Otyłość - szkodzi czy pomaga?

Już od kilku dziesięcioleci kraje rozwinięte borykają się z epidemią otyłości. W Polsce odsetek osób otyłych wynosi 13.3%, a dorosłych osób z nadwagą - 36,5%. To oznacza, że już co drugi pełnoletni Polak zmaga się z problemem nadmiernej masy ciała. Czy rzeczywiście jest się czym martwić? A może to tylko wiele hałasu o nic? Na webinariach zdania na temat otyłości są podzielone.

24 listopad 2016
Artykuł na: 49-60 minut
Zdrowe zakupy

Niezależnie od zajętego wobec otyłości stanowiska trudno zaprzeczyć, że osoby nią dotknięte na ogół nie są z tego zadowolone. Problem więc istnieje, a w dodatku "puszystych" przybywa. Sytuacja przedstawia się nieciekawie również poza Europą.

O epidemii otyłości można już mówić w odniesieniu do całego świata, np. w Stanach Zjednoczonych odsetek osób otyłych wśród dorosłych wyniósł w tym roku 36,5%. Ten problem ma znaczenie społeczne, dlatego warto mu się przyjrzeć bliżej. Sprawdźmy, co na temat nadprogramowych kilogramów mówi się na webinariach, których wykładowcy przedstawiają ciekawe argumenty zarówno ZA pewnymi tezami, jak i PRZECIW nim.

Czy otyłość o choroba?

Argumenty "ZA"

1. W roku 2013 Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne opublikowało definicję choroby - jest ona "zakłóceniem funkcjonowania organizmu w niektórych aspektach", posiada "charakterystyczne objawy i symptomy" oraz "powoduje szkody i wywołuje chorobliwy stan". Otyłość spełnia wszystkie te kryteria - zakłóca funkcjonowanie organizmu, ma charakterystyczne objawy i szkodzi osobie, która na nią cierpi.

2. Na czym polega zakłócenie funkcjonowania organizmu przy otyłości? Osoby otyłe mają nadmiar tkanki tłuszczowej, z której jest wytwarzana leptyna, hormon "sytości". Jego zadanie polega na informowaniu mózgu po posiłku, że jesteśmy najedzeni. Tak więc wpływa on regulująco na przyjmowanie pokarmu i wydatkowanie energii. Dopóki jest wytwarzany przez organizm we właściwych ilościach, wszystko przebiega prawidłowo.

Jednak u osób z otyłością, która oczywiście jest związana z nadmiarem tkanki tłuszczowej, dochodzi do nadprodukcji uwalnianej z niej leptyny. To zaburza pracę układu kontrolującego przyjmowanie i zużywanie kalorii, a także produkcję i działanie innych regulatorów apetytu. Pacjenci wpadają więc w błędne koło - im więcej mają tkanki tłuszczowej, tym trudniej im zaspokoić głód i spalić zbędne kalorie.

3. Otyłość zakłóca także funkcjonowanie układu kostnego, zwłaszcza kolan i bioder, jak również wpływa negatywnie na układ rozrodczy (ryzyko bezpłodności i poronienia u kobiet, mniejsza ilość plemników u mężczyzn).

4. Poza tym otyłość, podobnie jak inne choroby, wpływa na długość życia i może prowadzić do śmierci. Szacuje się, że u dorosłych skraca ona przewidywaną długość życia średnio o trzy lata, a w postaci skrajnej - aż o dziesięć lat.

W lipcu tego roku przedstawiono w czasopiśmie medycznym "The Lancet" badanie, z którego wynika, że w Ameryce Północnej co piąty przedwczesny zgon jest powiązany z otyłością. Wyliczono także, że nawet umiarkowana otyłość zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci z 19% do 29,5% u mężczyzn i z 11% do 14,6% u kobiet. W roku 2009 otyłość była trzecią główną przyczyną zgonów w Stanach Zjednoczonych, po nadciśnieniu tętniczym i paleniu papierosów.

FAKT CZY MIT?

  • Prawidłowy wskaźnik masy ciała (BMI) tylko w niewielkim stopniu wpływa na długość życia, jedynie ekstremalne wartości stanowią czynnik ryzyka.
  • Osoby z umiarkowaną otyłością czasem żyją nawet dłużej niż osoby szczupłe.
  • Jedna trzecia osób otyłych ma prawidłowy poziom cholesterolu, nie cierpi na nadciśnienie tętnicze i nie choruje na cukrzycę.
  • Nadwaga u osób powyżej 55. roku życia obniża ryzyko przedwczesnej śmierci.
  • Osoby otyłe z cukrzycą typu 2, nadciśnieniem tętniczym, przewlekłymi chorobami nerek i chorobami krążeniowymi żyją dłużej niż osoby z tymi samymi schorzeniami i "normalnym" wskaźnikiem BMI.

(Dane z badań omawianych na webinariach)

5. Znaczne uwarunkowanie nadwagi przez czynniki genetyczne również przemawia za tym, by otyłość uznać za chorobę. Badania wykazały bowiem, że wagę ciała dziedziczy się tak samo jak wzrost. Już w 1990 r. w "New England Journal of Medicine" opisano badanie dotyczące masy ciała u bliźniąt wychowywanych w różnych domach, z którego wynika, że "dla wskaźnika masy ciała kluczowe są czynniki genetyczne, podczas gdy środowisko dziecka ma znaczenie znikome lub żadne".

Naukowcy odkryli już wiele genów, które sprzyjają nadwadze i otyłości - w przypadku prawie 10% osób chorobliwie otyłych problem spowodowany jest defektami genów, które odpowiadają za przyjmowanie pokarmu, metabolizm i masę ciała.

6. Wiele organizacji rządowych i medycznych uznaje otyłość za chorobę, a w Stanach Zjednoczonych urząd podatkowy traktuje odliczane od podatku kwoty przeznaczone na odchudzanie jako wydatki na leczenie. 18 czerwca 2013 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne uznało otyłość za "chorobę wymagającą szeregu interwencji medycznych".

7. Zwolennicy traktowania otyłości jako choroby podkreślają, że jeśli twierdzimy, iż otyłość nie jest chorobą, bo wynika ona z osobistego wyboru, by więcej jeść i mniej się ruszać, to równie dobrze można powiedzieć, że rak płuc nie jest chorobą, ponieważ stanowi rezultat osobistego wyboru, by palić papierosy.

8. Co więcej, postrzeganie otyłości jako choroby nie jest wymysłem naszych czasów, dotkniętych jej epidemią. Lekarze już w XVII w. tak właśnie traktowali tę dolegliwość. Jednym z nich był Thomas Sydenham (1624-1689), który napisał: "Korpulentność zaliczyć można pomiędzy choroby powstałe z pierwotnych niedoskonałości w funkcjach niektórych organów".

Argumenty "PRZECIW"

1. Nie brak jednak głosów i opinii, że otyłość nie jest chorobą, a tylko czynnikiem ryzyka powstania innych schorzeń, takich jak cukrzyca, choroba wieńcowa czy bezdech senny i że można jej uniknąć, podobnie jak palenia papierosów czy picia alkoholu.

Często podkreśla się też, że istnieje wiele chorób, w których to właśnie otyłość jest tylko efektem ubocznym. Należą do nich pewne choroby genetyczne, np. zespół Pradera-Williego, a także niedoczynność tarczycy, zespół Cushinga, zespół policystycznych jajników, dna moczanowa, depresja czy podwyższony poziom insuliny (wywołany dietą wysokowęglowodanową lub będący efektem ubocznym leczenia cukrzycy).

2. Niektórzy wykładowcy webinariów uważają nawet, że traktowanie otyłości jako choroby jest społecznie szkodliwe. Może bowiem spowodować, że osoby cierpiące na otyłość uznają, iż na jej rozwój, podobnie jak w przypadku wielu innych chorób, nie mają żadnego wpływu. To oczywista bzdura! Jeśli nie czulibyśmy się odpowiedzialni za to, co i w jakich ilościach jemy, to chyba w ogóle niczego nie można byłoby powierzyć naszej pieczy.

3. Jednak otyłość nie jest jedynie wynikiem wielkiego apetytu. Mogą ją również powodować farmaceutyki, takie jak antydepresanty, leki przeciwnapadowe, przeciwpsychotyczne, przeciwhistaminowe, leki na cukrzycę, antykonwulsanty, sterydy, beta-blokery i środki antykoncepcyjne.

Wśród przyczyn otyłości wymienia się także poważne zaburzenia snu, obecność w pożywieniu związków chemicznych zakłócających gospodarkę hormonalną (np. BPA, DDT i ftalany), spożywanie syropu glukozowo-fruktozowego, a nawet brak wahań temperatury otoczenia (stosowanie klimatyzacji lub ogrzewania) oraz rzucenie palenia.

4. Co więcej, nie można postawić znaku równości między otyłością a chorobą, skoro aż jedna trzecia osób otyłych cieszy się dobrym zdrowiem - mimo dodatkowych kilogramów mają prawidłowy poziom cholesterolu i właściwe ciśnienie tętnicze krwi, a także nie wykazują żadnych objawów cukrzycy.

Taki stan rzeczy może być spowodowany tym, że osoby otyłe częściej chodzą do lekarza i częściej badają się pod kątem różnych chorobotwórczych czynników ryzyka. Ponadto główny miernik otyłości, czyli wskaźnik masy ciała (BMI - iloraz masy ciała w kilogramach przez kwadrat wzrostu w metrach), nie uwzględnia różnic w budowie ciała i dlatego może wskazywać na otyłość u osób w pełni zdrowych i sprawnych, na przykład kulturystów, u których wagę nabijają mięśnie. Decymetr sześcienny tkanki mięśniowej waży mniej więcej 1,06 kg, a taka sama objętość tkanki tłuszczowej - ok. 0,9 kg.

Ćwiczenia wspomagają odchudzanie

  • Podnoszą poziom hormonu wzrostu, który nasila przemianę glukozy w wątrobie oraz blokuje działanie insuliny
  • Przyspieszają spalanie tkanki tłuszczowej
  • Zwiększają masę mięśniową
  • Poprawiają tolerancję glukozy
  • Zwiększają wrażliwość organizmu na insulinę

5. Istnieją badania wykazujące, że osoby z umiarkowaną otyłością żyją tak samo długo, jak osoby o normalnej wadze, a często nawet dłużej. Co więcej, z danych wynika, że nadwaga lub otyłość u osób w wieku powyżej 55 lat wręcz obniża ryzyko przedwczesnej śmierci.

Według jeszcze innych badań osoby o ponadnormatywnym wskaźniku masy ciała, cierpiące na cukrzycę typu 2, nadciśnienie, choroby sercowo-naczyniowe czy chroniczną chorobę nerek, żyją dłużej niż osoby z tymi schorzeniami bez nadwagi.

Na webinariach można natknąć się na twierdzenie, że dla zdrowia większe zagrożenie niż otyłość stanowią wahania wagi (efekt jo-jo). W kontekście takich informacji rzeczywiście trudno mówić o otyłości jako chorobie.

6. W tej dyskusji zwraca się na webinariach również uwagę na to, że nadmiar kilogramów wynika przeważnie z nadmiaru przyjmowanego pożywienia. Zgodnie z przyjętymi normami dzienne zapotrzebowanie kaloryczne u kobiet wynosi 1800 kcal, a u mężczyzn - 2200 kcal. Badanie przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych w latach 2009- 2010 wśród osób w wieku 30-39 lat wykazało jednak, że w porównaniu z zaleceniami kobiety przyjmują o 1,7% , a mężczyźni aż o 22% kcal więcej.

Należy zaznaczyć, że przeciętna porcja posiłku w amerykańskiej restauracji jest obecnie cztery razy większa niż w latach pięćdziesiątych! Oznacza to, że kaloryczność takiego posiłku często przekracza dzienne zapotrzebowanie organizmu. Przekarmiany organizm nie ma wyjścia - musi odkładać nadmiar kalorii w postaci tłuszczu.

Jak twierdzą dietetycy słynnej kliniki Mayo, autorzy nowatorskich diet, "do przybierania na wadze przyczynia się wysokokaloryczna dieta, żywność typu fast-food, obfite posiłki spożywane dopiero późnym wieczorem lub nocą (i w ogóle zbyt duże porcje jedzenia), napoje wysokokaloryczne, a także pomijanie śniadań". Argumentem przemawiającym za twierdzeniem, że otyłość to nie choroba, jest również fakt, iż bardzo często powstaje ona wyłącznie w wyniku siedzącego trybu życia.

W odróżnieniu od sytuacji sprzed 40 lat dzisiaj dużo więcej czasu spędzamy... siedząc. Dojeżdżamy samochodem do pracy, przesiadujemy przed telewizorem czy komputerem. Ogólnie rzecz biorąc, o wiele mniej się ruszamy. W Stanach Zjednoczonych w roku 1960 aż 50% zawodów wiązało się z umiarkowaną aktywnością fizyczną. W roku 2011 takich zawodów było tylko 20% - pozostałe wymagały jej mało lub nie wymagały wcale.

Ta zmiana przekłada się na mniejsze dzienne zużycie energii (o 142 kcal wśród mężczyzn i 124 kcal wśród kobiet), a co za tym idzie - na nadwagę. W roku 2006 mężczyźni ważyli średnio o 14,9 kg, a kobiety o 11,4 kg więcej niż na początku lat sześćdziesiątych.

Trening interwałowy - to jest to!

Najlepsze rezultaty w odchudzaniu przynosi trening interwałowy

  • Wykonuj naprzemiennie dowolne ćwiczenia: raz z maksymalną intensywnością, a następnie z niewielką
  • Na każdy cykl poświęć mniej więcej 12 sekund
  • Ćwicz codziennie 30-60 minut

Stracisz nawet trzy razy więcej tkanki tłuszczowej niż osoby ćwiczące tradycyjnie w równym tempie. Trening interwałowy zużywa glikogen, co stymuluje organizm do spalania tkanki tłuszczowej jeszcze przez 36 godzin po zakończeniu ćwiczeń.

Co jest przyczyną otyłości?

Dodatni bilans energetyczny

To on jest powszechnie uważany za główną przyczynę otyłości. Sporządzenie bilansu polega na ustaleniu różnicy między ilością kalorii przyjmowanych w pożywieniu a ilością kalorii zużywanych na podstawowy metabolizm, aktywność fizyczną i termogenezę (wytwarzanie ciepła dla utrzymania stałej temperatury ciała).

Jeśli zużywamy więcej kalorii, niż przyjmujemy, to wtedy chudniemy, ale jeśli jest odwrotnie, to oczywiście przybieramy na wadze. Można więc powiedzieć, że główną przyczyną otyłości jest przejadanie się połączone z brakiem aktywności fizycznej (dodatni bilans energetyczny) - tak powszechne w dzisiejszym świecie zachodnim. Ale czy znaczenie ma tylko ilość przyjmowanych przez nas kalorii?

Okazuje się, że istnieją produkty spożywcze, które przyczyniają się do tycia niezależnie od swojej kaloryczności, gdyż dodatkowo powodują zmiany metaboliczne lub hormonalne wywołujące przyrost tkanki tłuszczowej. Zawierają one zwykle duże ilości cukru lub syropu glukozowo-fruktozowego, wysokoprzetworzone zboża i tłuszcze. Zalicza się do nich również mięsa przetworzone w wysokim stopniu.

Z drugiej strony, tyć można także z powodu niedostatecznego spożycia produktów zwalczających tłuszcz, takich jak owoce, warzywa, rośliny strączkowe, orzechy, nasiona czy wysokiej jakości białka.

Przyrost wagi, niezależnie o wysokokalorycznej diety i siedzącego trybu życia, może być również pochodną chronicznego braku snu, przyjmowania wielu rodzajów wymienionych już wcześniej leków czy stresu.

Chemia przeciw nam

Do tycia przyczyniają się zanieczyszczenia obecne w środowisku, również w pożywieniu, które zmieniają działanie układu endokrynnego (hormonalnego).

Jak silnie oddziałują na nas chemikalia, wykazały badania przeprowadzone na zwierzętach. Osobniki narażone na kontakt z tymi substancjami, i to wyłącznie w okresie prenatalnym, miały tak zmieniony metabolizm, że przybierały na wadze mimo braku ponownego kontaktu z substancją w całym dalszym życiu. Nawet przy zrównoważonej diecie i normalnej aktywności fizycznej stawały się otyłe.

Odkrycie to stanowi ważny etap w ustalaniu przyczyn obecnej epidemii otyłości. Żyjemy przecież w środowisku zanieczyszczonym, otoczeni zewsząd substancjami mogącymi modyfikować nasze hormony.

Bisfenol A (BPA) używany jest w produkcji przedmiotów z tworzyw sztucznych, w tym butelek dla niemowląt oraz plastikowych butelek na napoje, czy też jako wyściółka puszek.

Tributylocyna była obecna w zielonej farbie, którą malowano kadłuby statków, co doprowadziło do zatrucia ryb i owoców morza; jest także składnikiem polichlorku winylu (PCV), czyli tworzywa służącego do produkcji rur wodociągowych.

Inną grupą chemikaliów sprzyjających otyłościftalany - związki chemiczne stosowane przy produkcji miękkich tworzyw sztucznych. Można je znaleźć w opakowaniach na żywność, butelkach, zabawkach, artykułach kosmetycznych i farmaceutycznych, zasłonach prysznicowych i farbach. Przedostają się one do żywności, wody, a nawet powietrza, którym oddychamy.

Kolejnym związkiem chemicznym powodującym przybieranie na wadze jest PFOA, używany w produkcji naczyń kuchennych o powłokach nieprzywierających (teflon). A to tylko cztery spośród dwudziestu zidentyfikowanych dotąd związków chemicznych wywołujących otyłość. Co gorsza, niektóre z nich powodują także raka.

Czy otyłość się dziedziczy?

Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć przecząco. Przecież z epidemią otyłości świat zachodni boryka się nie od wieków, ale zaledwie od kilku dziesięcioleci. Niemożliwe, by geny milionów osób tak nagle zmutowały.

Badania przeprowadzone przez amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób wykazały, że w 1985 r. najwyższy odsetek osób otyłych (ze wskaźnikiem masy ciała równym 30 lub wyższym) wynosił w USA 10-14%, i to tylko w 8 spośród 50 stanów. W 2010 r. najwyższy odsetek sięgał 30% i dotyczył aż 13 stanów. W ponad połowie stanów co najmniej jedna czwarta populacji była otyła, a w pozostałej części kraju otyłość dotykała jednej osoby na pięć.

Jak widać, w bardzo krótkim czasie 25 lat nastąpiła olbrzymia zmiana w modelu masy ciała społeczeństwa amerykańskiego, ale podobnie działo się w innych krajach rozwiniętych. Nie można tego tłumaczyć uwarunkowaniami genetycznymi, chodzi raczej o czynniki środowiskowe, takie jak np. zmiana typu wykonywanej pracy z fizycznej na umysłową czy lepszy dostęp do pożywienia. Ogólnie rzecz biorąc, powyższe badania dowodzą, że jako społeczeństwo tyjemy nie z powodu genów, tylko dlatego, że jemy więcej i ruszamy się mniej niż kiedyś.

Gdyby jednak przedstawić powyższą zmianę na wykresie odnoszącym się do częstotliwości występowania danego wskaźnika BMI w populacji w roku 1985 i 2010, można by zauważyć nie tyle proste przesunięcie krzywej w kierunku wyższej masy, ile jej rozciągnięcie i spłaszczenie. W roku 1985 występujące w populacji wartości wskaźnika BMI sięgały od 17 do 38, podczas gdy w roku 2010 najwyższą wartością było 51, a najniższą... ponownie 17!

Co to oznacza? Otóż świadczy to o tym, że chociaż jako społeczeństwo Amerykanie zdecydowanie utyli w wyniku zmian środowiskowych, to poszczególne osoby różnie zareagowały na te zmiany. Z jakiego powodu reakcje te były różne? Czy to zróżnicowanie wynika z czynników genetycznych?

A jednak geny!

Badania prowadzone wśród bliźniąt rozdzielonych przy adopcji wykazują, że skłonność do otyłości dziedziczy się na tej samej zasadzie co wzrost. Nikt nie kwestionuje dziedziczności wzrostu - wysocy rodzice mają wysokie dzieci i nikogo to nie dziwi. Okazuje się, że osoby otyłe mają potomstwo z nadwagą niekoniecznie dlatego, że dzieci prowadzą ten sam styl życia co rodzice - niewątpliwie przyczyniają się do tego geny.

O genetycznym uwarunkowaniu otyłości świadczy także fakt, że pewne grupy etniczne są bardziej predysponowane do tycia, tak jak np. Indianie Pima mieszkający w Arizonie. Stanowią oni najbardziej otyłą populację w Stanach Zjednoczonych: 50% dorosłych Indian Pima cierpi na cukrzycę, a 95% z nich - dodatkowo na otyłość.

Indianie Pima żyją także w Meksyku, w górach Sierra Madre. Genetycznie podobni są do swych amerykańskich kuzynów, ale prowadzą zupełnie inny tryb życia - tradycyjny, wymagający ruchu, ze zdrowszym sposobem odżywiania. Wśród nich odsetek cukrzyków wynosi tylko 10% i nie charakteryzują się oni nadwagą.

Wbrew pozorom nie podważa to jednak twierdzenia o dziedziczeniu otyłości. Te drastyczne różnice tłumaczy teoria "zapobiegliwego genu" przedstawiona w 1962 r. przez Jamesa Neela. Według tego naukowca w społecznościach, które były często narażone na niedobór pokarmu, rozpowszechnił się w toku ewolucji "zapobiegliwy gen" powodujący zwiększone gromadzenie tkanki tłuszczowej.

Osoba z takim genem spala mniejszą ilość spożytych kalorii w porównaniu z osobami bez tego genu, dzięki czemu może magazynować więcej energii (w postaci tłuszczu) na przyszłość, na czas braku pożywienia. Jednak gdy znajdzie się w środowisku z nieograniczonym dostępem do pokarmu, a z taką sytuacją mamy niewątpliwie do czynienia w Stanach Zjednoczonych, zaczyna chorobliwie tyć - wynika to z genetycznie uwarunkowanego odkładania kalorii "na zapas".

Jak skutecznie się odchudzać?

Postaw na warzywa! Zamiast karmić się wiarą w diety cud i cudowne "wyszczuplacze", lepiej zacząć jeść w dużych ilościach warzywa. To działa!

Nie zapomnij o ruchu! Nie musisz się męczyć - odchudzaniu sprzyjają również długie spacery czy jazda na rowerze. Trening interwałowy sprawi, że nawet po jego zakończeniu organizm nadal będzie spalał tkankę tłuszczową.

Homo sapiens - gatunek niedojadający

Można powiedzieć, że jako gatunek borykaliśmy się zdecydowanie częściej z problemem niedoboru pożywienia niż jego nadmiaru. Dlatego genetycznie jesteśmy predysponowani do jedzenia, kiedy tylko mamy co jeść, aby skumulować energię na okres głodu. Obecnie problem polega na tym, że działając zgodnie z tym genetycznym uwarunkowaniem, wszyscy przygotowujemy się na czas głodu, który nie nadchodzi - oto jedna z przyczyn epidemii otyłości.

Apetyt rośnie… przy zaburzeniach

Za tezą, iż przyczyną otyłości są geny, przemawia także fakt, że naukowcom udało się zidentyfikować wrodzone zaburzenia funkcjonowania szlaku melanokortynowego, który jest odpowiedzialny za kontrolę łaknienia. Kontrola ta przebiega w następujący sposób: podczas jedzenia hormony obwodowe, przede wszystkim pochodząca z tkanki tłuszczowej leptyna (hormon "sytości"), a także insulina, łączą się z receptorami na neuronach w podwzgórzu.

Podczas tego połączenia aktywuje się receptor MC4R (4. receptor melanokortyny), który przekazuje sygnał o sytości do dalszych ośrodków mózgowia. Gdy jednak organizmowi zaczyna brakować pokarmu, wówczas grelina, hormon głodu, pobudza inną grupę neuronów podwzgórza. Neurony te hamują receptor MC4R, przez co mózg otrzymuje sygnał głodu. Tak wygląda to u zdrowego człowieka. Problemy zaczynają się wtedy, gdy któryś z elementów podwzgórzowej kontroli łaknienia zostaje zaburzony.

Najczęstszą genetyczną chorobą będącą przyczyną otyłości, związaną właśnie z nieprawidłowym funkcjonowaniem podwzgórza, jest zespół Pradera-Williego (obejmuje wady wrodzone spowodowane aberracją chromosomalną, najczęściej w chromosomie 15). Objawy kliniczne choroby to niski wzrost, upośledzenie umysłowe, niedorozwój narządów płciowych oraz otyłość wynikająca ze zmniejszonego zapotrzebowania energetycznego, połączonego z ciągłym odczuwaniem głodu.

Jaką rolę w otyłości odgrywa genetyka?

Bardzo rzadkim wrodzonym zakłóceniem funkcjonowania podwzgórzowej kontroli łaknienia jest niedobór leptyny. Człowiek pozbawiony tego hormonu nigdy nie odczuwa sytości, bezustannie więc chce jeść. Dochodzi wtedy do rozwoju hipogonadyzmu (dysfunkcja jajników lub jąder), hiperlipidemii (podwyższony poziom cholesterolu i/lub trójglicerydów) i insulinooporności.

Na szczęście zmiany te są odwracalne, a leczenie stosunkowo proste - wystarczy codzienna suplementacja diety leptyną. Jak skuteczna jest to terapia, świadczy przykład chłopca, który w wieku 3 lat był otyły i ważył 42 kg, a po czterech latach kuracji, w wieku 7 lat, był szczupły i ważył tylko 32 kg.

Wrodzony niedobór leptyny jest chorobą rzadką, gdyż dziedziczy się ją recesywnie - występuje ona tylko u osób, które otrzymały zmutowany gen od obojga rodziców. Schorzeniem nieco częstszym, bo dziedziczonym dominująco (wystarczy gen od jednego z rodziców), jest mutacja 4. receptora melanokortyny. Prowadzi ona do hiperfagii (niepohamowane łaknienie), ciężkiej otyłości i hiperinsulemii (wysoki poziom insuliny).

Wymienione defekty genetyczne są przykładami monogenicznych syndromów otyłości, czyli powodowanych przez mutację jednego genu. Zdarzają się one bardzo rzadko. W większości przypadków mamy do czynienia z otyłością poligeniczną, czyli wywołaną przez drobne zmiany w wielu genach. Wyjaśnijmy, że większość fizycznych różnic pomiędzy ludźmi, np. w kolorze oczu, włosów i skóry czy anatomii ciała, wynika z niewielkich różnic w budowie naszych genów.

Warto też wiedzieć, że geny występują w parach. Każdy z nas może mieć najwyżej dwa różne allele (odmiany) danego genu. Dotyczy to również związanego z otyłością genu FTO. Istnieje popularny allel, czyli wariant tego genu, który predysponuje do rozwoju nadwagi. Ten wariant genu w przynajmniej jednej kopii występuje w połowie populacji.

Ludzie nim obarczeni są średnio o 1,5 kg ciężsi od osób ze "zdrowym" allelem. Aż 16% populacji ma oba geny FTO w tym wariancie, co podnosi wagę średnio o 3 kg. Na szczęście to obciążenie genetyczne nie stanowi fatum. Okazuje się, że poszczenie zmniejsza ekspresję genu FTO, czyli przekazywanie informacji genetycznej (zwiększa ją dieta wysokotłuszczowa). Gorzej, gdy jesteśmy posiadaczami nie jednego, ale kilku lub nawet kilkunastu sprzyjających otyłości wariantów genów.

Im więcej takich alleli posiada dana osoba, tym wyższy jest jej wskaźnik masy ciała i tym trudniej przychodzi jej walczyć z nadwagą. Warto dodać, że wiele genów powiązanych z otyłością oddziałuje na centralny układ nerwowy. Można więc powiedzieć, że otyłość w pewnym sensie jest chorobą mózgu.

Podsumowując, przyczyny otyłości są wielorakie. Ma ona często podłoże genetyczne, z którym współdziałają liczne czynniki hormonalne, metaboliczne, psychologiczne, środowiskowe, kulturowe i behawioralne, sprzyjające kumulacji tkanki tłuszczowej i wzrostowi masy ciała.

Czy otyłość to problem słabej woli?

Trzy typy odżywiania

Często można spotkać się z opinią, że otyłość jest kwestią słabej woli. Skoro zbędne kilogramy najczęściej są wynikiem przejadania się i braku dostatecznej aktywności fizycznej, to wydaje się, że twierdzenie takie jest jak najbardziej uzasadnione. Wystarczyłoby przecież jeść mniej i ruszać się więcej, aby problem zniknął.

Psychologia rozróżnia trzy behawioralne typy odżywiania - jedzenie restrykcyjne (świadome ograniczanie spożywanych porcji, wybieranie zdrowszych pokarmów), jedzenie emocjonalne (jedzenie jako sposób radzenia sobie z przykrymi emocjami i stresem) i jedzenie zewnętrzne (skłonność do zjadania większych porcji, jeśli posiłek ładnie wygląda i przyjemnie pachnie).

Dwa ostatnie typy odżywiania sprzyjają nadwadze i otyłości, a pierwszy z reguły pomaga utrzymać prawidłową wagę. Badanie przeprowadzone w 2007 przez K. Elfhag i L.C. Moraya wykazało, że jedzenie emocjonalne związane jest z takimi cechami osobowości jak neurotyzm, zwłaszcza impulsywność i depresyjność, a także z mniejszą obowiązkowością przejawiająca się obniżoną samodyscypliną, oraz niższym poziomem ekstrawersji1.

Jedzenie zewnętrzne również wiąże się z impulsywnością i słabszą samodyscypliną. Z kolei jedzenie restrykcyjne występuje przeważnie u osób wykazujących większą obowiązkowość, ekstrawersję i otwartość, mniej neurotycznych. Wygląda więc na to, że masa ciała w niebagatelnym stopniu zależy od siły naszej woli.

Uzależnieni od jedzenia

Jak jednak wypracować w sobie silną wolę, gdy jest się uzależnionym? Okazuje się bowiem, że niezdrowe jedzenie wykazuje pewne właściwości uzależniające, podobnie jak alkohol czy narkotyki. Dzieje się tak dlatego, że pokarmy wysokoprzetworzone są bardzo szybko przyswajane przez organizm. Zawarte w nich składniki trafiają w dużych ilościach do krwiobiegu, a z nim do mózgu, który w ten sposób szybko się od nich uzależnia, zwłaszcza od glukozy.

Badanie opisane w 2011 r. w czasopiśmie "Front Psychiatry" wykazało, że u 14% osób z nadwagą i 37,5% osób otyłych diagnozuje się uzależnienie od jedzenia2. O ile jednak osoba uzależniona np. od alkoholu może przestać pić i wybrać trzeźwość, o tyle nikt nie zrezygnuje przecież z jedzenia. Warto jednak zauważyć, że przy zdrowym odżywianiu zagrożenie uzależnieniem jest znikome - pokarmy przetworzone w niewielkim stopniu są przyswajane o wiele wolniej, dlatego nie uzależniają.

Udało się nawet zidentyfikować najbardziej i najmniej uzależniające produkty spożywcze. Okazało się, że najsilniej na mózg działa pizza, czekolada i chipsy, a najsłabiej - ogórki, marchew i fasola. Należy przy tym zaznaczyć, że autor wspomnianego badania nie tłumaczy epidemii otyłości zjawiskiem uzależnienia, ponieważ występuje ono także wśród osób o wadze normalnej, a nawet z niedowagą.

Szukasz pomocy?

W Polsce leczenie otyłości, o czym nie wszyscy wiedzą, odbywa się w poradniach chorób metabolicznych i jest finansowane w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Drzwi do gabinetu dietetyka otwiera skierowanie wystawione przez lekarza pierwszego kontaktu lub specjalistę mającego podpisaną umowę z NFZ. Do poradni mogą się zgłaszać osoby z otyłością i chorobami, których następstwem są zaburzenia metabolizmu białek, węglowodanów i tłuszczów, tak jak ma to miejsce np. w cukrzycy.

Dla dzieci istnieją oddzielne poradnie, które zwykle są prowadzone przez wysokospecjalistyczne instytuty medyczne. Dorośli są leczeni m.in. w Instytucie Żywności i Żywienia w Warszawie. Na wizytę czeka się stosunkowo krótko, około miesiąca. Na pierwszym spotkaniu ze specjalistą trzeba zwykle przedstawić wyniki badania krwi oraz moczu, a także lipidogram.

Istnieje możliwość telefonicznego umówienia się na wizytę. Osoby spoza Warszawy mogą też szukać pomocy w miejscu zamieszkania. W niektórych szpitalach tworzy się specjalne oddziały, tak jak np. w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Olsztynie, gdzie powstał Oddział Leczenia Otyłości, w skrócie OLO.

Efekt kuli śniegowej

Naukowcy ustalili, że znaczne przybranie na wadze powoduje liczne zmiany hormonalne, metaboliczne i molekularne, które sprzyjają dalszemu tyciu. Zmniejszają one zdolność organizmu do spalania tłuszczu, nasilają przetwarzanie glukozy w tłuszcz i zwiększają możliwości przechowywania tłuszczu w organizmie.

Otyłość wpływa także na mechanizm regulujący łaknienie i odczuwanie sytości, niejako wymuszając zwiększanie porcji posiłków i częstotliwość ich przyjmowania. Można więc powiedzieć, że to błędne koło, z którego bardzo trudno się wydostać - silna wolna osoby szczupłej to za mało, by schudła osoba otyła. Nie możemy także zapominać o przypadkach, kiedy otyłość spowodowana jest np. defektem genetycznym, chorobą tarczycy czy kontaktem ze szkodliwą substancją chemiczną - leczenia przyczynowego nic wtedy nie zastąpi.

Otyłość - przyczyna czy efekt uboczny chorób?

Na początku była otyłość

Uważa się powszechnie, że otyłość powoduje wiele różnych chorób. Ludzie otyli 10 razy częściej niż inni chorują na cukrzycę typu 2, która z kolei może prowadzić do amputacji kończyn, chorób serca, udaru, ślepoty, schorzeń nerek, trudności w leczeniu infekcji i wielu innych problemów.

Otyłość sprzyja także wystąpieniu nadciśnienia tętniczego. Jeśli chodzi o przyczyny powstania nadciśnienia, to trzy czwarte z nich ma związek z otyłością. Nadciśnienie z kolei sprzyja pojawieniu się innych problemów ze zdrowiem, takich jak choroba wieńcowa, udar, zastoinowa niewydolność krążeniowa czy choroby nerek. Badania wykazują, że ludzie otyli są bardziej narażeni na choroby serca. Osoby bardzo otyłe częściej cierpią na chorobę niedokrwienną serca (co oznacza, że grozi im zawał), a także arytmię, która potraja ryzyko zatrzymania akcji serca.

Jako że otyłość zmniejsza pojemność płuc, jest również źródłem kłopotów z układem oddechowym, a zwłaszcza częstych infekcji. Ponadto wykazano, że ludzie otyli zapadają na astmę 3-4 razy częściej niż reszta populacji. Aż połowa osób z otyłością cierpi na obturacyjny bezdech senny, powodowany blokowaniem przepływu powietrza przez nadmiar tkanki tłuszczowej na szyi, w gardle i na języku. Jest to bardzo poważny problem zdrowotny, który może prowadzić do permanentnego zmęczenia, nadciśnienia tętniczego, ataku serca i udaru.

Uważa się, że otyłość sprzyja także rozwojowi nowotworów. Jeśli chodzi o ciężką otyłość, to zwiększa ona śmiertelność z powodu raka o 52% u mężczyzn i o 62% u kobiet.

Większa masa ciała obciąża także układ kostny, co prowadzi do bólu pleców, chorób stawów i problemów z kręgosłupem.

Sposoby na odchudzanie bez efektu jo-jo

Amerykański Narodowy Rejestr Kontroli Wagi prowadzi systematyczne badania wśród osób, którym w czasie terapii wyszczuplającej udało się schudnąć średnio 30 kg, a po pięciu latach od jej zakończenia nadal utrzymują stałą wagę ciała. Jak im się to udaje?

  • 78% ankietowanych codziennie rano je śniadanie
  • 75% - waży się przynajmniej raz w tygodniu
  • 78% - ćwiczy mniej więcej godzinę dziennie
  • 78% - spędza przed telewizorem najwyżej 10 godzin tygodniowo

I kto tu rządzi?

Istnieją schorzenia, w których to otyłość jest efektem ubocznym. Jedną z nich jest niedoczynność tarczycy. Ten gruczoł produkuje wtedy zbyt mało hormonów, co prowadzi do spowolnienia metabolizmu, a tym samym - do przyrostu masy ciała, i to nawet przy braku apetytu.

Inną taką chorobą jest zespół Cushinga, który wiąże się z nadmiarem w organizmie glikokortykosteroidów. Jego głównym objawem jest otyłość centralna, z nagromadzeniem tkanki tłuszczowej na brzuchu, w okolicy karku, nad obojczykami i na twarzy.

Wśród innych chorób, które powodują otyłość, należy wymienić zespół Pradera-Williego, zespół policystycznych jajników (u 40-60% kobiet z tym zespołem diagnozuje się otyłość typu androidalnego), dnę moczanową (podagra), depresję, a także zwiększony poziom insuliny (przy diecie wysokowęglowodanowej lub przy leczeniu cukrzycy).

Powszechne jest twierdzenie, że otyłość stanowi przyczynę insulinooporności, która z kolei prowadzi do cukrzycy typu 2. Pojawiają się jednak głosy, że być może jest odwrotnie, czyli to insulinooporność powoduje nadwagę. Kiedy organizm staje się oporny na insulinę, jego komórki zamiast spalać glukozę, przetwarzają ją na tłuszcz i magazynują.

Relacje między otyłością a innymi chorobami nie są jeszcze do końca wyjaśnione. W 2013 roku opublikowano raport z badania przeprowadzonego na amerykańskim Uniwersytecie Browna wśród osób z cukrzycą typu 2, u których poprzez zredukowanie masy ciała chciano ograniczyć problemy z sercem. Utrata wagi poprawiła jakość życia pacjentów, obniżyła poziom hemoglobiny glikowanej, zmniejszyła objawy cukrzycy i retinopatii (proces chorobowy dotyczący siatkówki oka).

Badanie jednak przerwano, ponieważ okazało się, że mniejsza liczba kilogramów wcale nie oznacza mniejszego ryzyka wystąpienia zawału serca, śmierci z przyczyn sercowo-naczyniowych czy konieczności hospitalizacji z powodu dławicy.

Jak się pozbyć otyłości?

Stracić kilogramy, a nie zdrowie!

W internecie można się spotkać z promowaniem cudownych diet i reklamowaniem suplementów diety mających pomóc w odchudzaniu. Na innych stronach lekarze i dietetycy ostrzegają jednak, że nie istnieją żadne cudowne produkty spożywcze ("najbardziej odżywcze warzywo", "zboże/owoc/napój, dzięki któremu nie przytyjesz nawet pół kilograma") ani żadne diety cud. Jeśli ktoś się przez dłuższy czas głodzi, odbije się to na jego zdrowiu, gdyż w ten sposób pozbawia organizm niezbędnych składników odżywczych.

Podobne ryzyko istnieje wtedy, gdy stosuje się dietę opartą na jednym produkcie spożywczym (np. dieta jajeczna lub kapuściana), czy też dietę wykluczającą całe grupy produktów (dieta mięsna lub węglowodanowa). Poza tym stosowanie takich diet prawie zawsze powoduje efekt jo-jo, a odchudzanie kończy się wtedy długotrwałym sukcesem jedynie w 5% przypadków.

Co więc należy robić, by schudnąć i utrzymać prawidłową wagę? Pomijając przypadki otyłości uwarunkowane czynnikami genetycznymi (np. brak leptyny) czy hormonalnymi (np. zespół Cushinga), sposób na pozbycie się dodatkowych kilogramów jest tylko jeden, a sprowadza się do zasady: jedz mniej, a ruszaj się więcej. Skoro przybieranie na wadze spowodowane jest przez dodatni bilans energetyczny (więcej kalorii spożywanych niż wydatkowanych), to innego wyjścia nie ma, choć wymaga to wysiłku i samodyscypliny. Niestety, nawet ta wspaniała zasada nie zawsze wystarczy.

Tragiczne skutki odchudzania

Odchudzanie powinno iść w parze ze zdrowym rozsądkiem. Nie chodzi przecież o utratę zdrowia, lecz o zgubienie zbędnych kilogramów. Mimo ostrzeżeń lekarzy zmagania z nadwagą czasem kończą się jednak tragicznie, choć na szczęście nie są to częste przypadki. Kilka lat temu wskutek zastosowania preparatu DNP (2,4-Dinitrofenol) zmarła młoda warszawianka, a jej organizm dosłownie się ugotował. Spaleniu uległ nie tylko tłuszcz, na co dziewczyna liczyła, kupując ten produkt, lecz również organy wewnętrzne.

Pamiętajmy: niektóre środki pochopnie stosowane mogą się wiązać z poważnym zagrożeniem, co dotyczy zwłaszcza produktów sprowadzanych z Chin. Zapewnienia producenta czy dystrybutora, że efekty pojawią się szybko i bezboleśnie są bez znaczenia, jeśli na opakowaniu nie widnieją szczegółowe informacje dotyczące składników. Tabletki DNP, które zabiły 20-latkę z Warszawy, w założeniu miały przyspieszyć odchudzanie, a okazały się substancją uśmiercającą.

Na marginesie - DNP jest wykorzystywany do produkcji materiałów wybuchowych, barwników i pestycydów. Nawet zażycie stosunkowo niewysokiej dawki tego preparatu powoduje duszności, problemy z krążeniem oraz przegrzanie organizmu.

Do zgonów i poważnych powikłań zdrowotnych, takich jak udar mózgu czy zawał serca, doszło również wskutek stosowania jako środka wyszczuplającego siburtaminy (pochodna amfetaminy). W 2009 r. zakazano w związku z tym jej używania w całej Unii Europejskiej.

Modne stało się także, zwłaszcza w Hollywood, odchudzanie z udziałem… tasiemca. Metoda jest ponoć skuteczna, a jajeczka można kupić w sieci. Jednak ich zagnieżdżenie w organizmie wiąże się z poważnym ryzykiem ataku pasożyta np. na mózg, a także z wystąpieniem padaczki czy silnych dolegliwości bólowych.

Bądźmy rozsądni i ostrożni. Unikajmy eksperymentalnych metod i środków, których zastosowanie może być niebezpieczne dla zdrowia i życia. Nawet idealna sylwetka nie jest warta takiego ryzyka.

Jak się odżywiać?

W 2007 r. opublikowano w "Journal of American Medical Association" wyniki badania przeprowadzonego wśród młodych osób. Wyznaczono im zadanie polegające na stosowaniu przez półtora roku losowo przydzielonej diety: niskotłuszczowej lub o niskiej zawartości wysokoprzetworzonych węglowodanów. Okazało się, że osoby charakteryzujące się wysokim poziomem insuliny (mierzonym 30 min. po przyjęciu glukozy) straciły średnio 10 kg więcej na tej drugiej diecie, która nazywana jest także dietą niskiego obciążenia glikemicznego. Osoby z niskim poziomem insuliny schudły mniej więcej tyle samo na obu dietach.

Najlepsza jest zbilansowana dieta niskokaloryczna i niskotłuszczowa połączona z ruchem. Lekarze i dietetycy nie są zgodni, jeśli chodzi o zawartość węglowodanów w diecie - jedni zalecają niską, inni wysoką. W każdym razie warto zatroszczyć się o to, by węglowodany pochodziły z produktów o niskim poziomie przetworzenia.

Aby stracić na wadze, a nie na zdrowiu, należy spożywać produkty pełnowartościowe, z substancjami odżywczymi, a nie pustymi kaloriami. Oczywiście ważna jest również wielkość porcji - spożywanie w dużych ilościach nawet najzdrowszego jedzenia też zwiększa bilans energetyczny. Zaleca się w związku z tym, zwłaszcza na początku, prowadzenie dzienniczka żywieniowego, czyli zapisywanie wszystkiego, co zjadamy każdego dnia podczas posiłków, a także między nimi.

Najlepiej byłoby udać się do dietetyka, który dobierze odpowiedni dla nas sposób odżywiania (dobry specjalista uwzględni w jadłospisie potrawy, które lubimy - najwyżej nie pozwoli nam ich jeść zbyt często). Jeśli jednak nie chcemy płacić za ustalenie menu, możemy poszukać urozmaiconej diety w internecie lub w innych źródłach. Pamiętajmy jednak o tym, aby nie dać się nabrać na obietnice dużego spadku wagi w krótkim czasie. Musimy wyznaczyć sobie możliwe do osiągnięcia cele i pamiętać, że gra toczy się o nasze zdrowie.

Ruchy, ruchy...

Jeśli chodzi o dobór aktywności fizycznej, zalecany jest trening siłowy, zwłaszcza z ciężarkami. Powoduje on zwiększenie produkcji hormonu wzrostu (nasila przemianę glukozy w wątrobie oraz blokuje działanie insuliny, co działa też przeciwstarzeniowo), spalanie tkanki tłuszczowej, zwiększenie masy mięśniowej, poprawę tolerancji glukozy i zwiększenie wrażliwości na insulinę.

Innym zalecanym rodzajem ćwiczeń jest trening interwałowy. Polega on na naprzemiennym wykonywaniu ćwiczeń - raz z maksymalną intensywnością, następnie z niewielką -w krótkich odcinkach czasu, np. 12-sekundowych.

Przeprowadzono eksperyment. Dwie grupy kobiet ćwiczyły przez 15 tygodni jazdę na rowerze. Pierwsza brała udział w treningu interwałowym przez 20 min. dziennie trzy razy w tygodniu, a druga - w treningu zwykłym, bez różnicowania natężenia, również trzy razy w tygodniu, ale przez 40 min. dziennie. Okazało się, że kobietom z pierwszej grupy ubyło trzykrotnie więcej tkanki tłuszczowej niż tym z drugiej. Trening interwałowy zużywa glikogen, przez co stymuluje organizm do spalania tkanki tłuszczowej jeszcze przez 36 godzin po treningu (w celu uzupełnienia zapasów glikogenu).

Oczywiście przed rozpoczęciem treningu, który wymaga większego wysiłku, warto zasięgnąć opinii lekarza na temat ewentualnych przeciwwskazań.

Co naprawdę działa?

W Stanach Zjednoczonych od 1994 r. istnieje Narodowy Rejestr Kontroli Wagi, obejmujący ponad 10 tys. osób, którym udało się odchudzić i utrzymać wagę przez dłuższy czas. Dzięki szczegółowym kwestionariuszom i corocznym ankietom Rejestr identyfikuje czynniki wspólne dla tych osób w kontekście odchudzania. Warto się z nimi zapoznać, ponieważ niewątpliwie mogą sprzyjać utracie wagi i utrzymaniu jej na bezpiecznym poziomie.

Przeciętny uczestnik programu schudł 30 kg i utrzymał wagę przez 5,5 roku. 45% osób osiągnęło sukces bez wsparcia z zewnątrz, 55% skorzystało z jakiejś formy pomocy specjalistycznej. Jak udaje im się utrzymać stałą wagę?

Większość osób nadal stosuje dietę niskokaloryczną i niskotłuszczową, a także prowadzi aktywność fizyczną na zwiększonym poziomie. 78% ankietowanych codziennie zjada śniadanie, 75% waży się przynajmniej raz w tygodniu, 62% spędza przed telewizorem mniej niż 10 godzin tygodniowo, 90% ćwiczy, średnio godzinę dziennie (i niekoniecznie wymaga to wielkiego wysiłku - najpopularniejszą i najwyraźniej wystarczającą formą aktywności fizycznej są spacery).

Na koniec warto zauważyć, że 98% uczestników, aby schudnąć, zmodyfikowało swoją dietę i sposób spożywanie pokarmów, a 94% - zwiększyło aktywność fizyczną. Potwierdza się więc teza, że kluczem do pozbycia się otyłości jest bilans energetyczny i że można wpływać na masę ciała dzięki nabraniu odpowiednich nawyków żywieniowych oraz ruchowi.

Bibliografia

  1. Elfhag K., Moray L.C., Eating Behaviours, 9, (2008), 285-293.
  2. Meule A. Front Psychiatry, 2001, 2:61.
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 2/2016
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny