On naprawdę jest groźny!

Wiemy, że stres wyniszcza organizm. Często strofujemy najbliższych, żeby się nie stresowali, ponieważ szkodzi to zdrowiu. Robimy to intuicyjnie - nie posługujemy się racjonalnymi argumentami, więc rzadko z tej rady korzystają. Co mogłoby ich przekonać?

14 listopad 2017
Artykuł na: 38-48 minut
Zdrowe zakupy

American Institute of Stress podaje, że 75–90% wszystkich wizyt u lekarza pierwszego kontaktujest spowodowanych skutkami przebywania w długotrwałym stresie. U niektórych osób przejawia się on groźnymi dla zdrowia zaburzeniami w działaniu organizmu, u innych bólami głowy i ramion czy nudnościami i kłopotami z układem trawienia. Wysyłane sygnały czasami są subtelne, czasami przybierają postać poważnej choroby, często wręcz zagrażającej życiu. A wszystko zaczyna się od stanu zapalnego. Tak, stres wywołuje stany zapalne, z czego zwykle nie zdajemy sobie sprawy. Czyż nie jest to wystarczający argument, aby go unikać?

Natura stresu

Paradoksalnie stan zapalny jest jednym z dobrodziejstw, jakie zawdzięczamy naszym praprzodkom. Jego zadanie od początku naszej obecności na Ziemi polegało na szybkim wyeliminowaniu pojawiającego się w organizmie problemu i... zniknięciu. Ten mechanizm od zarania dziejów był wprawiany w ruch dzięki stresowi, który jako reakcja obronna organizmu miał na celu ocalenie gatunku.

W przypadku zagrożenia ciało błyskawicznie zwiększa bowiem wydzielanie adrenaliny. Serce zaczyna wtedy szybciej pracować, by dostarczyć odpowiednią ilość krwi do mięśni. Jest to typowa odpowiedź organizmu na sytuację zagrożenia.

Dla naszych przodków był to proces niezwykle ważny, zapewniający przetrwanie. Współcześnie przebiega on zupełnie inaczej. I to stanowi problem.

Chodzi o to, że obecnie stres w zasadzie nigdy nas nie opuszcza, czyli organizm jest nieustannie w stanie gotowości do konfrontacji z potencjalnym zagrożeniem, które się jednak nie pojawia. Inaczej więc niż w czasach naszych praprzodków, odprężających się po zakończonym polowaniu czy zwycięstwie w starciu z drapieżnikami, nie zaznajemy relaksu.

W organizmie cały czas jest w związku z tym wydzielana noradrenalina, hormon uruchamiający taki sam łańcuch reakcji zapalnych, jak infekcje czy doznane urazy. Co gorsza, ten stan może się utrzymywać latami, a wtedy rozwija się zapalenie przewlekłe, które staje się w dłuższej perspektywie przyczyną chorób serca, cukrzycy typu 2 czy chorób neurodegeneracyjnych.

Jak twierdzi Nicolas Rohleder z Uniwersytetu Brandeisa w Massachusetts2, zarówno długotrwały stres, związany chociażby z opieką nad poważnie chorym członkiem rodziny, jak i seria krótkotrwałych stresujących sytuacji powodują wzrost markerów zapalnych u zdrowych osób.

Tak więc stres w obecnym świecie nie dość, że wymknął się nam spod kontroli, to jeszcze stał się naszym wrogiem. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wykazały na przykład, że ludzie, którzy czują się oszukani, zapadają na związaną ze stresem chorobę wieńcową o 55% częściej niż pozostała część populacji.

Różne fazy zapalenia

Stan zapalny stanowi pierwszą linię obrony organizmu w sytuacjach zagrożenia. Bez niego bylibyśmy zdani na łaskę każdego patogenu czy wirusa. W przypadku naruszenia bariery ochronnej ciała przez długotrwały stres, infekcje czy urazy następuje pierwsza reakcja zapalna, zazwyczaj w postaci zaczerwienienia, obrzęku czy bólu.

Zapalenie przechodzi różne fazy. Od pierwszej, przygotowującej organizm do walki, przez bitwę, do rekonstrukcji zniszczonych tkanek i usunięcia uszkodzeń. W normalnych warunkach jest to równoznaczne z wyleczeniem.

Jest to wynik wydzielania przez komórki substancji zwanych cytokinami, które zwiększają napływ krwi do tkanek, ostrzegając w ten sposób układ odpornościowy o zagrożeniu.

Zaczerwienienie jest efektem ubocznym zwiększonego przepływu krwi, powiększa się w miarę rozszerzania się naczyń krwionośnych znajdujących się tuż pod powierzchnią skóry. Obrzęki zaś powstają wtedy, gdy rośnie przepuszczalność naczyń krwionośnych.

Niebezpieczeństwo zostało zażegnane, tkanki uległy odbudowie. Istnieją jednak sytuacje, gdy faza pierwsza przechodzi w przewlekłe zapalenie, o mniejszej intensywności. Jest to wyjątkowo niebezpieczne ze względu na brak wyraźnych objawów przy jednoczesnym ryzyku rozwoju chorób - miażdżycy, udaru, zawału, nadciśnienia czy cukrzycy typu 2.

Chroniczne zapalenie zwiększa również ryzyko zachorowania na depresję. Wiele towarzyszących mu objawów przypomina występujące w tej chorobie - zmęczenie, złe samopoczucie, utrata apetytu. Wobec tego pojawiło się pytanie, czy również depresja i inne problemy o charakterze psychicznym nie powodują stanów zapalnych w organizmie. W wielu przypadkach tłumaczyłoby to nieskuteczność leków przeciwdepresyjnych, które z założenia nie wpływają na zmiany wywołane zapaleniem.

Chorobą prowadzącą do powstania stanu zapalnego w organizmie jest niewątpliwie otyłość. Każdemu z nas, w zależności od budowy ciała, potrzebna jest określona ilość tłuszczu do prawidłowego funkcjonowania organizmu, także układu immunologicznego, oraz utrzymania na odpowiednim poziomie apetytu, nastroju i metabolizmu. W przypadku przekroczenia normy o 25–30% równowaga zostaje zachwiana i pojawia się przewlekły stan zapalny, spowodowany dużą zawartością w tkance tłuszczowej cytokin zapalnych.

Nie daje on o sobie znać, ponieważ utrzymuje się na niskim poziomie, ale może być przyczyną poważnych komplikacji zdrowotnych. Jak twierdzi Derek Gilroy, immunolog z University College London, duże ilości odłożonego w organizmie tłuszczu stanowią swoisty rodzaj tkanki zapalnej.

Dobroczynne resolwiny

W 2000 r. Charles Serhan, immunolog pracujący w Harvard Medical School, odkrył wraz ze swoim zespołem badawczym, że neutrofile i makrofagi, czyli dwa typy białych krwinek odpowiedzialne za wygaszanie stanu zapalnego, uwalniają zestaw substancji chemicznych, tzw. resolwiny, które z kolei wyciszają cytokiny wywołujące zapalenie.

Masz na to wpływ!

Współcześnie wyróżnia się trzy rodzaje sytuacji mogących stać się źródłem stresu:

  • relacje z samym sobą;
  • relacje z innymi osobami;
  • kontakty ze społeczeństwem.

Czynniki stresogenne pojawiają się we wszystkich trzech obszarach. Jednak pełną kontrolę mamy jedynie nad pierwszym z nich. Tylko w relacjach ze sobą możemy w pełni zapanować nad naszymi relacjami.

Skoro nie mamy wpływu na myślenie i sposób rozumowania innych osób, a tym bardziej całego społeczeństwa, ważne jest odpowiednie podejście do procesów zachodzących w nas samych i wokół nas, czyli zachowanie do nich dystansu i kierowanie się własnymi sądami. To jeden ze skuteczniejszych sposobów przeciwdziałania ewentualnemu stresowi.

Resolwiny to naturalne lipidy syntetyzowane przez organizm z kwasów tłuszczowych omega-3. Wiąże się z nimi również wielkie nadzieje w kontekście walki z bólem towarzyszącym stanom zapalnym, ponieważ oddziałują one na jego receptory w rdzeniu kręgowym. Są skuteczne nawet w przypadku dolegliwości wywołanych reumatoidalnym zapaleniem stawów i operacjami chirurgicznymi.

Ru-Rong Ji ze swoim zespołem badawczym z Brigham and Women’s Hospital i Harvard Medical School w Bostonie potwierdził, że dwie resolwiny - RvE1 oraz RvD1, wytwarzane przez organizm z kwasów omega-3, znacznie łagodzą objawy bólu spowodowanego stanami zapalnymi. Ponadto RvE1 oddziałuje na rdzeń kręgowy w szczególny sposób - zapobiega aktywacji nerwów powodujących przewlekły ból.

Skuteczność resolwin potwierdziły również badania prowadzone przez Thomasa Van Dyke’a z Instytut Forsyth w Cambridge w stanie Massachusetts.

Okazało się, że płukanie dziąseł królików płynem zawierającym resolwiny spowodowało zmniejszenie stanów zapalnych powodujących choroby sercowo-naczyniowe. Prowadzone są także badania sprawdzające reakcje ludzkiego organizmu na te lipidy, niewątpliwie wkrótce poznamy ich rezultaty.

Receptory resolwin zidentyfikowano w zwoju korzeni grzbietowych, będących swego rodzaju połączeniem między nerwami sensorycznymi a rdzeniem kręgowym.

W przypadku potwierdzenia tych właściwości w dalszych badaniach możliwe będzie zastąpienie resolwinami leków opioidowych, dzięki czemu ból zostanie uśmierzony bez zagrożenia uzależnieniem. 

Co istotne, obecnie uważa się nawet, że lepszym sposobem diagnozowania przewlekłych stanów zapalnych jest określanie poziomu resolwin niż cytokin, które podobnie jak komórki odpornościowe są stale obecne w organizmie, a ich poziom może ulegać przejściowym wahaniom niezależnie od stanu zdrowia.

Obecnie stosowane leki przeciwzapalne, zarówno steroidowe, jak i niesteroidowe, takie jak np. ibuprofen i naproksen, hamują początkową fazę zapalenia, jednak nie prowadzą do jego wyleczenia. Zmniejszają np. obrzęki stawów, ale równocześnie zwiększają podatność na zakażenia. Dodatkowo upośledzają zarówno zdolność organizmu do obrony przed wirusami, jak i procesy prowadzące do wyzdrowienia np. po urazach.

Kontrolowanie poziomu resolwin w ciele pomogłoby zdiagnozować stan zapalny i usunąć jego skutki. Obecnie jedynym dostępnym lekiem oddziałującym podobnie jak te lipidy jest aspiryna. Blokuje ona prozapalne cytokiny, ale także przyczynia się do produkcji bardziej stabilnych i naturalnych resolwin.

Głowy naukowców i lekarzy zaprząta nie tylko diagnozowanie i leczenie przewlekłych stanów zapalnych u osób zdrowych.

Jeszcze większym wyzwaniem jest opracowanie skutecznej terapii dla osób chorych na zapalenie stawów czy jelit.

Należy jednak zachować ostrożność w przyjmowaniu aspiryny czy ibupromu, ponieważ leki te zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia anemii, uszkodzeń DNA, chorób serca, utraty słuchu, nadciśnienia, poronień, a nawet zgonu z powodu grypy.

Ich działanie polega przede wszystkim na hamowaniu wydzielania grupy hormonów o wspólnej nazwie prostaglandyny, biorących udział w procesach fizjologicznych zachodzących w organizmie.

Działanie prostaglandyn jest silne i różnorodne, często przeciwstawne. Niektóre z nich przyczyniają się np. do rozwoju stanu zapalnego, inne pełnią funkcje ochronne. Tymczasem syntetyczne leki przeciwzapalne neutralizują zarówno szkodliwe, jak i pożyteczne prostaglandyny, zmniejszając w ten sposób naturalny potencjał przeciwzapalny organizmu. Usuwają one objawy, ale nie przyczyny chorób. Najbardziej popularne są niesteroidowe leki przeciwzapalne, tzw. NLPZ, których działanie polega właśnie na blokowaniu prostaglandyn. 

Stany zapalne można uznać za przyczynę wszystkich problemów zdrowotnych. Do ich rozwoju przyczynia się stres, ale to niejedyny czynnik za nie odpowiedzialny.

Prowadzone są intensywne prace nad nowym lekiem o nazwie anabazum, który imituje naturalne substancje przeciwbólowe, tzw. kannabinoidy.

Na obecnym etapie można stwierdzić, że zapobiega on stanom zapalnym równie skutecznie jak steroidy, jednak powoduje mniej skutków ubocznych. Dzisiaj używany jest do usuwania z ran bakterii, a także leczenia zapalenia skóry. Daje też obiecujące efekty w leczeniu mukowiscydozy.

Przeprowadzono badanie polegające na wstrzyknięciu bakterii pod skórę u osób cierpiących na zapalenie kości i stawów, czyli na bolesne przewlekłe schorzenie, często powiązane z chorobami autoimmunologicznymi.

Wynikiem tego eksperymentu było zlikwidowanie zapalenia skóry. Nie udało się jednak uspokoić zapalenia kości i stawów. Można więc wyciągnąć wniosek, że również zapalenia związane z poszczególnymi chorobami są niejednakowe i wymagają odmiennego sposobu leczenia.

Różnią się także między sobą organizmy osób, u których zdiagnozowano dane schorzenie. Co więcej, okazało się, że nawet płeć decyduje o podatności na niektóre choroby, a co za tym idzie - na sposób leczenia.

Wynika z tego, że znalezienie sposobu na poradzenie sobie ze stanem zapalnym, niezależnie od jego zaawansowania, nadal stwarza wiele problemów. Dlatego warto już teraz pomyśleć o samodzielnym zatrzymaniu tego procesu.

Jak go poskromić?

Liczne badania naukowe wskazują, że stosowanie odpowiednich technik służących zapanowaniu nad stresem przynosi ogromną poprawę zdrowia w ostrych i przewlekłych schorzeniach zarówno natury fizycznej, jak i psychicznej. 

Wszyscy aktywnie żyjący ludzie wchodzą w interakcje ze światem zewnętrznym, polegające na pokonywaniu barier, jakie pojawiają się na drodze prowadzącej do wyznaczonego celu. Jednak zewnętrzne przeszkody to nie wszystko. Musimy sobie jednocześnie radzić z dopadającymi nas lękami, zwątpieniem, frustracją czy strachem. 

Bardzo często nie mamy wpływu na to, co się wokół nas dzieje, jednak możemy podjąć decyzję, jaką ważność nadamy wszelkim sytuacjom i zdarzeniom oraz jak będziemy je interpretowali. 

W radzeniu sobie z własnymi ograniczeniami warto przyjąć trzy zasady.

  • Pierwsza wyklucza świadome wartościowanie i ocenianie.
  • Druga nakazuje, by mieć pełne zaufanie do samego siebie.
  • Trzecia kładzie nacisk na podejmowanie wolnych i świadomych wyborów i decyzji.

Umiejętność definiowania własnych potrzeb ułatwia ocenę każdej sytuacji i tworzy perspektywę, która pomaga zapanować nad stresem i zmniejszyć jego skalę. Nagrodą za to, że się ją posiadło, jest łatwiejsze osiąganie zaplanowanych celów oraz uniknięcie poważnych chorób wywołanych przez stres. Dzięki takiemu podejściu ominiemy frustracje i lęki, które powodują nerwowość i chroniczny stres.

Inną, równie przydatną umiejętnością jest opanowanie sztuki zrelaksowanego skupienia, która umożliwia spokojne i efektywne wykonywanie wszelkich czynności. W ten sposób zachowuje się równowagę pomiędzy stresującymi sytuacjami w świecie zewnętrznym oraz wewnętrzną harmonią. Dzięki temu odczuwanie stresu znacznie maleje, poprawia się efektywność procesu uczenia, a wszelkie działanie przynosi nam większą satysfakcję.

Głównym założeniem, jeśli chodzi o zapanowanie nad stresem, jest to, że służące temu techniki wykorzystują naturalne zdolności człowieka. Każdy z nas może się nauczyć, jak po mobilizacji przed czekającym go wyzwaniem osiągnąć stan demobilizacji, dzięki której możliwy jest odpoczynek i relaks. Mamy bowiem wrodzoną umiejętność spokojnego i rozsądnego zachowania nawet w największym natłoku spraw. Warto zdać sobie z tego sprawę.

Stres jest powodem wielu schorzeń i bardzo poważnych chorób. Co ważne, wynika z subiektywnego sposobu postrzegania okoliczności i zdarzeń. Przepisywanie środków farmakologicznych, kierowanie na terapie i rehabilitacje w przypadku schorzeń wywołanych stresem nie usuwa problemu, a jedynie skutek. Nie wystarczy też przestrzeganie odpowiedniej diety i określonej długości snu czy przeznaczanie czasu na odpoczynek. Aby pokonać stres i jego skutki, potrzebna jest głęboka zmiana w sposobie postrzegania świata i reagowania na dotyczące nas sytuacje.

Reakcje odziedziczone i wyuczone

Stres zaburza równowagę organizmu, męczy i niekorzystnie wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. Niektórzy jednak twierdzą, że jest on niezbędny do pobudzenia naszej motywacji do pokonania konkurencji. Tymczasem nasz organizm dąży do zachowania równowagi, która jest potrzebna, by mózg mógł funkcjonować prawidłowo.

Stres nie podnosi ludzkiej produktywności, tylko wyniszcza ciało i umysł. Od dzieciństwa przyzwyczajamy się do wywieranej na nas presji, którą postrzegamy jako czynnik, od którego uzależnione jest osiągnięcie sukcesu. 

Gdy wyzwania stawiamy sobie sami, odczuwamy ekscytację, chęć jak najlepszego poradzenia sobie z nimi, a także wewnętrzną satysfakcję, gdy to się uda. Temu procesowi towarzyszy stan zrelaksowanego skupienia, pobudza on naszą zdolność do wykorzystania w pełni własnego potencjału. Pod wpływem presji z zewnątrz działamy inaczej. Wywołuje ona lęk przed ewentualną porażką. Co gorsza, większość osób wykonuje narzucone zadania, mimo że odczuwa związany z tym dyskomfort. Organizm odmiennie reaguje na obie sytuacje.

Sukces przychodzi najczęściej wtedy, gdy rezygnujemy ze sposobu życia, którego celem było zaspokojenie potrzeb cudzych, a nie naszych.

Niestety zdarza się, że mimo naszych starań wygrywa stres. Górę biorą wtedy lęki, zwątpienie i niepewność. Ich źródłem jest nie tylko skala zagrożenia, lecz również nasza konstrukcja psychiczna. Lęk jest jednym z głównych czynników paraliżujących krytyczne i racjonalne myślenie, pod jego wpływem zamiast realnie ocenić sytuację, zaczynamy spekulować.

Ten proces znajduje zakorzenienie w naszej przeszłości oraz doświadczeniu życiowym. Jeśli uwierzymy, że coś jest złe, tak będziemy to postrzegali. W konsekwencji pojawi się smutek, rozpacz, ból czy gniew. Jeśli w dodatku mamy skłonność do obwiniania za wszystko siebie i podajemy w wątpliwość własne możliwości, rośnie w nas poczucie winy, które prowadzi do odczuwania ciągłego napięcia i zdenerwowania. 

Badania przeprowadzone w hrabstwie Orange w Kalifornii, gdzie wysoki odsetek osób cierpi na depresję, wykazały, że jej powodem było ciągłe porównywanie się z ludźmi, którzy wydawali się lepsi, piękniejsi czy bogatsi.

Warto więc uświadomić sobie, co jest źródłem niepokoju - to od nas zależy, czy sami siebie pognębimy i doprowadzimy do choroby wskutek długotrwałego stresu.

Ewolucja dała nam możliwość wyboru, w jaki sposób reagować na sytuacje stresowe. Jednym z nich jest zachowanie wyćwiczonego spokoju. Z tej techniki korzystają między innymi piloci. Wymaga ona jednak pewnego wysiłku, gdyż trzeba się jej po prostu nauczyć. Chodzi o to, że mechanizm odpowiedzialny za odczuwanie lęku włącza się w organizmie wskutek odczuwanego zagrożenia.

Zawiadują nim te obszary mózgu, których aktywacja wywołuje pierwotną reakcję polegającą na ucieczce lub podjęciu walki. Możemy nad nim zapanować dzięki korze przedczołowej mózgu, umożliwiającej uaktywnienie reakcji opierającej się na zachowaniu spokoju w najbardziej stresujących sytuacjach, związanej z wykorzystaniem zaawansowanych obwodów neuronalnych wykształconych w mózgu.

Pierwotnym mechanizmem zachowania jest również zastygnięcie w bezruchu, czyli tzw. paraliż. Dochodzi do niego wtedy, gdy odczuwamy lęk, ale nie jesteśmy zdolni do jakiegokolwiek działania. Jest to reakcja układu nerwowego polegająca na obniżeniu ciśnienia krwi i tętna. W ten sposób nasi praprzodkowie stawali się niezauważalni dla ewentualnego wroga.

Odpowiednikiem takiej reakcji w dzisiejszych czasach jest niepodejmowanie aktywności, mimo że sytuacja tego wymaga, uporczywe wykorzystywanie niesprawdzających się wzorców postępowania czy też unikanie trudnych sytuacji. Najczęściej zachowują się tak osoby z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa lub będące w przeszłości ofiarami przemocy.

Działanie pod wpływem presji wywołuje stres i prowadzi do skrajnego wyczerpania psychicznego a także chorób. Jeśli cel wyznaczamy sobie sami, to po jego osiągnięciu odczuwamy satysfakcję.

Bolesne doświadczenia z dzieciństwa mogą doprowadzić do zmian w strukturze mózgu, powodujących zwiększenie skłonności ciała migdałowatego do reagowania w sytuacjach kryzysowych. Nadmierne pobudzenie ciała migdałowatego może powodować również powtarzający się silny stres lub stres przewlekły, co prowadzi do zahamowania czynności hipokampa, pełniącego bardzo ważną funkcję w procesach pamięci.

W rozładowaniu stresu pomocne są m.in. masaże, akupunktura, medytacja, joga, ćwiczenia fizyczne, psychoterapia i odpowiednia suplementacja diety. Dr Herbert Benson stworzył teorię, zgodnie z którą organizm wykazuje naturalną tendencję do odprężenia i demobilizacji. Można mu w tym pomóc dzięki zastosowaniu chociażby technik medytacyjnych.

W dzieciństwie zdobywamy wiedzę za pomocą tzw. neuronów lustrzanych, czyli przez naśladowanie zachowania innych ludzi. W ten sposób możemy też przejmować emocje i przemyślenia tych osób, które w naszym życiu odgrywają ważną rolę.

Jednak najnowsze badania wykazują, że plastyczność neuronalna, która dopuszcza tworzenie nowych obwodów neuronowych na każdym etapie życia, umożliwia zmianę wyuczonego zachowania i naszych reakcji.

Mechanizm stresu a mózg

Dr Paul Mac Lean, badając mechanizm stresu oraz jego oddziaływanie na ludzki organizm, stworzył przełomową teorię naukową. Zakłada ona, że człowiek ma niejako trzy mózgi - ewolucyjnie młodsze warstwy układają się na starszych. Wysnuł wniosek, że dominacja prymitywnych ośrodków mózgowych nad bardziej zaawansowanymi prowadzi do licznych zaburzeń powiązanych ze stresem.

  • Warstwa nazwana mózgiem gadzim odpowiada za nasze najbardziej pierwotne reakcje, takie jak nakaz ucieczki lub walki o przetrwanie. Mózgowi gadziemu obce są pojęcia abstrakcyjne, takie jak przyjaźń czy zabawa. Jego odpowiednikiem są móżdżek oraz pień mózgu, którym zawdzięczamy podtrzymywanie funkcji życiowych w organizmie: pracy serca, oddychania i metabolizmu. Ta część mózgu jest oporna na jakiekolwiek zmiany, reaguje głównie na lęk. Osoby wykorzystujące w sytuacji zagrożenia jedynie mózg gadzi albo uciekają, albo walczą, albo zastygają sparaliżowane.
  • Drugi mózg został nazwany ssaczym. Według teorii Mac Leana obejmuje on ciało migdałowate, które wraz z podwzgórzem, przysadką i nadnerczami również koordynuje reakcję walki, ucieczki i paraliżu. Jednak pewne jego strefy, które są dojrzalsze ewolucyjnie, mają ośrodek przetwarzający skomplikowane odczucia i bodźce - hipokamp. Dzięki niemu możemy się uczyć i mamy zdolność zapamiętywania.
  • Najbardziej zaawansowany jest tzw. mózg myślący, czyli kora mózgowa. Stanowi ona aż pięć szóstych całego mózgowia i komunikuje się licznymi połączeniami z hipokampem oraz korą przedczołową. To jej zawdzięczamy świadomość istnienia i upływu czasu, zdolność do myślenia abstrakcyjnego i rozwiązywania problemów, poczucie odrębności, talenty, możliwość gramatycznego wysławiania się, odczuwania empatii i zapamiętywania, rozumienia i kontrolowania wykonywanych ruchów.

Ani mózg gadzi, ani ssaczy nie potrafią w sytuacji stresującej zareagować inaczej niż za pomocą pierwotnych mechanizmów wykształconych we wczesnych stadiach ewolucji. Dopiero umiejętności, jakimi obdarzyła nas kora mózgowa, pozwalają zapanować nad stresem.

Gdy mózg postrzega daną sytuację jako zagrożenie, wysyła sygnał do ciała migdałowatego i hipokampa. Aktywują one razem z podwzgórzem współczulny układ nerwowy, przysadkę mózgową i gruczoły nadnerczy, zwiększając tym samym wytwarzanie hormonów stresu, czyli adrenaliny i kortyzolu. Rośnie wtedy tętno i ciśnienie krwi.

By przygotować organizm do ucieczki bądź walki, krew pompowana jest przede wszystkim do mięśni. W przypadku reakcji polegającej na paraliżu ciśnienie krwi spada, a praca serca ulega spowolnieniu. Następną zmianą jest ograniczenie funkcji trawiennych, co pozwala zaoszczędzić energię. Dochodzi do tego wskutek zmniejszenia dopływu krwi do układu pokarmowego oraz ograniczenia wydzielania enzymów i śliny.

Następuje spadek aktywności układu immunologicznego. Osłabieniu ulegają zdolności rozrodcze oraz zmniejsza się popęd seksualny. W przypadku przedłużającego się stresu wymienione zmiany w funkcjonowaniu organizmu, mające na celu jego ochronę, doprowadzają do wycieńczenia i występowania wielu nieprawidłowości prowadzących do licznych chorób.

Dr Phil W. Gold, pracujący w National Institute of Mental Health w USA, twierdzi, że system reagowania na stres jest silnie powiązany z uczuciami. Często zostaje on uaktywniony, gdy odczuwamy frustrację, ból czy niezaspokojenie własnych potrzeb. Dlatego warto zwracać uwagę na swoje uczucia, gdyż przedłużająca się reakcja organizmu na stres szkodzi naszemu zdrowiu.

Typowymi objawami chronicznego stresu są napięcia mięśni, problemy z trawieniem, bóle głowy, nieregularne miesiączkowanie, palpitacje serca, bóle w klatce piersiowej, zwiększona drażliwość i poirytowanie, obniżony popęd seksualny, zaburzenia kojarzenia i trudności z koncentracją, problemy skórne, zaburzenia snu i przemęczenie. Może on dodatkowo pogłębiać istniejące już schorzenia, takie jak cukrzyca, nadciśnienie, artretyzm czy infekcje.

Stres a samorealizacja

Psycholog Abraham Maslow opracował hierarchię ludzkich potrzeb. Podstawę przygotowanej przez niego piramidy stanowi przetrwanie. Tuż nad nim, na drugim miejscu, znalazło się bezpieczeństwo, na trzecim przynależność, a na czwartym - ego. Na samej górze umieścił samorealizację. Maslow twierdzi, że tę ostatnią potrzebę zaspokajają wyłącznie osoby, które w porównaniu z resztą populacji odniosły największy sukces, stabilne psychicznie i emocjonalnie. Jego zdaniem każdego z nas cechuje dążenie do osiągnięcia poczucia spełnienia. Osoby, którym się to nie udaje, znajdują się automatycznie w permanentnym stresie.

Kłopot w tym, że korzystanie z pierwotnych i automatycznych reakcji wymaga mniej trudu niż nauczenie się innych sposobów neutralizowania stresu i zdenerwowania.

Idealny duet: działanie i relaks

Naturalnym stanem organizmu jest równowaga, do której powinniśmy dążyć. Po wysiłku fizycznym bądź psychicznym związanym z realizacją określonego zamierzenia następuje zwykle odpoczynek i relaks. Problem pojawia się wtedy, gdy po okresie mobilizacji sił odprężenie nie nadchodzi, a lęk, frustracja czy nadmiar obowiązków wciąż trzymają nas w stanie pełnej gotowości i chronicznego stresu. Pojawiają się wówczas pierwsze problemy ze zdrowiem, snem i samopoczuciem. 

W procesie ewolucji człowiek został wyposażony w naturalne zdolności pomagające radzić sobie ze stresującymi sytuacjami. Naszymi sprzymierzeńcami są rozsądek, chłonność umysłu i zdolność do akceptacji.

Dr Walter Canon, lekarz i badacz, już w 1932 r. napisał książkę ukazującą, w jaki sposób organizm ludzki dąży do utrzymania harmonii3. W sytuacji stresowej, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, próbuje on utrzymać zaburzoną równowagę m.in. przez wprowadzanie zmian mających zapewnić komórkom odpowiedni dopływ tlenu.

Przyspiesza wtedy częstość oddechów, dzięki czemu płuca otrzymują go w pożądanej ilości, a także akcja serca, co sprzyja pompowaniu natlenionej krwi do tkanek. Organizm zwiększa ponadto wytwarzanie czerwonych krwinek, transportujących tlen. W wyniku tych procesów równowaga w organizmie zostaje zachowana.

Mechanizmy służące homeostazie działają w każdym układzie istniejącym w ludzkim ciele. Gdy doświadczamy stresu, organizmowi trudno zachować harmonię w wielu układach naraz. Dlatego powinniśmy podejmować wysiłki zmierzające do odzyskania wewnętrznej stabilności. Dokonanie świadomego wyboru, w jaki sposób chcemy radzić sobie na co dzień ze stresem, jest pierwszym krokiem na tej drodze.

Hans Seyle odkrył, że organizm potrafi przystosowywać się do przedłużającego się stresu4. Rośnie wówczas aktywność współczulnego układu nerwowego, który jest odpowiedzialny za pierwotne reakcje, czyli ucieczkę, walkę i zamieranie w bezruchu.

Nadmiernie długie przebywanie w chronicznym stresie prowadzi jednak do wyczerpania tych możliwości, co w skrajnych sytuacjach może spowodować nawet śmierć. Seyle zauważył, że w niektórych przypadkach, by podtrzymać pobudzenie współczulnego układu nerwowego, ludzie mobilizują swoje siły, sztucznie je stymulując: piją duże ilości kawy, herbaty, napojów energetyzujących i alkoholu, palą papierosy czy jedzą tłuste potrawy.

Samice i samce - niezależnie od gatunku, do którego należą - różni sposób reagowania na zagrożenie. Samice wykazują chęć zaprzyjaźnienia się, zwiększając w ten sposób swoje szanse przetrwania. Samce dążą przede wszystkim do walki.

Prowadzi to do jeszcze większego osłabienia organizmu i pogłębia w nim dysharmonię. Tymczasem wystarczy znaleźć czas na regenerację, relaks, rekreację i refleksję nad otaczającym nas światem. Metodami wspomagającymi radzenie sobie ze stresem są ćwiczenia fizyczne czy nauka głębokiego oddychania.

Należy jednak pamiętać, że podstawą wszelkich zmian są wewnętrzne decyzje dotyczące sposobu podejścia do sytuacji, w jakich się znajdujemy. Wymaga to zbudowania wewnętrznej stabilności, która umożliwia realizowanie wyznaczanych sobie celów.

Istnieją również różnice w sposobie postrzegania potencjalnych zagrożeń. Kobiety wyczulone są przede wszystkim na subtelne czynniki związane z emocjami i komunikacją międzyludzką. W momencie stresu koncentrują się głównie na szczegółach. Mężczyźni postrzegają sytuację w szerszej perspektywie.

Jednak obie płcie w podobny sposób mogą wykorzystać zaawansowane techniki radzenia sobie ze stresem, jakie daje ludzki mózg, zmieniając swoje wewnętrzne nastawienie do zaistniałej sytuacji.

Stres prowadzi do wielu poważnych chorób. Liczne badania potwierdziły również to, że obniżenie jego poziomu znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia wielu schorzeń oraz podnosi skuteczność prowadzonych terapii.

Nie wystarczy to jednak do kompletnego wyleczenia. Należy dodatkowo wprowadzić zdrową, odpowiednią dla siebie dietę, systematycznie ćwiczyć, zadbać o jakość snu, unikać szkodliwych substancji i regularnie sprawdzać swój stan zdrowia, przechodząc badania medyczne. Opłaci się!

Bibliografia

  1. W. Timothy Gallway, dr E. Hanzelik, dr J. Horton, Wewnętrzna gra: stres, 2009
  2. C. Williams, The fire inside, New Scientist, 17 June 2017
  3. Dr Walter Canon, The Wisdom of the Body, 1932
  4. H. Seyle, Stres życia, 1960
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 6/2017
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny