecyduje się na przeprowadzenie transferu mikrobiomu pochwowego. Dodajmy, że również badanie na obecność wirusa HIV jest wykonywane standardowo2. Jeśli więc kobieta jest klinicznie zdrowa, a do tego badanie wymazu z pochwy nie wykazało patogenów, nie ma przeciwwskazań do zastosowania baby seedingu2,4. Oczywiście jest to uzależnione od woli matki. Trzeba jednak podkreślić, że coraz więcej kobiet na całym świecie widzi w nim szansę na lepszą przyszłość dla swoich dzieci.

Kamila Makowska-Serkis

Autor publikacji:
Kamila Makowska-Serkis

Absolwentka SGGW w Warszawie, entuzjastka zdrowego stylu życia i racjonalnego żywienia. Na bieżąco śledzi nowinki ze świata medycyny, w sposób szczególny interesuje się medycyną mitochondrialną, mikrobiologią i pediatrią. Od lat zgłębia tajniki holistycznego podejścia do zdrowia człowieka.

Zobacz więcej artykułów tego eksperta
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 4/2018
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny